"Pracodawca zobowiązuje się zwiększyć wynagrodzenie zasadnicze brutto pielęgniarek i położnych o 250 zł" – brzmi jeden z pierwszych punktów porozumienia. Wstępny jego projekt w piątek rano przekazała mediom dyrekcja CZD.
Zaproponowane 250 zł ostatecznie ma przekładać się na 360 zł brutto razem z dodatkami. Zdecydowano się też na zmianę okresu rozliczeniowego z jedno na dwumiesięczny.
Oprócz tego, szpital proponuje ustalenie limitu nadgodzin w ciągu roku w wysokości 120. Przekroczenie tej liczby byłoby możliwe tylko w przypadku wyrażenia zgody przez pracownika. "Równocześnie, pracodawca zobowiązuje się do wypłacenia za nadgodziny wypracowane ponad powyższy limit dodatku w wysokości 150 proc." – czytamy w projekcie.
Regularny przegląd zatrudnienia
Dyrekcja CZD zapewniła, że będzie przeprowadzać regularny przegląd zatrudnienia dwa razy w ciągu roku, na podstawie rozmów ze związkiem pielęgniarek. Miałby on uwzględniać m.in. liczbę zatrudnionych, odsetek absencji, przepływ pracowników i liczbę nadgodzin.
"Pracodawca zobowiązuje się do dostosowania liczby obsady pielęgniarskiej stosownie do potrzeb wynikających z opisanego przeglądu i przeprowadzanych audytów" – zapewnia dyrekcja.
Nie wyciągną konsekwencji za strajk
W zaproponowanym porozumieniu dyrekcja CZD zobowiązała się do niewyciągania konsekwencji w stosunku do strajkujących pielęgniarek. Zapewniono, że kobiety dostaną wynagrodzenie również za okres protestu.
W zamian za to, kierownictwo szpitala oczekuje, że pielęgniarki wrócą do łóżek pacjentów i "zawieszą spór zbiorowy do 31 grudnia w celu monitorowania postulatu płacowego".
- Nieprzemyślany protest pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka może doprowadzić do likwidacji szpitala, który leczy 200 tys. najciężej chorych dzieci z całego kraju i który wykonuje niektóre procedury jako jedyny w kraju - oświadczyła dyrektorka placówki Małgorzata Syczewska.
Jak oceniła, protest pielęgniarek powoduje wielomilionowe straty finansowe. Jej zdaniem, przyznanie podwyżek w żądanych przez pielęgniarki kwotach (500 zł brutto podstawy, 720 zł razem z dodatkami) doprowadzi do tego samego w bardzo niedługim czasie.
- Wzywamy strajkujących do uwzględniania sytuacji finansowej Instytutu i powrót do pracy, dalszy strajk może doprowadzić jedynie do tragedii - apelowała Syczewska. - Jedynymi, którzy mogą uchronić Instytut od tragedii, są sami strajkujący - przekonywała.
"To wirtualne rozwiązania"
Strajkujące pielęgniarki oceniają, że dyrekcja przedstawia im "wirtualne rozwiązania" i nie ma z jej strony woli porozumienia. W piątek mają zdecydować, czy zaostrzyć protest. Rozważają całkowite odejście od łóżek pacjentów lub złożenie wypowiedzeń. Ostateczna decyzja ma zostać podjęta w referendum, które planowane jest ok. godz. 14.
Protest trwa już 11. dzień. Od początku pielęgniarki podkreślają, że postulat finansowy jest jednym z wielu. Alarmują m.in., że jest ich za mało, by zapewnić pacjentom bezpieczeństwo i właściwą opiekę. Dyrekcja odpowiada z kolei, że w całej sprawie chodzi wyłącznie o kwestie finansowe.
kw/PAP/b