Skład trzyosobowej polskiej delegacji na szczyt w Brukseli został przekazany do sekretariatu Rady UE. Na liście nie ma prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Są za to: premier, szef MSZ i minister finansów. – Sytuacja jest jasna, biorąc pod uwagę uchwałę Rady Ministrów – powiedział szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz, który w Luksemburgu uczestniczył w posiedzeniu ministrów państw UE, przygotowujących środowo - czwartkowy szczyt.
Towarzyszący mu polscy dyplomaci doprecyzowali, że termin przekazania składu delegacji do Brukseli upłynął już w ubiegły poniedziałek.
Każdy kraj sam decyduje o składzie swojej delegacji na szczyt. Jednak zgodnie z unijną zasadą tylko trzy osoby z każdego kraju UE mogą dostać specjalne identyfikatory upoważniające do wejścia do sali, w której są tylko dwa krzesła dla każdego kraju.
Dowgielewicz przypomniał, że Rada Europejska skupi się na tematyce gospodarczej, pakiecie klimatyczno-energetycznym i bezpieczeństwie energetycznym. Traktatowi z Lizbony poświęconych będzie najwyżej kilkanaście minut, a tematem Gruzji zajmą się nie przywódcy państw i rządów, ale szefowie dyplomacji, na osobnej kolacji pierwszego dnia szczytu.
Oba te tematy wymieniał Lech Kaczyński jako te, które chce podnieść w rozmowach z liderami państw UE.
- W sprawie Traktatu przewidziana jest bardzo krótka prezentacja ze strony rządu Irlandii, dlaczego referendum miało wynik negatywny. Przedział czasowym od 7,5 do 15 minut. Dyskusja nie jest przewidziana - powiedział Dowgielewicz.
Irlandczycy zapowiedzieli bowiem, że mapę drogową, jak zamierzają wyjść z impasu po odrzuceniu Traktatu przedstawią w grudniu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP