Mokotowscy policjanci zatrzymali mężczyznę podejrzanego o postrzelenie taksówkarza. - 47-latek bronią śrutową postrzelił kierowcę w okolice odcinka lędźwiowego. Do aresztu trafiła również jego partnerka, która oddaliła się z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy pokrzywdzonemu - informuje rzecznik tej komendy. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że para się pokłóciła i mężczyzna oddał strzał, bo nie chciał, aby jego partnerka odjechała.
Na początku czerwca informowaliśmy, że 31 maja późnym wieczorem przy Puławskiej 138A na Mokotowie został postrzelony kierowca taksówki. Mężczyzna trafił do szpitala. Policja poszukiwała napastnika.
W środę policja przekazała więcej szczegółów w sprawie. - Około godziny 23.30 obywatel Tadżykistanu siedzący za kierownicą taksówki podjechał w okolice Królikarni na Mokotowie. Kurs zamówiony był przez 48-latkę, która usiadła na tylne siedzenie. Za nią do samochodu wszedł jej zdenerwowany partner. Usiadł na tylnej kanapie za kierowcą, oboje się kłócili. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna nie chciał, aby kobieta od niego odjeżdżała - był zazdrosny. Chcąc jej to uniemożliwić, wyjął broń śrutową i przez siedzenie strzelił w plecy taksówkarzowi. Para uciekła z miejsca zdarzenia, pozostawiając tam rannego mężczyznę - relacjonuje rzecznik mokotowskiej komendy Robert Koniuszy.
Jak zaznacza, po chwili na miejscu zjawili się ratownicy medyczni i policjanci. - Pokrzywdzony trafił do szpitala i na salę operacyjną. Lekarze ocenili, że doznał on urazu kręgosłupa odcinka lędźwiowego - podaje Koniuszy.
Nietrzeźwy 47-latek spał w mieszkaniu partnerki
Na miejscu zdarzenia funkcjonariusze zebrali ślady, przesłuchali świadków oraz wykonali inne czynności, które miały naprowadzić ich na trop podejrzanego. Ostatecznie ustalili, kim była kobieta, która tego dnia zamawiała kurs. - Funkcjonariusze przypuszczali, że poszukiwany mężczyzna przebywa razem z nią, w związku z czym zapukali do jej drzwi. Ich ustalenia okazały się trafne, ponieważ spał tam nietrzeźwy 47-latek. Mężczyzna nie był zadowolony z wizyty funkcjonariuszy i zareagował bardzo nerwowo, nie szczędząc słów wulgarnych. Podjął nawet próbę fizycznego zamanifestowania swojej dezaprobaty - podkreśla Koniuszy.
Policjanci wyjaśnili mu jednak, że przyszli w konkretnej sprawie. - Dalszy monolog mężczyzna prowadził już w kajdankach i na podłodze. Został on zatrzymany i dowieziony do policyjnego aresztu tak samo jak jego partnerka.
Jak informuje rzecznik komendy, prokurator postawił mężczyźnie zarzuty narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - Z kolei policjanci złożyli wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Sąd nie miał wątpliwości w tej kwestii i zastosował wobec mężczyzny trzymiesięczny areszt - uzupełnia Koniuszy.
Podejrzanemu grozi do pięciu lat więzienia. Na krótszy wyrok może liczyć 48-latka. - Kobieta uciekła z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy pokrzywdzonemu. Nie wezwała nawet karetki pogotowia. Takie zachowanie może skutkować trzyletnim pozbawieniem wolności. Na razie kobieta została objęta policyjnym dozorem - podsumowuje Koniuszy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP II