- Gdyby to zależało ode mnie, ja bym OFE nie likwidował. Uważam, że popełniliśmy błąd, ratując pieniędzmi z OFE bieżący bilans budżetu. Uzyskaliśmy efekt na rok - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" były minister pracy i minister administracji i cyfryzacji Michał Boni (PO). Reforma OFE została przeprowadzona w czasie rządów koalicji PO-PSL.
Były minister w kilku rządach, minister administracji i cyfryzacji w latach 2011-2013, a obecnie europoseł Michał Boni (PO) w wywiadzie dla weekendowego wydania "Rzeczypospolitej" mówił między innymi o reformie OFE, jaką rząd PO-PSL realizował w 2014 roku.
Polegała ona na przeniesieniu ponad 153 miliardów złotych zgromadzonych w ramach Otwartych Funduszy Emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dzięki temu udało się obniżyć dług publiczny, ale spotkało się to z częściową krytyką społeczną. W 2015 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że reforma OFE była zgodna z konstytucją.
- Gdyby to ode mnie zależało, ja bym OFE nie likwidował. Według mnie to był bardzo ważny element poczucia, że emerytura zależy od osobistego wysiłku obywateli i że jeszcze trzeba oszczędzić w trzecim filarze, żeby na starość mieć dobrze - stwierdził w opublikowanej przez "Rzeczpospolitą" rozmowie z Elizą Olczyk Michał Boni.
"Michał Boni totalnie się myli"
Do tych słów odniósł się w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 były minister finansów Jacek Rostowski (PO). - To jest absolutnie nieprawda. Michał Boni totalnie się myli - ocenił.
Szczególnie trudne wyzwanie?
W rozmowie z Elizą Olczyk Boni odniósł się także do roku 1991, a więc do czasu kiedy był ministrem pracy w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Pytany, co było dla niego szczególnie trudnym wyzwaniem na tym stanowisku, wymienił zmianę ówczesnego systemu emerytalnego.
- Po PRL-u odziedziczyliśmy taki system, że emerytura była naliczana od wysokości pensji w ostatnim roku albo nawet miesiącu. Efekt był taki, że ludzie się umawiali, iż w ostatnim czasie przed emeryturą dostaną duże podwyżki - wyjaśniał Boni.
- Myśmy to zmienili w taki sposób, że przyszły emeryt wybierał sobie dziesięć lat, na podstawie których naliczane było jego świadczenie. To oznaczało niższe świadczenie, ale uzasadnione pracą, dorobkiem, a nie nadmuchane sztucznie. Nie ma pani pojęcia, co się działo. Ludzie pod ministerstwo przychodzili z siekierami, chcieli mnie zabić - mówił.
Sytuacja Boniego przed wyborami do PE
Michał Boni jest europosłem z ramienia PO od 2014 roku. Jednak na listach Koalicji Europejskiej w tegorocznych wyborach do PE miałby znaleźć się dopiero na piątym miejscu w okręgu warszawskim.
"Chcę startować i robić dobrze to, co robiłem. Ale muszę mieć jakąś szansę. Nie dano mi jej. Polska musi wygrać. A ja będę Jej służył w każdy możliwy sposób! Platformo, może do zobaczenia" - tak skomentował swoje miejsce na listach 15 marca na Twitterze.
Z kolei 17 marca w odpowiedzi na komentarz innego kandydata KE z tej samej listy Pawła Zalewskiego, który sugerował, że chętnie będzie wnioskował o zmianę miejsc na liście, Boni napisał: "Paweł - dzięki. Startuj z 4, (miejsca na liście - red.) ja będę próbował z 5 jak się tak w końcu ułoży, najważniejsze żeby Koalicja Europejska wygrała".
@ZalewskiPawel - Pawel , dzieki - startuj z 4 ja bede probowal z 5 jak sie tak w koncu ulozy, najwazniejsze zeby @KEuropejska WYGRALA!!!
— Michał Boni (@MichalBoni) 17 marca 2019
Autor: mjz//kg / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24