Morderstwo

Morderstwo

Ksiądz leżał we krwi, dzieci uciekały w popłochu. "Nowak, co ci strzeliło do głowy?"

Jak on czyta, przecież litery są do góry nogami - usłyszał rozmowę dwóch dziewczynek Wawrzyniec Nowak. Siedział na schodkach przy ołtarzu, nawet nie spostrzegł, że w nerwach źle ujął książeczkę do nabożeństwa. Zaklął w myślach. Przez jego nieuwagę cały plan mógł spalić na panewce. Gdy ksiądz Stanisław ruszył w stronę ambony, Nowak wyciągnął spod płaszcza rękę, w dłoni - browning. Chwilę później ciszę wśród dzieci w kościele przerwał huk wystrzału.

Nie wierzą, że to Krzysztof. Tylu ludzi zabić, dzieciaka swojego?

- Nikomu nie wadził. Nikt go nie zauważał. Musiałby być dziki, żeby ojca zabić, matkę zabić, żonę zabić, dzieciaka swojego. Ile miał ten dzieciak, kilka miesięcy? Mnie się osobiście nie chce wierzyć - mówi sąsiad rodziny A. z Chodzieży. Śledztwo nie wskazuje, by mógł to zrobić ktoś inny, niż Krzysztof. Kim jest człowiek, który zabija bliskich, a na koniec siebie?