Budują dom dla piranii i szpital dla bocianów

Andrzej Kruszewicz - dyrektor stołecznego zoo 
fot. Dawid Krysztofiński/tvnwarszawa.pl
Andrzej Kruszewicz - dyrektor stołecznego zoo fot. Dawid Krysztofiński/tvnwarszawa.pl
Warszawskie zoo się rozbudowuje. Powoli spod ziemi wyłania się nowa lecznica m.in. dla kontuzjowanych bocianów. Robotnicy przygotowują też paludarium, w którym do końca roku rozgoszczą się piranie.

Północny kraniec zoo, tuż obok jednej z bram prowadzącej do ogrodu - właśnie tutaj, na uboczu powstaje ptasi azyl. Prace trwają od dwóch miesięcy, ale już widać pierwsze elementy konstrukcji. Pod koniec przyszłego roku powstanie w tym miejscu parterowy szpital dla ptaków.

"Urodzaj bocianów"

Co prawda jeden azyl już jest w środku zoo, ale wedle przepisów unijnych musi stamtąd zniknąć. - Nie może być chorych zwierząt w zoo, więc wystąpiliśmy o fundusze europejskie na wybudowanie nowego ośrodka – tłumaczy Andrzej Kruszewicz, dyrektor miejskiego ogrodu. Placówka dostała 3,2 mln zł zł - koszt całości inwestycji to 3,7 mln zł.

Ptasi azyl to nic innego, jak szpital z salami operacyjnymi, obiekt zamknięty. - Azyl nie będzie do zwiedzania, ale wokół powstanie ścieżka edukacyjna, będzie można się dowiedzieć na czym polega praca ośrodka - wyjaśnia Kruszewicz. Do nowego ośrodka będą trafiały ptaki dzikie, które wymagają opieki. – Zarówno pisklęta, jak i kontuzjowane. W tym momencie mamy urodzaj bocianów. W lipcu trafiały do nas, te które spadały z gniazd po burzach - zaznacza Kruszewicz.

Budują dom dla piranii i szpital dla bocianów

60 proc. zranionych ptaków trafia na wolność

Do budynku będą prowadziły schody od strony bramy. Strażnicy miejscy będą mogli w każdej chwili wejść do budynku po wpisaniu kodu i zostawić w specjalnym pomieszczeniu zranionego ptaka. Rocznie do Ptasiego Azylu trafia nawet 2,5 tys. ptaków, a 60 proc. jest wypuszczanych na wolność. Tuż obok powstanie ośrodek dla zwierząt z tzw. konfiskaty. - Chodzi o płazy czy gady, których celnicy nie mają gdzie przekazać, co może blokować ich pracę - wyjaśnia Kruszewicz.

Praca wre też w południowo-wschodnim narożniku ogrodu. Tam powstaje paludarium. - Czyli zbiornik wodno-lądowy. W miejscu, gdzie kiedyś była szyba oddzielająca zwiedzających od szympansów. Szympansy czasem na szybę skakały i rozrabiały - mówi dyrektor Kruszewicz.

"Żeby zwabić warszawiaków"

Jak to będzie wyglądała z perspektywy zwiedzających? Mniej więcej do połowy szyby będzie woda. - Będzie można zobaczyć arowany, płaszczki, które się bardzo dobrze rozmnażają i piranie. Planujemy też kilka niespodzianek - reklamuje Kruszewicz.

Nad powierzchnią ma być część lądowa. - Tak, jak to jest w Amazonii. Z mnóstwem roślin i kwiatów i coś żywego, co dodamy jeszcze nie wiem, myślimy o motylkach - zdradza Kruszewicz. Koszt prac, to ok. 1,5 mln zł. Paludarium gotowe będzie jeszcze w tym roku. - Zimą planujemy je pokazać, żeby zwabić warszawiaków w tym okresie do zoo - mówi Kruszewicz.

Andrzej Kruszewicz - dyrektor stołecznego zoo
fot. Dawid Krysztotfiński/tvnwarszawa.pl

Andrzej Kruszewicz - dyrektor stołecznego zoo fot. Dawid Krysztotfiński/tvnwarszawa.pl

ran/ec

Czytaj także: