Indie

Indie

Zginęło sześć osób. Gęsta mgła zabiła w Indiach

Gęsta mgła spowiła część Indii. Ograniczyła widzialność do tego stopnia, że na północy kraju doszło do wypadku, w którym zginęło sześć osób. Ponadto w Indiach jest wyjątkowo zimno - w stolicy odnotowano najniższą temperaturę od 2013 roku.

Dwoje Europejczyków wydalonych z Indii za udział w protestach

71-letniej Norweżce, przebywającej w Indiach na wakacjach, nakazano opuszczenie tego kraju - poinformowały w piątek tamtejsze władze. Wcześniej w tym tygodniu podobne kroki podjęto wobec młodego Niemca, przebywającego w Indiach w ramach wymiany studenckiej. Powodem był udział Europejczyków w uznawanych za nielegalne protestach przeciwko nowej ustawie o obywatelstwie. Władze, spodziewając się kolejnych demonstracji, zwiększyły środki bezpieczeństwa w dużych miastach.

"Wyprą lokalną kulturę". Boją się napływu imigrantów, wyszli na ulice

Jedna osoba zginęła, a kilkadziesiąt zostało zatrzymanych w czwartek w stanie Asam w wyniku zamieszek, które przerodziły się w demonstracje przeciw ustawie, przyznającej obywatelstwo niemuzułmanom. W związku z zamieszkami na północny wschód Indii przerzucono kilka tysięcy żołnierzy i wprowadzono godzinę policyjną.

Chowali własną córeczkę, znaleźli dziecko pogrzebane żywcem. "Cud, że przeżyło"

Dziewczynka, którą znaleziono zakopaną żywcem w płytkim grobie w północnych Indiach, po dwóch miesiącach zmieniła się nie do poznania. Czuje się dobrze, przybrała na wadze i wkrótce ma trafić do adopcji. - To cud, że przeżyła. Wierzę, że Bóg ocalił jej życie i przysłał do mnie - powiedział Rajesh Kumar Mishra z rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej, który zapowiedział, że przygarnie dziewczynkę i wychowa jak własną córkę.

Alejka była za ciasna, w pożarze zginęły 43 osoby. Właściciel budynku podejrzany o zabójstwo

Policja indyjska zatrzymała właściciela budynku w Delhi, w którym w niedzielę nad ranem wybuchł pożar. Mężczyzna jest podejrzany o zabójstwo. W pożarze fabryki torebek, która znajdowała się w tym budynku, zginęły 43 osoby. Do płonącego zakładu nie mogły dotrzeć wozy strażackie, ponieważ - jak poinformowały władze - alejka, przy której stał gmach, była zbyt wąska.