Prokuratura sprawdza, czy wokół Lotniska Warszawa-Babice nie porusza się za dużo samolotów. Mieszkańcy od lat skarżą się na nieznośny hałas i obawiają się, że natłok awionetek doprowadzi do tragedii. Ratusz dwa lata temu próbował ograniczyć liczbę lotów, ale sprawą nadal zajmuje się Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Informację o wszczęciu śledztwa podała "Gazeta Stołeczna". Prowadzi je Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola. Zawiadomienie złożył Zbigniew Franczak, założyciel stowarzyszenia Ciche Niebo nad Warszawą, które wspiera mieszkańców w walce z hałasem z lotniska na Bemowie. O jego działaniach pisaliśmy wcześniej na tvnwarszawa.pl.
Postępowanie dotyczy podejrzenia sprowadzenia od sierpnia 2012 roku do czerwca 2020 roku bezpośredniego niebezpieczeństwa "katastrofy w ruchu powietrznym poprzez dopuszczenie do nadmiernego ruchu lotniczego na kręgu nadlotniskowym portu Warszawa-Babice". Jak poinformowała rzeczniczka prokuratury okręgowej Aleksandra Skrzyniarz, śledczy zaplanowali w tej sprawie przesłuchania świadków i zlecili czynności zmierzające do zgromadzenia dokumentacji dotyczącej organizacji lotów na bemowskim lotnisku.
Problemem są loty szkoleniowe
Informacje o nieustających skargach od mieszkańców potwierdza Justyna Glusman, dyrektorka koordynatorka ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni w stołecznym ratuszu. - Do urzędu miasta wpływa znaczna liczba zgłoszeń mieszkańców dotyczących nieprzestrzegania przez pilotów wyznaczonego kręgu nadlotniskowego i uciążliwości hałasowej powodowanej przez działalność Lotniska Warszawa-Babice. Chodzi o loty szkolno-sportowe i widokowe - mówi w rozmowie ze "Stołeczną".
Wskazuje też, że zdaniem mieszkańców Bemowa, Bielan i Żoliborza największym winowajcą są szkoły pilotażu, a problem nasila się zwłaszcza w okresie od maja do października. - Warszawiacy skarżą się na starty we wczesnych godzinach porannych w weekendy i inne dni wolne od pracy, dużą liczbę operacji lotniczych w niektórych godzinach - podaje dziennikowi Glusman. Z danych ratusza wynika, że w 2020 roku tylko od marca do maja wpłynęło aż 198 skarg. I to mimo tego, że w pandemii obowiązywał zakaz lotów szkoleniowych, treningowych i widokowych.
"Pierwszy weekend kwarantanny epidemicznej. Większość warszawiaków pomimo pięknej pogody spędza czas w mieszkaniach i domach. Również Ci 'pod kręgiem'. Dominuje stres i obawa. Tylko kandydaci na lotników nie pękają. Ruszają stadnie ćwiczyć na kręgu. Od rana do wieczora nieznośny warkot. Ci w kabinach mają słuchawki tłumiące, Ci na dole tylko zaciskają zęby" - czytamy we wpisie na stronie stowarzyszenia Ciche Niebo nad Warszawą z 19 marca 2020 roku.
Rok wcześniej, w analogicznym okresie, skarg było 293, trzy lata temu - 161, a w 2017 - 27.
Jak dowiedziała się "Stołeczna", na lotnisku działa obecnie sześć podmiotów, które oferują zajęcia z pilotażu. Teoretycznie awionetki szkoleniowe mają prawo poruszać się wyłącznie po tak zwanym kręgu nadlotniskowym. Ale zdaniem mieszkańców nie zawsze jest to przestrzegane. Problemem jest też częstotliwość lotów i to, że samoloty schodzą za nisko.
"Piloci nagminnie nie trzymają się ustalonego kręgu nad Trasą AK, przelatują nad osiedlami i parkami. Przykładem są Sady Żoliborskie, gdzie wypoczywa wielu seniorów i rodziców z dziećmi. Bezpośrednio nad nimi, przez cały dzień, przelatują nisko samoloty, powodując hałas i zanieczyszczenie powietrza" - skarży się, cytowany przez dziennik Jan Piotrowski, przewodniczący rady mieszkańców IV Kolonii WSM Żoliborz. Na ryk silników narzekają też na osiedlach Piaski, Zatrasie, Sady Żoliborskie, Ruda i Potok. Problemem jest też to, że hałas doskwiera mieszkańcom nie tylko, gdy spędzają czas w domu. Podobnie jest, gdy chcą odpocząć na świeżym powietrzu w Lesie Bielańskim czy Młocińskim. Nad nimi też zamyka się krąg nadlotniskowy.
W skargach pojawia się jeszcze jedna kwestia - bezpieczeństwo. Mieszkańcy obawiają się, że wzmożone natężenie lotów cywilnych doprowadzi do tragedii. Przypomnijmy, że latem ubiegłego roku w ciągu tygodnia doszło do trzech wypadków. Wszystkie wydarzyły się jednak bezpośrednio na lotnisku. Wieczorem 1 lipca mały samolot uderzył przednią częścią w betonowy pas startowy, uszkadzając przy tym śmigło. Po tym incydencie pas został zamknięty dla operacji lotniczych, a dostępne było tylko lądowisko trawiaste. Usiłował z niego wystartować pilot nieco większej maszyny. Z relacji świadków wynikało, że gdy tylko udało mu się lekko poderwać, spadł na ziemię. Miesiąc później inny samolot dachował podczas lądowania.
