Warszawiaków, którzy przebiegają przez ulicę Słowackiego w niedozwolonym miejscu nie brakuje. Po jednej stronie jest przecież urząd dzielnicy i dom handlowy, po drugiej popularny bazarek i poczta. Jest też przejście podziemne, ale piesi korzystają z niego niechętnie:
- Schody do przejścia podziemnego są długie i śliskie, a poręcz choć ładna, to zupełnie niepraktyczna. Można skorzystać z windy, ale trzeba do niej najpierw kawałek dojść, a potem sprawdzić czy działa – argumentują żoliborzanie skupieni w wokół grupy "Plac Wilsona" na swoim profilu w tvnwarszawa.pl: - Każdy pieszy traci co najmniej 2 minuty, a mniej sprawny 4-5 minut - konkludują.
Dlatego upomnieli się o "zebrę", która jakiś czas temu zniknęła ze Słowackiego: - O tym, jak wiele osób chce tu przejść przez ulicę, można było się przekonać przed zamknięciem przejścia przez tory, gdy co chwila ktoś przebiegał przez Słowackiego – piszą na swoim profilu tvnwarszawa.pl. - Parę tygodni temu na ulicę Słowackiego po 3 latach przerwy powróciły tramwaje - i bardzo dobrze, tylko dlaczego przy okazji zamknięto przejście przez tory na przystanek autobusowy przy Urzędzie Dzielnicy? – pytają. Przekonują, że zebra nie przeszkadzałaby kierowcom, bo ruch w Słowackiego nie jest na tym odcinku taki duży.
Daleko czy nie?
Urzędników takie argumenty jednak nie przekonują. – Z ekonomicznego punktu widzenia przejście dla pieszych w tym miejscu nie jest uzasadnione – mówi Adam Sobieraj, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich, który zarządza ul. Słowackiego. – Są przejścia podziemne, ale niedaleko są też windy. Poza tym trzeba byłoby skorygować zatoki autobusowe – dodaje. Zaznacza jednak, że ostateczna decyzja należy do inżyniera ruchu.
ran
Mapy dostarcza Targeo.pl
PRZECZYTAJ APEL ŻOLIBORSKICH INTERNAUTÓW