Puderniczka, która ocaliła życie, konspiracyjny aparat, rewolwer przemycony w gorsecie

Wybrane eksponaty z wystawy "Rzeczywiste. 80 wyjątkowych przedmiotów z Powstania Warszawskiego"
Wystawa "Rzeczywiste. 80 wyjątkowych przedmiotów z Powstania Warszawskiego"
Źródło: Olek Klekocki/tvnwarszawa.pl
Z okazji 20. rocznicy Muzeum Powstania Warszawskiego przygotowano wystawę 80 wyjątkowych przedmiotów. Dziś tworzą muzealną kolekcją, wczoraj należały do żołnierzy, sanitariuszek czy zwykłych mieszkańców walczącej Warszawy. Wszystkie trafiły do muzeum dzięki darczyńcom, dlatego wystawa jest także hołdem dla nich.

Wystawa "Rzeczywiste. 80 wyjątkowych przedmiotów z Powstania Warszawskiego" to subiektywny wybór eksponatów, które zdaniem autorów ekspozycji, najlepiej obrazują losy uczestników sierpniowego zrywu.

W Muzeum Powstania Warszawskiego zgromadzono około 120 tysięcy przedmiotów. Wybór zaledwie 80 był sporym wyzwaniem. - To było wyjątkowo trudne zadanie. Każdy przedmiot opowiada inną historię i emocję. Musieliśmy się do czegoś ograniczyć - opowiada Adam Jeżewski, współautor i kurator wystawy. - Wybrane przez nas przedmioty zostały przypisane do konkretnej emocji. Koncepcję oparliśmy na kole emocji Plutchika – wyjaśnia.

To stosowane w psychologii narzędzie wizualne stworzone przez amerykańskiego uczonego Roberta Plutchika. Jego teoria zakłada istnienie podstawowych emocji, uniwersalnych dla wszystkich bo wykształconych ewolucyjnie. Wśród nich są m.in. radość, lęk, złość, czy zaskoczenie.

Konspiracyjny aparat i puderniczka, która ocaliła życie

Na wystawie prezentowane będą przedmioty będące na wyposażeniu żołnierzy walczących w powstaniu. - Zobaczymy elementy takie jak: berety, granat czy rewolwer. Tego typu eksponaty są rzadkością. Przy wyjściu z Warszawy, ci, którzy ocaleli, musieli złożyć broń. Ten jeden rewolwer został zachowany i przeniesiony w gipsowym gorsecie. Mamy też broń, którą znaleziono już po wojnie w przygotowanej przez powstańców skrytce - wylicza Jeżewski.

Większość przedmiotów należało do cywilów. Wśród nich znalazł się aparat fotograficzny, sygnowany szczególną dla historii Warszawy marką.

- Ten konkretny aparat przyjechał do nas od kolekcjonera ze Skandynawii. Wiemy, że brał udział w powstaniu. Na futerale znajduje się napis Fotoris. To był bardzo znany zakład fotograficzny w Warszawie, który działał dla okupanta. Ale pod tą oficjalną działalnością ukryła się komórka konspiracyjna, której szefem był Andrzej Honowski - opowiada Dorota Rakowska, współautorka i kuratorka wystawy.

Oficjalnie w Fotorisie sprzedawano sprzęt fotograficzny i wywoływano na zlecenia Niemców zdjęcia do legitymacji oraz kenkart. Do zakładu trafiały też fotografie, na których udokumentowano egzekucje oraz łapanki. Te były kopiowane i szmuglowane do Londynu.

Inny prezentowany na wystawie przedmiot należał do starszej sierżant Kornelii Perzanowskiej "Luny" sanitariuszki z batalionu "Ruczaj". Ozdobna, metalowa puderniczka ocaliła jej życie.

- Puderniczka znajdowała się w kieszeni fartucha sanitariuszki w trakcie udzielania pomocy rannemu. Podczas niemieckiego ostrzału jedna z kul trafiła w puderniczkę. Eksponat jest po konserwacji, ale wyraźnie widać ślad po odbitej kuli – mówi Rakowska.

Po zakończeniu walk Luna trafiła do niemieckiej niewoli. Przeżyła wojnę. Zmarła w 1996 roku w wieku 75 lat.

Obrączki z łusek pocisków

W okopach, na barykadach, pod ciągłym ostrzałem, wśród gruzów warszawiacy - powstańcy i cywile starali się prowadzić w miarę normalne życie. Był czas na radość i zabawę, a nawet śluby i wesela, których – jak wylicza Dorota Rakowska – odbyło się w czasie powstania około 300.

- Bardzo ciekawą kwestią były prezenty ślubne. Co można było dostać? Na przykład mydło, czas wolny od obowiązków służbowych czy dodatkowy przydział jedzenia - mówi kuratorka wystawy.

W ramach ekspozycji zostaną zaprezentowane dwie ślubne obrączki, wykonane z łusek pocisków. Należały do porucznika Stanisława Swinarskiego "Sułtana" z batalionu "Iwo" oraz strzelec Cecylii Tomiry Pakowskiej. Para wzięła ślub 3 października 1944 roku. Obrączki powstały w rusznikarni przy ul. Poznańskiej 12.

Na kole emocji znajduje się skrucha. Dorota Rakowska przyznaje, że z obfitej kolekcji muzealnych zbiorów do tej emocji można przypisać tylko jeden obiekt. To obrazek Matki Boskiej z Lourdes na jedwabiu. - Podczas powstania jeden z żołnierzy niemieckich, kiedy poszukiwał w mieszkaniach powstańców, w jednym z nich znalazł obrazek. Spodobał mu się, skojarzył ze swoją rodziną, która była religijna. Zabrał go ze sobą i wysłał do matki. Prawdopodobnie żołnierza gryzły wyrzuty sumienia, bo wiele lat po wojnie przekazał obrazek do MPW - dodaje kuratorka.

Na wystawie nie zabraknie symbolu miasta zamienionego w gruzy, czyli fragmentów zniszczonej w początkach września 1944 roku Kolumny Zygmunta III Wazy. – Upadł symbol Warszawy, upadł król. Dopiero w 1949 roku kolumna została odbudowana. Jednym z konserwatorów, który pracował przy jej odtworzeniu był Leszek Gazy, pracownik Biura Odbudowy Stolicy. To on przekazał nam fragmenty oryginalnego pomnika - mówi Rakowska.

Intymne zapiski aktorki

Wśród eksponatów są też listy i notatki. O swoim ulubionym elemencie wystawy opowiedział nam dyrektor MPW Jan Ołdakowski. Są to powstańcze zapiski aktorki Aliny Janowskiej.

20-stronicowy dziennik zawiera odręczne notatki artystki z pierwszego miesiąca powstańczych walk, od 1 do 23 sierpnia, najprawdopodobniej spisywane na bieżąco. Zawiera opisy alarmów bojowych, pobudki, nocnego patrolu, czuwania na posterunku, walki o zdobycie gmachu PAST-y, informacje na temat spędzania czasu wolnego przez powstańców w żołnierskiej gospodzie czy na seansach filmowych w kinie "Palladium".

Zapiski Janowskiej zostały odnalezione wśród innych rodzinnych pamiątek już po jej śmierci w 2017 roku. Syn aktorki przekazał pamiętnik do Muzeum Powstania Warszawskiego.

- To bardzo intymny i osobisty obraz Powstania Warszawskiego - podkreśla Jan Ołdakowski.

Zaznacza, że Alina Janowska wielokrotnie odwiedzała muzeum. - Była to osoba ciepła, która starała się unikać patosu i pewne swoje obserwacje przeszłości zamieniała w dobrotliwy żart. Starała się mieć kontakt z ludźmi, szczególnie młodymi – wspomina Ołdakowski.

Hołd dla darczyńców

Każdemu z 80 eksponatów na wystawie będzie towarzyszyć wspomnienie powstańca pochodzące z archiwum historii mówionej MPW, a także muzealny opis tego, co się działo z danym obiektem i w jaki sposób został pozyskany.

- Wystawa jest hołdem dla naszych darczyńców. Ze 120 tysięcy przedmiotów znajdujących się muzeum zdecydowana większość została nam podarowana. To są bardzo emocjonalne przedmioty. Ich właściciele, często już pod koniec swojego życia, postanowili przekazać je nam. Opiekujemy się nimi najlepiej, jak potrafimy - podkreśla Adam Jeżewski.

Wystawę będzie można obejrzeć od 31 lipca do początku czerwca przyszłego roku w ramach biletu na ekspozycję główną Muzeum Powstania Warszawskiego.

Czytaj także: