Prawie dwa tysiące smrodzących pieców starego typu naliczyli w zasobach miasta społecznicy. W środę przed ratuszem zaapelowali o jak najszybszą wymianę "kopciuchów" i przynieśli prezydent stolicy czarną walentynkę.
Przedstawiciele stowarzyszeń: Miasto Jest Nasze, Wiatrak, Ochocianie, Bemowiacy, Razem dla Wawra i Mieszkańców Miasteczka Wilanów zaapelowali w środę do władz miasta o działania w sprawie lokali miejskich, które są ogrzewane węglem lub innymi paliwami stałymi.
Jak podkreślali społecznicy, każdy z takich pieców generuje ogromne ilości pyłów oraz szkodliwych substancji, takich jak rakotwórczy benzopiren. Naliczyli ich ponad 1,9 tysiąca. Prezes Miasto Jest Nasze Jan Mencwel poinformował, że stowarzyszenia zebrały dane o "kopciuchach" w trybie dostępu do informacji publicznej z dzielnicowych Zakładów Gospodarki Nieruchomościami. Mencwel przedstawił mapę "kopciuchów", która została stworzona na podstawie tych danych.
"Najgorzej na prawym brzegu"
Na mapie znajdziemy m.in. odległość takich pieców od przedszkoli. - Nie może być tak, że miasto z jednej strony instaluje w żłobkach czy przedszkolach oczyszczacze, a z drugiej strony w odległości 400 metrów od przedszkola jest piec, który dymi i truje dzieci. To jest jakiś absurd i jedna wielka hipokryzja, żeby w ten sposób postępować - ocenił Mencwel. Z danych, które zaprezentował Łukasz Porębski z MJN, wynika, że najgorzej jest w prawobrzeżnej części miasta. Na Pradze Północ liczba lokali ogrzewanych przez "kopciuchy" wynosi 220, w Rembertowie jest ich 270, na Pradze Południe - 380, a w Wawrze - 630. Po drugiej stronie Wisły najgorzej jest we Włochach, gdzie 133 lokali ogrzewanych jest w ten sposób. Spośród 18 warszawskich dzielnic tylko na Żoliborzu, Ursynowie i Bielanach nie występuje ani jeden lokal ogrzewany za pomocą węgla. Porębski zwracał uwagę, że w lokalach komunalnych znajdują się piece pozaklasowe, w których mieszkańcy palą "czym mogą". Jego zdaniem władze miasta nic w tej sprawie nie robią. - Nie widać, żeby w planach miasta postawiono na to jakiś priorytet, aby te piece wymieniać i aby powietrze stało się czystsze w Warszawie - stwierdził.
"Domagamy się priorytetu"
Justyna Glusman (Ochocianie) zwróciła uwagę, że "tempo podłączania budynków do ogrzewania sieciowego jest zbyt wolne". - Domagamy się, aby miasto ustanowiło priorytet i zadanie odrębne w budżecie miasta na podłączenie w 100 procentach tych budynków, nad którymi miasto ma kontrolę, do ogrzewania sieciowego - mówiła. Przedstawicielka stowarzyszenia Bemowiacy Magdalena Niedźwiecka zwracała uwagę, że Bemowo jest zadymiane przez Włochy od strony południowej i Wolę od wschodu. - Cóż z tego, że Bemowo jest nowe, cóż z tego, że są to stosunkowo nowe bloki, cóż z tego, że tutaj od strony północnej mamy spory las - on nas w ogóle nie ratuje - mówiła.
Niedźwiecka zapowiedziała, że przez stronę internetową stowarzyszenia Miasto Jest Nasze będzie rozpowszechniać petycję w sprawie likwidacji "kopciuchów". Tadeusz Rudzki (Wiatrak) zauważył, że problem "kopciuchów" pojawia się m.in. na terenie Saskiej Kępy czy na Kamionku. Zaapelował do mieszkańców, aby zwracali się do dzielnic o interwencje w sprawie szkodliwych pieców. Z kolei Rafał Czerwonka (Razem dla Wawra) powiedział, że jego stowarzyszenie włącza się w akcję, ponieważ - jego zdaniem - problem czystego powietrza w Wawrze jest bardzo poważny. - Będziemy namawiać włodarzy dzielnicowych, miejskich, aby na poważnie zajęli się problemem smogu i poważnie zabrali się za wymianę "kopciuchów" w Wawrze - zaznaczył. Katarzyna Radzikowska (Stowarzyszenia Mieszkańców Miasteczka Wilanów) zaprosiła urzędników, aby odwiedzili dzielnicę i aby poczuli "to, co my czujemy".
Czarna walentynka
Przedstawiciele ruchów miejskich chcieli wręczyć prezydent stolicy Hannie Gronkiewicz-Waltz walentynkę w kształcie czarnego serca, na której znajdowały się dane dotyczące "kopciuchów" oraz życzenia "miłości oraz powietrza dla Warszawy". Pod nieobecność prezydent walentynkę przyjął jej zastępca Witold Pahl. Zapewnił społeczników, że miasto dokłada wszelkich starań, aby poprawić jakoś powietrza.
Po południu do sprawy odniósł się wiceprezydent stolicy Michał Olszewski. Zapowiedział, że miasto wyeliminuje piece do końca przyszłego roku.
Zapewniał, iż nie jest prawdą, że miasto ma 1,9 tysiąca takich pieców, ale innych danych nie podał. - Dzielnice, która są przez nas indagowane w temacie wymiany pieców, jasno dostały od nas przekaz w ubiegłym roku i bieżącym, że w każdym wypadku, kiedy mamy możliwość podłączenia (do sieci ciepłowniczej - red.), takie pieniądze zostaną przekazane - zapewnił.
Dopytywany, czy do tego czasu miasto wymieni wszystkie piece, odpowiedział, że ratusz zakłada, iż zostaną mu lokale, które będą do końca przyszłego roku wyłączone z eksploatacji.
Możliwość dofinansowania
Stołeczny ratusz podkreśla, że Warszawa oraz gminy metropolii wspólnie walczą z zanieczyszczeniami powietrza. Zdecydowana większość spośród 39 gmin współtworzących metropolię warszawską zdecydowała się na realizację programu wsparcia mieszkańców w prowadzeniu inwestycji polegających na modernizacji lub wymianie źródeł ogrzewania na bardziej ekologiczne.
W praktyce oznacza to możliwość otrzymania dofinansowania. Oprócz wsparcia wymiany pieców na paliwa stałe (np. węgiel) na bardziej ekologiczne gazowe gminy finansują także projekty polegające na montażu urządzeń wykorzystujących odnawialne źródła energii (OZE), np. pompy ciepła czy układy solarne.
PAP/ran/b