Prezydent powinien jechać na szczyt UE. Wystarczy wykazać dobrą wolę i podzielić się pracą, a nie unosić ambicjami - mówił w "Faktach po Faktach" TVN24 były wiceszef MSZ Witold Waszczykowski. Jego zdaniem prezydent chciał współpracować, ale kuriozalnie go zbyto.
Waszczykowski, który jest obecnie wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie ma wątpliwości, kto odpowiada za zamieszanie wokół szczytu UE.
- Prezydent miał dobrą wolę. Chciał współpracować. Wystąpił z różnymi pismami w sprawie tego, jakie problemy będą poruszane (w Brukseli - red.), jakie będzie stanowisko rządu i uzyskał odmowę. W kuriozalny sposób został zbyty - stwierdził Waszczykowski. - Na piśmie odpowiedziano prezydentowi, że nie widzi się konieczności informowania go ani z czym premier jedzie na szczyt, ani na jakie agendy szczyt będzie podzielony - dodał.
"Prezydent potrzebny na szczycie"
Waszczykowski dowodził, dlaczego jego zdaniem prezydent powinien jechać na szczyt UE. – Będzie poruszana kwestia Traktatu Lizbońskiego. Prezydent jest oskarżany o pewne zaniechania w tej sprawie, w związku z tym jego obecność, żeby wytłumaczyć, że to nie Polska blokuje wejście Traktatu w życie, jest potrzebna – przekonywał wiceszef BBN.
I dodał, że będzie dalszy ciąg rozmów ws. Gruzji, w której problemy tak bardzo zaangażował się prezydent. - Głowy państw mogą porozmawiać o tej sprawie w szerszym kontekście, a szefowie MSZ będą mieli do dyspozycji tylko jedną kolację – przekonywał.
- Te tematy wymagają jedności. Należy się porozumieć, a nie wysyłać prezydentowi sygnał, że nie należy mu się żadna agenda, bo nie ma go w składzie delegacji – dodał Waszczykowski.
Jego zdaniem prezydent nie prowadzi żadnej nadzwyczajnej polityki, a jedynie wykonuje rutynowe działania, jakie są podejmowane w innych krajach UE.
- Podwójne zaproszenia na tego typu spotkania wychodzą do wielu krajów: Czech, Litwy, Finlandii i Rumunii. To zleży od charakteru spotkania i decyzji danego państwa. My już mieliśmy sytuację, że jechali i premier i prezydent – mówił. Jego zdaniem wspólny wyjazd prezydenta i premiera nie narażałby interesu państwa.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24