Miasto nałożyło ograniczenia, ale wstrzymały je odwołania
Nadzieją na rozwiązanie problemów miała być decyzja prezydenta Rafała Trzaskowskiego z czerwca 2019 roku. Za jej przygotowanie odpowiadało miejskie Biuro Ochrony Środowiska - chodziło o nałożenie na lotnisko ograniczeń i zmniejszenie liczby dozwolonych operacji lotniczych między godzinami 8 a 22. Doprecyzowano, że może ich być 100 dziennie i maksymalnie 10 na godzinę.
Ratusz wyjaśniał wtedy, że każdy samolot będzie musiał być wyposażony w urządzenie, które pozwoli zidentyfikować tor lotu. - Stawiamy na procedury rejestracji oraz lokalizacji samolotów i śmigłowców, dokonywanie bieżącej rejestracji wszystkich typów operacji lotniczych i comiesięczne przekazywanie do urzędu danych zawartych w tym rejestrze - wyliczała Dominika Wiśniewska z biura prasowego urzędu miasta.
Dodatkowo zapadła decyzja, że powinno powstać jeszcze siedem dodatkowych punktów pomiaru hałasu, by w sumie było ich dziewięć. Ratusz wskazał, że ich lokalizacja powinna obejmować nie tylko tereny w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska, ale również obszar wzdłuż całego 22-kilometrowego kręgu nadlotniskowego: Bemowo-Osmańczyka, Piaski, Zatrasie, Słodowiec, Sady Żoliborskie, Marymont, Rudę, Młociny, Klaudyn i Wólkę Węglową. Zdaniem biegłego powołanego przez ratusz, istniejące punkty na samym lotnisku i w Parku Kaskada są "niewystarczające i ustawione w niewłaściwej merytorycznie lokalizacji", a to powodowało, że pomiary akustyczne nie były miarodajne i nie odzwierciedlały skali faktycznego oddziaływania hałasu na mieszkańców Bielan, Żoliborza i Bemowa.
Ratusz dał lotnisku czas na dostosowanie się do nowych zasad do końca marca 2020 roku. Ale jego zarządca zaskarżył decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Sprawa pozostaje nierozstrzygnięta, bo SKO zawiesiło postępowanie administracyjne w związku z wątpliwościami wokół opinii biegłego - podejrzeniem jej sfałszowania zajmuje się prokuratura.
- Do dzisiaj z SKO nie wpłynęło rozstrzygnięcie toczącego się postępowania. Do czasu rozstrzygnięcia decyzja prezydenta nie podlega wykonaniu - informuje Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka urzędu miasta. - Tymczasem mieszkańcy nadal skarżą się na hałas, dlatego w lipcu 2020 roku miasto zwróciło się do prokuratury z pytaniem o termin rozstrzygnięcia postepowania, dotyczącego ekspertyzy. Kopie zgłoszeń, dotyczące stałej uciążliwości lotniska dla mieszkańców są przesyłane do SKO celem dołączenia do akt sprawy i wykorzystania w procesie odwoławczym. Tylko w tym roku przekazano ich około 40 - zaznacza.
W styczniu 2021 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję o zawieszeniu postępowania przez SKO. Jak podaje stowarzyszenie Ciche Niebo nad Warszawą, sąd stwierdził, że przewlekłość śledztwa prokuratury nie stanowi przesłanki wstrzymywania biegu tej sprawy przez SKO.
Informację o uchyleniu postanowienia SKO potwierdza też ratusz. - Jednocześnie WSA zobowiązał organ odwoławczy do oceny opinii biegłego i w zależności od dokonanych ustaleń, podjęcia czynności do merytorycznego rozpatrzenia sprawy. Pismem z 10 marca 2021 roku przesłaliśmy do SKO kolejne kopie pism mieszkańców, dotyczące stałej uciążliwości lotniska oraz z zwróciliśmy się z prośbą o rozważenie możliwości skrócenia terminu rozstrzygnięcia sprawy - wyjaśnia Beuth-Lutyk.
- Nie mamy do dziś informacji o terminie rozpatrzenia sprawy w SKO - dodaje.
Prawie pięć tysięcy operacji lotniczych w miesiącu
Kierownik Lotniska Warszawa-Babice w rozmowie ze "Stołeczną" zapewniał, że przeprowadzane tam operacje lotnicze odbywają się "zgodnie ze sztuką lotniczą, zasadami bezpieczeństwa i instrukcjami operacyjnymi lotniska". Nie wskazał jednak, ile samolotów dziennie stamtąd startuje i ile startów przypada na jedną godzinę. Z ustaleń dziennika wynika, że przykładowo w marcu 2021 roku było w sumie 4873 operacji lotniczych, czyli średnio 157 dziennie i 13 na godzinę. Z kolei w lipcu ubiegłego roku przeprowadzano średnio 212 operacji dziennie i 13 na godzinę. W obu przypadkach to więcej, niż dozwolono zaskarżonej decyzji ratusza.
W przeszłości lotnisko zajmowało niemal całą dzielnicę, ale na początku lat 80. XX wieku zostało znacznie zmniejszone. Pozostał jeden pas startowy, drugi zmieniono w ulicę Powstańców Śląskich. Obecnie korzystają z niego między innymi Lotnicze Pogotowie Ratunkowe i Komenda Główna Policji, samoloty państwowe, wojskowe i cywilne. Głównie lądują tam awionetki, śmigłowce i szybowce. Lotnisko nie prowadzi obsługi połączeń komunikacyjnych.
Źródło: "Gazeta Stołeczna", tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl