Pożegnanie było długie. Od wtorku 13 kwietnia trumny z ciałami prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Pierwszej Damy były wystawione w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego. Hołd prezydenckiej parze mógł oddać każdy.
Niektórzy nie zdążyli. Późnym popołudniem w sobotę 17 kwietnia, trumny z ciałami prezydenckiej pary zostały przewiezione do archikatedry św. Jana. Tutaj zostały do niedzieli rano.
Kondukt za konduktem
Niedzielny poranek 18 kwietnia przywitał warszawiaków smutnym, kilkakrotnie widzianym w ciągu ostatnich dni, obrazkiem. Ulicami stolicy przejechał kolejny kondukt - tym razem Lech i Maria Kaczyńscy byli razem. Sypały się kwiaty, które rzucali ludzie zgromadzeni na trasie przejazdu konduktu zmierzającego na lotnisko Okęcie.
Tu prezydencka para opuściła stolicę i przyleciała do Krakowa. Trumny z lotniska w Balicach zostały przewiezione na krakowski Salwator, stamtąd w kondukcie z policyjną asystą - na Rynek Główny, by w końcu trafić do Bazyliki Mariackiej.
- 70 lat temu Katyń oddalił dwa narody, a ukrywanie prawdy o niewinnie przelanej krwi nie pozwalało zabliźnić się bolesnym ranom. Tragedia sprzed ośmiu dni wyzwoliła wiele pokładów dobra, tkwiących w osobach i narodach. Współczucie i pomoc, jakiej doświadczyliśmy w tych dniach od braci Rosjan, ożywia nadzieje na zbliżenie i pojednanie naszych dwóch słowiańskich narodów - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas rozpoczętej niedługo po 14 mszy pogrzebowej.
Mimo, że na pogrzeb nie udało się dotrzeć dziekanowi Kolegium Kardynalskiego kard. Angelo Sodano, słowa z Watykanu zabrzmiało w Krakowie. Jego słowa przekazał abp Józef Kowalczyk. - To jedna z wielu tragicznych godzin w dziejach polskiego narodu - napisał w homilii kardynał Sodano. Dodał również, że "Papież Benedykt XVI ponownie kieruje dziś do narodu polskiego życzenie, by ten naród trwał w jedności".
Ważne pojednanie
Lecha Kaczyńskiego i jego małżonkę żegnali politycy. Dla marszałka Sejmu, pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego ważne było słowo: pojednanie.
- Prezydent Kaczyński zginął w drodze na uroczystości katyńskie, gdzie miał wygłosić ważne słowa. Nie zdążył wezwać do zabliźnienia rany Katynia, który na dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami - tymi słowami żegnał prezydenta. Dodał, że "ten testament prezydenta trzeba wypełnić dobrą treścią zbliżenia i pojednania”.
Człowiek Solidarności
Nie zabrakło słów od Solidarności. - Panie prezydencie najjaśniejszej Rzeczpospolitej, pani Mario Kaczyńska, Leszku przyjacielu drogi, przybyliśmy do Krakowa z całego świata. Jak zawsze jest przy tobie „Solidarność”, od której wszystko się zaczęło, której byłeś zawsze wierny – mówił podczas uroczystości pogrzebowych Janusz Śniadek, szef NSZZ „Solidarność”.
Mimo wszystko
Mimo trudności, jakich nastręczyła wielka chmura pyłu, która zamknęła niebo nad znaczną częścią Europy, na pogrzebie Lecha i Marii Kaczyńskich zjawiło się wiele głów państw. Był prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, który do Polski przyjechał po raz pierwszy. Pociągiem dotarł czeski prezydent Vaclav Klaus, samochodem - prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Niemcy reprezentowali prezydent Horst Koehler i szef MSZ Guido Westerwelle. Niezwykle trudną podróż do Krakowa miał jeden z największych politycznych sojuszników Lecha Kaczyńskiego, Micheil Saakaszwili. Prezydent Gruzji leciał do Polski przez pięć państw.
Delegacje zrezygnowały
Ale sporo z tych "wielkich" zabrakło. Pył wstrzymał amerykańskiego prezydenta Baracka Obamę, zabrakło niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i wielu innych.
Nie zawiedli natomiast Polacy. Na krakowskie pożegnanie prezydenta i Pierwszej Damy przyszło około 150 tys. osób. Przyszli, bo to dla nich wielkie wydarzenie. - Mam 22 lata i nie myślę na razie o starości. Ale bycie tu dzisiaj to coś, o czym na pewno będę opowiadać wnukom - mówiła jedna z uczestniczek pogrzebowych uroczystości. Mowa kard. Dziwisza z Bazyliki Mariackiej
Dzwon Zygmunta i salwy honorowe
Przyszedł czas na ostatnią drogę. Trumny z ciałami prezydenta i pani prezydentowej wyruszyły w kondukcie z Bazyliki Mariackiej na Wawel. Towarzyszyło temu kilkaset osób. To wtedy właśnie - kiedy kondukt mijał Krzyż Katyński - rozbrzmiał Dzwon Zygmunta.
W końcu przy Lechu i Marii Kaczyńskich pozostali ci najbliżsi - rodzina i przyjaciele. Tylko oni byli obecni przy złożeniu trumien prezydenckiej pary do sarkofagu w Krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu.
Złożeniu trumien w krypcie towarzyszył salut 21 salw artyleryjskich oddanych w hołdzie parze prezydenckiej.
Polacy żegnają
W niedzielę wieczorem otwarto dla zwiedząjących prezydencką kryptę.
I znów, jak w Warszawie... Wystarczyła chwila, a przed Wawelem pojawiła się kolejka. By powiedzieć "do widzenia". By oddać hołd. By nie zapomnieć.