Tobiasz Bocheński nie był dotąd w stolicy politykiem powszechnie znanym. Po tym jak został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Warszawy, postanowił to zmienić. Przedstawia się jako "warszawiak z serca", "centrysta" i tłumaczy swoje wcześniejsze działania i wypowiedzi. Co o nim wiadomo?
Decyzję o wystawieniu Tobiasza Bocheńskiego w wyborach samorządowych, by zmierzył się z Rafałem Trzaskowskim o urząd prezydenta Warszawy ogłosił w sobotę osobiście prezes PiS Jarosław Kaczyński. Głosowanie odbędzie się 7 kwietnia, a drugą turę zaplanowano na 21 kwietnia. - Trzeba człowieka, trzeba kogoś, kto to weźmie na siebie, kto podejmie się tak piekielnie trudnego, nie ma co tutaj ukrywać, zadania. Otóż mamy kogoś takiego - mówił Kaczyński. Wskazywał, że Bocheński to człowiek, który spełnia wszelkie wymogi w sferze intelektualnej i podkreślał, że Warszawa jest wielkim wyzwaniem.
Tobiasz Bocheński - kim jest
Dziś w mediach społecznościowych przedstawia się, jako "warszawiak z serca", jednak zdecydowaną większość z 36 lat swojego życia związany był z Łodzią. Tam się urodził i kształcił - jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Tam został naukowcem i wykładowcą akademickim - od 2019 roku jest doktorem nauk prawnych UŁ. Tam w końcu rozpoczął karierę polityczną - u boku Zbigniewa Raua, z którym był związany jeszcze od czasów studiów. Gdy Rau jesienią 2015 roku został wojewodą łódzkim, Bocheński został jego asystentem, później doradcą, a od 2017 roku także dyrektorem biura. Zbigniew Rau, wówczas minister spraw zagranicznych był gościem na jego ślubie z Elżbietą, we wrześniu 2020 roku - jak informował "Dziennik Łódzki".
W listopadzie 2019 roku Bocheński sam objął urząd wojewody łódzkiego i pełnił go do kwietnia 2023 roku, kiedy to został wojewodą mazowieckim. Na stanowisku tym był od 18 kwietnia do 13 grudnia. Z zeszłorocznej analizy Konkret24 opracowanej na podstawie złożonych przez wojewodów oświadczeń majątkowych za 2022 rok, wynika, że Bocheński zarobił wówczas 180 585 zł, co czyniło go drugim najmniej zarabiającym wojewodą.
ZOBACZ TEŻ: Kto kandydatem Lewicy na prezydenta Warszawy? Biejat: jestem przekonana, że to będzie kobieta
Za kim jest Bocheński? Legią czy Widzewem?
Po ogłoszeniu kandydatury Bocheńskiego w sieci zawrzało, a wielu internautów zarzuciło mu, że - choć chce być prezydentem Warszawy - jest kibicem łódzkiego Widzewa. Kibice w Polsce wiedzą świetnie, że fani warszawskiej Legii i łódzkiego Widzewa od dziesięcioleci nie darzą się specjalną sympatią. 36-latek zdementował jednak te doniesienia. - Nie jestem (za Widzewem). Prawdą jest, że pomagałem klubowi Widzew, który był skonfliktowany z władzami miasta Łodzi - wyjaśnił w nagraniu zamieszczonym na TikToku. (...) nigdy nie byłem na żadnym meczu klubowym w swoim życiu. Nie byłem na meczu Legii, nie byłem na meczu Widzewa, nie byłem na meczu Pelikana-Łowicz, także są to zarzuty absurdalne - podkreślał Bocheński.
