Zginął potrącony przez auto. Czy przyczynił się do wypadku? Ostateczna decyzja sądu

Zginął 33-letni mężczyzna
Fragment materiału "Uwagi" TVN o wypadku na Sokratesa
Źródło: "Uwaga" TVN

Koniec procesu ws. wypadku na Sokratesa. Ponad pięć lat temu zginął w nim pieszy, potrącony w biały dzień na przejściu przez jadący z prędkością 126 km na godzinę samochód. Sprawca został skazany na ponad siedem lat więzienia, ale Sąd Najwyższy podzielił dziś zdanie Sądu Apelacyjnego - że pieszy także przyczynił się do tej tragedii.

Sąd drugiej instancji orzekł: kierowca pomarańczowego bmw, który jadąc z prędkością 126,5 km/h, śmiertelnie potrącił 33-letniego Adama na ulicy Sokratesa, pójdzie do więzienia na siedem lat i sześć miesięcy. Uzasadniając wyrok uznał jednak, że pieszy miał "możliwość zauważenia zbliżającego się w jego kierunku samochodu kierowanego przez oskarżonego, wyróżniającego się nie tylko bardzo agresywnym stylem jazdy, ale i jaskrawym kolorem".

Z tym fragmentem uzasadnienia nie zgodził się Prokurator Generalny. Śledczy byli zdania, że Adam nie przyczynił się do wypadku, a takie twierdzenie mogło mieć wpływ na wyrok. Do Sądu Najwyższego złożyli więc kasację, domagając się, aby sprawa trafiła na wokandę sądu odwoławczego.

ZOBACZ: Czy wypadek może być zabójstwem? "Naciąganie prawa". Prokuratura nie odpuszcza.

Ostateczna decyzja sądu zapadła w czwartek.

33-letni Adam zginął na ulicy Sokratesa
33-letni Adam zginął na ulicy Sokratesa
Źródło: "Uwaga" TVN

Adam zginął na oczach rodziny

Przypomnijmy, do tragicznego wypadku doszło 20 października 2019 roku. 33-letni Adam przechodził przez pasy na warszawskich Bielanach z żoną i trzyletnim synem. Szli do parku. Była niedziela - październikowe, ale słoneczne przedpołudnie. Zginął na ich oczach.

Krystian O. prowadził swoje pomarańczowe bmw zdecydowanie zbyt szybko. Ulicą Sokratesa mógł jechać z prędkością najwyżej 50 km/h. Jechał dwa i pół raza szybciej.

Prokuratura najpierw postawiła mu zarzut spowodowania wypadku, ale krótko potem uznała, że to zbyt łagodne. Krystian O. został oskarżony o zabójstwo popełnione w tak zwanym zamiarze ewentualnym. Proces przed sądem pierwszej instancji zakończył się w listopadzie 2021 roku. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Krystiana O. na siedem lat i 10 miesięcy więzienia, zmieniając na powrót kwalifikację prawną czynu z zabójstwa na spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Ponad trzy lata po śmierci pieszego, w połowie marca tego roku, zapadł prawomocny wyrok. Sąd Apelacyjny w Warszawie obniżył karę dla kierowcy do siedmiu lat i sześciu miesięcy więzienia.

Krystian O. usłyszał zarzut zabójstwa
Krystian O. usłyszał zarzut zabójstwa
Źródło: Paweł Supernak/PAP

Śledczy wycofali się z zarzutu zabójstwa

Wyrok w apelacji spowodował, że śledczy złożyli kasację do Sądu Najwyższego, w której zwrócili uwagę na uzasadnienie orzeczenia, w którym wskazano, że do wypadku przyczynił się pieszy.

W jaki sposób? Sędziowie Sądu Apelacyjnego w Warszawie w składzie Sławomir Machnio (przewodniczący, sędzia sprawozdawca), Przemysław Filipkowski oraz Piotr Bojarczuk w pisemnym uzasadnieniu wyroku opisali to tak: "Zachowanie szczególnej ostrożności na przejściu dla pieszych oznacza przede wszystkim konieczność obserwowania przez pieszego odcinka drogi, przez który przechodzi".

ZOBACZ: Kiedy godzisz się na czyjąś śmierć, możesz zostać skazany za zabójstwo.

Skład orzekający ocenił, że Adam G. powinien "zwiększyć uwagę i dostosować swoje zachowanie do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie. Przed wejściem na jezdnię powinien on dokonać oceny sytuacji, pamiętając jednocześnie o obowiązkach wynikających z art. 14 p.r.d. [Prawo o ruchu drogowym - red.]. Pieszy powinien także uwzględnić prędkość, z jaką poruszają się pojazdy znajdujące się na drodze" - czytamy w uzasadnieniu.

Zdaniem sędziów Adam G. powinien usłyszeć pędzące bmw. Dla potwierdzenia tej tezy w uzasadnieniu przytoczył zeznania jednego ze świadków.

Śledczy przed Sądem Najwyższym chcieli wykazać, że pieszy nie przyczynił się do zdarzenia. Z tezą prokuratury zgadza się rodzina zmarłego oraz ich pełnomocniczka - adwokat Kinga Łykowska. Z kolei obrońca Krystiana O. Tomasz Ode uznał, że kasacja nie jest zasadna.

Ostateczna decyzja

Sędzia Sądu Najwyższego Wiesław Kozielewicz ogłosił, że kasacja została oddalona.

- Uzasadnienie sądu odwoławczego jest drobiazgowe, detaliczne. Sąd apelacyjny bardzo skrupulatnie rozważył, także kwestionowany przez autora kasacji aspekt sprawy, czyli przyczynienia się pokrzywdzonego - uzasadniał decyzję sędzia sprawozdawca Igor Zgoliński.

- Wnikliwie uzasadnił te okoliczności, dlaczego tak postąpił - dodał.

Sędzia zaznaczył, że w wyroku znajdziemy też analizę zabezpieczonego monitoringu. - Zestawienie monitoringu z zeznaniami świadka dowiodło go do takiego ustalenia. Sąd odwoławczy, w ocenie Sądu Najwyższego, był do tego ustalenia w pełni uprawniony. Świadek zeznał, że przeraziła go pewność z jaką wkracza pokrzywdzony na jezdnię, a słyszał hałas. Wnioski jakie sąd wyciągnął, były uprawnione - argumentował sędzia.

Zaznaczył przy tym, że takie uzasadnienie nie zmienia "istoty tego, że sprawcą zdarzenia był oskarżony Krystian O". - Sąd przyjął po prostu, że w niewielkim stopniu pokrzywdzony się przyczynił (do wypadku - red) - mówił sędzia.

Orzeczenie jest ostateczne.

Czytaj także: