Jak informuje Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga, wniosek o umorzenie postępowania i zastosowanie środków zapobiegawczych trafił już do Sądu Rejonowego w Legionowie.
"Poczytalność zniesiona całkowicie"
Pociąg towarowy relacji Gdańsk - Pruszków został porwany we wrześniu. Kiedy przed Warszawą maszynista porannego kursu zatrzymał się na czerwonym świetle, do lokomotywy podbiegł mężczyzna i chciał wedrzeć się do środka. Maszynista użył procedury bezpieczeństwa, która nie pozwoliła wpuścić do środka napastnika. Ale ten nie odpuszczał. 35-latek wszedł na dach maszyny, został porażony prądem z pantografu i spadł.Mimo to kontynuował atak. Rozbił kamieniem szybę i wtargnął do lokomotywy. Następnie, grożąc śmiercią, kazał maszyniście ruszyć. Ten połączył się z dyspozytorką i zgodnie z procedurami dał znać, że w środku jest napastnik i każe mu jechać.
Dyżurna z ponad 20-letnim stażem zareagowała natychmiast i przekazała informację o napaści do Straży Ochrony Kolei. Ta powiadomiła policję. Dyżurna tak poustawiała zwrotnice, by droga jazdy pociągu skończyła się na "ślepym" torze bocznym na stacji Legionowo, która znajduje się półtora kilometra dalej.
Mężczyzna został zatrzymany.
"Chciał podróżować pociągami"
- Biegli po kilkutygodniowej obserwacji stwierdzili, że jego poczytalność w momencie zdarzenia była zniesiona w stopniu całkowitym - tłumaczy Saduś. I dodaje, że biegli rozpoznali również u mężczyzny chorobę psychiczną oraz uzależnienie od alkoholu i narkotyków. W ich opinii mężczyzna powinien być zamknięty na oddziale psychiatrycznym. Wskazana jest również kuracja odwykowa.
Mężczyzna pochodzi z województwa świętokrzyskiego. W momencie zdarzenia mężczyzna był trzeźwy, nie był również pod wpływem narkotyków. - Była jesień, mężczyzna po prostu doszedł do wniosku, że zacznie podróżować pociągami, tak tłumaczył swoje zachowanie śledczym - mówi Saduś.O środkach zabezpieczających dla Marcina S. sąd zdecyduje w piątek.kz/mś
Porwanie pociągu
Porwanie pociągu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24