Bez fotoradarów jeździmy szybciej? Eksperci pokazali wyniki badań

Zmierzyli prędkość na Wisłostradzie
Zmierzyli prędkość na Wisłostradzie
Źródło: Tomasz Zieliński / ITS
Kierowcy zdjęli nogę z hamulca w punktach, gdzie zlikwidowano fotoradary. Z wycinkowych badań przeprowadzonych w Warszawie i Nowym Dworze Mazowieckim przez Instytut Transportu Samochodowego wynika, że prawie 73 proc. kierowców przekracza prędkość w miejscach, gdzie jeszcze do końca ubiegłego roku stały fotoradary.

ITS, który zajmuje się badaniem i poprawą funkcjonowania transportu drogowego wziął pod lupę pięć miejsc 6 i 7 kwietnia. Ustawiono tam elektroniczne urządzenia rejestrujące i sprawdzano, czy kierowcy przekraczają prędkość.

"Wycinkowe badania"

Zbadano łącznie 228 168 pojazdów (178 747 samochodów osobowych i 49 421 samochodów ciężarowych). - Uznaliśmy za ważne dostarczenie obiektywnych wyników analiz skutków regulacji prawnych, które odebrały strażnikom prawo do kontrolowania prędkości, co w praktyce spowodowało zaprzestanie funkcjonowania tak dużej liczby fotoradarów. W tym celu przeprowadziliśmy wycinkowe badania - argumentuje Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego. Pomiary były prowadzone przez 24 godziny przy al. Niepodległości w okolicach GUS, na Wisłostradzie przy Karowej, na Trakcie Brzeskim przy Objazdowej. A także w Nowym Dworze Mazowieckim przy ul. Wojska Polskiego przed ul. Leśną i ul. Gen. Ignacego Ledóchowskiego w okolicy Pomnika Obrońców Modlina.- Wyniki badań wskazują, że w ciągu doby dopuszczalną prędkość przekroczyło 166 314 (73 proc.) kierowców, w tym o więcej niż 10 km/h przekroczyło 103 645 (45 proc.) kierowców. Należy zaznaczyć, że w okresie pracy fotoradarów straży miejskiej w miejscach tych ujawniano średnio 218 przypadków przekraczania dozwolonej prędkości dziennie - dodaje Anna Zielińska, koordynatorka badania z Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS.

Analizując te statystyki trzeba jednak pamiętać, że eksperci liczyli kierowców, którzy jechali nawet o jeden kilometr za szybko, a fotoradary robiły zdjęcia tylko tym, którzy przekraczali prędkość przynajmniej o 11, a często dopiero 20 - 30 kilometrów na godzinę.

Więcej na Wisłostradzie

Dla przykładu na Wisłostradzie zbadano 87 614 pojazdów (66 279 osobowych i 21 335 ciężarowych). Z badań instytutu wynika, że w ciągu doby prędkość przekroczyło tam 63 539 kierowców (73 procent), w tym o ponad 10 kilometrów 38 790 (44 procent).Zdaniem ekspertów sytuacja od czasu, gdy stały fotoradary się pogorszyła. - Badania Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS potwierdzają tezę, że większość polskich kierowców jeździ zdecydowanie za szybko. Odebranie prawa do kontroli prędkości strażom miejskim i gminnym nie powinno tworzyć tak istotnej luki w systemie nadzoru, toteż rekomenduje się szybkie działania przywracające stałą kontrolę tam, gdzie montowano fotoradary - podsumowuje Maria Dąbrowska-Loranc, kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS. - Miejsca te były przecież uznane za szczególnie niebezpieczne przez społeczności lokalne i uzgodnione z Policją i Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym - dodaje.

"Bez fotoradarów jest niebezpiecznie" - alarmują też drogowcy i publikują wyniki pomiarów, które przeprowadzili w ostatnich dniach na stołecznych ulicach. Zobacz materiał Łukasza Wieczorka, reportera "Polski i Świata".

ran

Drogowcy zbadali natężenie ruchu

Czytaj także: