Jeszcze we wtorek po południu rolnicy zapowiadali, że odbędzie się "marsz gwiaździsty" na Warszawę na około 1000 ciągników. Ale okazało się, że bardzo poważnych utrudnień w stolicy nie było.
Kulminacja protestów na drogach wjazdowych do miasta przypadła na popołudnie. Ciągniki nadjeżdżały z różnych stron, ale kolumna, która spowodowała utrudnienia dojechała do miejscowości Zakręt, na granicy ze stolicą.
Szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski przez chwilę zachęcał protestujących do przekroczenia granic miasta i dojechania aż do ronda Mościckiego u zbiegu Grochowskiej, Ostrobramskiej, Płowieckiej i Trasy Siekierkowskiej. Jednak potem zmienił zdanie i polecił pozostać na rogatkach.
Ciągniki stoją na jezdni
Bali się mandatów?
Swoją rolę odegrała także policja. Zablokowała kolumnę ciągników i ostrzegała, że jeśli rolnicy wjadą dalej do miasta, zostaną ukarani mandatami (w mieście obowiązuje zakaz poruszania się takich pojazdów), a innych kierowców skierowała na objazdy.
Ci, którzy już od kilku dni wiedzieli o planowanych protestach, wyglądali na przygotowanych. – W okolicach godziny 17, gdy rolnicy już stanęli na rogatkach, ruch na Trakcie Brzeskim i Bronisława Czecha w obu kierunkach był niewielki. Zdecydowanie mniejszy niż to bywa na co dzień – mówi Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
Zwraca też uwagę, na kulturę jazdy rolników. – Kolumna ciągników na drodze zachowywała się bardzo w porządku w stosunku do innych kierowców. Ciągniki jechały w pewnej odległości od siebie, pozwalającej na sprawne wyprzedzanie. Zatrzymywali się też na światłach przy skrzyżowaniach i przepuszczali inne pojazdy – dodaje Węgrzynowicz.
Szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski zapowiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że kolumna ciągników i protestujący rolnicy pozostaną na noc z środy na czwartek w miejscowości Zakręt k. Warszawy.
Jeszcze w środę wieczorem kolumna ciągników utrudniała wjazd od Warszawy od strony Mińska Mazowieckiego.
TAK RELACJONOWALIŚMY ŚRODOWY PROTEST ROLNIKÓW
W mieście spokojnie
Protest przed Ministerstwem Rolnictwa też nie utrudniał mocno życia warszawiakom. – Były drobne utrudnienia w rejonie manifestacji, np.: w okolicach Książęcej, aczkolwiek na śródmiejskich uliczkach nawet śmieciarka powoduje problemy z przejazdem – mówi nasz reporter.
Jak wskazuje, po godzinie 14 po Warszawie jeździło się dość komfortowo. Służby miejskie także nie odnotowały żadnych problemów związanych z protestem. - Rolnicy zachowują się bardzo spokojnie. W okolicy Ministerstwa Rolnictwa nie ma utrudnień w ruchu – mówiła o proteście na antenie TVN24 Ewa Gawor z biura bezpieczeństwa m.st. Warszawy.
"100 tys. ludzi stanie w stolicy"
Szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski zerwał w środę rozmowy z ministrem Markiem Sawickim. Zapowiedział wzmożone akcje protestacyjne z górnikami. - Ten rząd pozna siłę rolników. Minister Sawicki musi odejść. W przyszłym tygodniu 100 tys. ludzi stanie w Warszawie - zapowiadał Sławomir Izdebski, szef rolniczego OPZZ tuż po wyjściu z budynku ministerstwa.
Co warszawiacy sądzą o protestach rolników:
Warszawiacy o proteście rolników
jb/PAP/ran