Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej spotkał się w piątek z ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephenem D. Mullem. Tematem rozmowy były m.in. plany realizacji amerykańskiego programu budowy systemu obrony przeciwrakietowej w Europie.
Jak poinformowało BBN, w trakcie spotkania ambasador Mull potwierdził, że administracja prezydenta Baracka Obamy jest zdeterminowana, aby zrealizować wszystkie zaplanowane etapy budowy systemu.
W sobotę Associated Press napisała o tajnych studiach Pentagonu. Według agencji Pentagon ma wątpliwości, czy planowana dla Europy tarcza antyrakietowa będzie kiedykolwiek zdolna, tak jak pierwotnie zakładano, obronić terytorium USA przed irańskimi pociskami balistycznymi. Według części mediów z raportu ma wynikać, że lokalizacja wyrzutni w Polsce i Rumunii oraz na okrętach na Morzu Północnym jest wątpliwa z technicznego punktu widzenia oraz ryzykowna z powodów dyplomatycznych.
W środę zastępca dyrektora departamentu polityki bezpieczeństwa międzynarodowego MON Piotr Pacholski powiedział, że w sprawie budowy amerykańskiej bazy systemu przeciwrakietowego w Polsce nic się nie zmienia; instalacja będzie też częścią systemu antyrakietowego NATO. Podkreślił, że informacje, które się pojawiły w tej sprawie, nie są potwierdzane przez administrację amerykańską.
W czwartek szef MSZ Radosław Sikorski rozmawiał na temat tarczy antyrakietowej z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym podczas rozmowy telefonicznej.
Obama zmienia plany
Umowa o rozmieszczeniu w Polsce antybalistycznych rakiet przechwytujących została zawarta w sierpniu 2008 r., weszła w życie trzy lata później. Pierwotna koncepcja forsowana przez administrację Republikanów zakładała umieszczenie w Polsce wyrzutni 10 rakiet przechwytujących dalekiego zasięgu i radaru naprowadzającego w Czechach. We wrześniu 2009 demokratyczny prezydent Barack Obama ogłosił zmianę planów. Uzasadniano ją względami strategicznymi - mniejszym zagrożeniem ze strony Iranu niż oceniano wcześniej, technicznymi i budżetowymi.
Według obecnej koncepcji system ma wykorzystywać nie rakiety dalekiego zasięgu, lecz średniego zasięgu pociski SM-3, od lat wykorzystywane w wersji morskiej i stosowane m.in. do ochrony wojsk amerykańskich w Europie. Kilka tygodni po ogłoszeniu zmiany planów Amerykanie zapewnili, że nadal chcą rozmieścić w Polsce swoje rakiety. W Polsce ma też zostać ulokowany radar naprowadzający.
Modernizacja obrony powietrznej, w tym uzyskanie własnych zdolności zwalczania rakiet, została uznana za priorytet w kierunkach rozwoju sił zbrojnych, określonych przez Bronisława Komorowskiego. Projekt ustawy zapewniający finansowanie tego przedsięwzięcia prezydent skierował do Sejmu pod koniec września. W latach 2014-23 polska armia miałaby otrzymać mobilny system zapewniający obronę przed atakiem rakietowym wybranych obszarów - ważnych obiektów lub dużych zgrupowań wojsk, a także kontyngentów za granicą.
System ma umożliwiać zwalczanie rakiet najkrótszego i krótkiego zasięgu oraz rakiet średniego zasięgu w końcowej fazie lotu - a więc skierowanych przeciw Polsce, a nie tylko nad nią przelatujących. Ma być kompatybilny i zintegrowany z systemem budowanym przez NATO, umożliwiając jednak także samodzielne użycie dla obrony terytorium, np. w razie niespodziewanego odosobnionego ataku, a nie konfliktu na większą skalę.
Autor: bor//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: prezydent.pl