Wysoki, wysportowany, "zabójczo przystojny"
Choć z deklaracji tej wynika, że kandydat PiS aktywnym kibicem klubowej piłki nożnej nie jest, sam jednak sport uprawia. Jak przyznaje na swojej stronie internetowej, jest pasjonatem zdrowego stylu życia. Na swoich profilach w mediach społecznościowych chwali się czasem zdjęciami z biegania czy siłowni. A te wywołują żywiołowe reakcje użytkowników sympatyzujących z prawą stroną polskiej sceny politycznej. Od weekendowego ogłoszenia startu Bocheńskiego w wyborach trwa twitterowa i tiktokowa ofensywa, z której dowiadujemy się jak jest "zabójczo przystojny", wysoki (192 cm) i wysportowany jest kandydat.
Złapany "jako młody wojewoda"
Z obecnej aktywności w mediach i kanałach społecznościowych wynika, że chciałby uchodzić za polityka nowoczesnego. Sam określa się mianem "centrowego". Nie pasują do tego słowa sprzed ledwie kilku lat, kiedy to kontrowersje wzbudził łódzki kurator oświaty Grzegorz Wierzchowski, po tym jak stwierdził, że "jesteśmy na etapie wirusa LGBT". - Jest to wirus dehumanizacji społeczeństwa, dehumanizacji młodych ludzi i odebrania im wartości. Jedyną naczelną wartością jest pokazanie, że nie ma żadnych zasad i wartości - powiedział w TV Trwam kurator. Bocheński, pytany wówczas o to, czy podpisałby się pod słowami Wierzchowskiego, stwierdził, że tak. - To nie jest wypowiedź względem osób LGBT, tylko względem pewnej ideologii - mówił. Rozwinął to na Facebooku, w publikacji dotyczącej odwołania Wierzchowskiego z pełnionej przez niego funkcji. Bocheński pisał tam o "wojnie kulturowej". "Czynią tak w imię utopijnych, pseudonaukowych idei wymyślonych przez postmarksistowskich myślicieli. Chcą rozbić tradycyjną rodzinę i sprofanować święte dla wiernych symbole" - pisał.
Pytany o tę sprawę w niedzielę w Polsat News stwierdził, że nie podtrzymuje swoich słów o tym, że podpisałby się pod wypowiedzią Wierzchowskiego i określił ją jako "niewątpliwie głupią". - Zostałem złapany jako młody wojewoda na konferencji prasowej i faktycznie tak powiedziałem. To był z mojej strony błąd i absolutnie nie podtrzymuję tych słów - powiedział. Określił się też politykiem "centrowym" i stwierdził, że raczej nie patronowałby Paradzie Równości w Warszawie.
Krytyka władz Warszawy
Już jako wojewoda mazowiecki, Tobiasz Bocheński wielokrotnie krytykował władze Warszawy i osobiście Rafała Trzaskowskiego. Np. w kwestii poszerzenia strefy płatnego parkowania czy strefy czystego transportu. Nie podobały mu się też transformatory na Pl. Trzech Krzyży.
W maju ubiegłego roku było głośno o jego wypowiedzi na temat Pałacu Kultury i Nauki, który od lat jest w rejestrze zabytków. Obecny kandydat na urząd prezydenta stolicy stwierdził, że "nie powinno go być". - Jeśli chodzi o Pałac Kultury to myślę, że każdy Polak ma swoje stanowisko w tej sprawie. Ja uważam, że jest to symbol komunistycznej władzy nad Polską i pomnik Stalina, i nie powinno go być. Pomijając kwestie estetyczne, które można w różny sposób relatywizować, to jeżeli chodzi o warstwę symboliczną, uważam, że nie jest to żaden piękny zabytek, o który warto by było dbać i jestem to w stanie argumentować w sensie historyczno-ideowym - powiedział.
W stolicy nie był jednak dotąd politykiem powszechnie rozpoznawalnym. Odniósł się do tego w ostatni weekend, podczas ogłaszania kandydowania na prezydenta stolicy. - Rocky przed pierwszą walką z Apollo Creedem też nie był znany. Poczekajcie - powiedział nawiązując do filmu "Rocky".
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polsat News