"10 osób przed klubem, spokojnie..." Policja ma nagranie upadku

w sprawie wypadku Andersza
Prokurator o śledztwie
Źródło: film Dawid Krysztofiński/tvnwarszawa.pl
Tuż przed tym, jak Alan Andersz spadł ze schodów, razem z nim przed klubem było jeszcze kilka osób. Grupa zachowywała się spokojnie. - Widać to na nagraniu, którym dysponuje już policja. Monitoring zarejestrował całą sytuację. Policja nie powinna mieć wątpliwości, jak zinterpretować nagranie - zapewnia tvnwarszawa.pl osoba, która widziała film.

Luksusową willę na Mokotowie, w której doszło do wypadku, wynajął na piątkową imprezę aktor Antoni Królikowski (23 l.). Chłopak organizował tam swoje urodziny, na które zaprosił też Alana Andersza (24 l.).

Awantura? Popchnięcie?

Tuż przed upadkiem, Andersz stał przed willą w grupie 10 osób. - Nie było tam żadnej awantury. Całą sytuację, zakończoną wypadkiem Andersza, zarejestrowały kamery monitoringu. Nagrania trafiły już do policji. Na pewno pomogą w tej sprawie. Moment upadku widać na nim bardzo dobrze. Policja na pewno nie będzie miała problemu z interpretacją - zapewnia nasz rozmówca.

Zajście miały szansę zarejestrować dwie kamery. Film, o któym mowa pochodzi z tej, która była umieszczona w środku willi tuż przed wyjściem. Jak zapewnia nasz rozmówca widać na nim schody, na które upadł aktor.

- Druga kamera umieszczona bezpośrednio nad schodami nie działała. Film o którym wspomina właścielka ma na razie tylko policja. Jeszcze go nam nie przekazała - powiedział Paweł Wierzchołowski, szef mokotowskiej prokuratury.

Policja nie chce udzielać na ten temat szczegółowych informacji. -Prowadzimy czynności w tej sprawie - ucina Magdalena Bieniak z mokotowskiej policji.

Świadkowie nie są zgodni

Świadkowie nie są jednak zgodni co do przyczyn wypadku. Część zeznań wskazuje na to, że feralnej nocy pomiędzy Anderszem a jednym z uczestników imprezy doszło do ostrej wymiany zdań i szarpaniny. Co potem?

Są dwie wersje. Jeden ze świadków zeznał, że Andersz został popchnięty i spadł ze schodów, uderzając głową o donicę. Wskazał osobę, która miała pchnąć aktora. Inna wersja mówi o tym, że aktor miał sam pośliznąć się i spaść ze schodów.

Sprawą zajęła się prokuratura, która wyjaśnia dokładny przebieg wydarzeń. Wszczęła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu. Czytaj więcej.

Aktor w szpitalu, ludzie oddają krew

Alan Andersz doznał wylewu krwi do mózgu. Przebywa w szpitalu MSWiA, utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Miał operację trepanacji czaszki.

Jak mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl świadek zajścia, tuż po upadku Andersza, mieli się nim zająć znajomi. Mieli też, wbrew informacjom podanym przez prasę, wezwać karetkę. - Nasz zespół ratunkowy dostał zgłoszenie około 1 w nocy i pojechał pod wskazany adres - powiedział Marek Niemirski, rzecznik prasowy warszawskiego pogotowia ratunkowego potwierdzając adres, pod którym znajduje się willa.

Impreza w tym miejscu miała zakończyć się około 5 nad ranem w sobotę.

Internauci na forach zachęcają do oddawania krwi na rzecz aktora. W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa przy ulicy Saskiej pojawiły się już pierwsze osoby, które deklarują chęć oddania krwi dla Andersza.

bf

Czytaj także: