Do szczecińskiego sądu rejonowego trafił akt oskarżenia przeciwko 45-latkowi, który w sylwestrową noc rzucił butelką w przejeżdżający wóz strażacki, który jechał w tym czasie na interwencję. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
"Prokurator oskarżył Krzysztofa K. o to, że 1 stycznia 2025 r. przy ulicy Krzywoustego rzucił butelką po piwie w jadący pojazd oznakowany Państwowej Straży Pożarnej, czym spowodował zniszczenie bocznej prawej szyby w drzwiach pojazdu oraz lusterka, jak również naraził funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, zmuszając ich jednocześnie do zaniechania podjętej i prawnie wykonywanej czynności służbowej, jaką było realizowanie zleconej interwencji" - czytamy w komunikacie prokuratury.
Wobec mężczyzny zastosowano dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Podejrzany był wcześniej znany policjantom z wcześniejszych zatrzymań. Grozi mu do siedmiu lat i sześciu miesięcy więzienia, ze względu na działanie w warunkach recydywy.
"Na szczęście nikomu nic się nie stało"
1 stycznia szczecińscy strażacy z jednostki ratowniczo-gaśniczej numer 1 zostali zadysponowani do zadymienia klatki schodowej na ulicy Legnickiej. Kapitan Bartosz Janicki, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie wyjaśnił, że gdy strażacy jechali na interwencję, w ich stronę została rzucona butelka, która wybiła szybę w prawych drzwiach wozu strażackiego. - Na szczęście nic nikomu się nie stało - dodał.
Strażacy wezwali na miejsce policję, a do zgłoszenia na ulicy Legnickiej został zadysponowany inny zastęp. Później okazało się, że był to fałszywy alarm.
W chwili zatrzymania 45-latek był pijany.
Źródło: tvn24.pl, gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wypadki i Pożary w Zachodniopomorskim