- To jest propagandowa akcja. CBA wcześnie zaczęło wybory - tak Stefan Niesiołowski (PO) komentuje w TVN24 stenogramy rozmów biznesmenów z prominentnymi politykami PO w tzw. aferze hazardowej. Dodaje, że na spotkanie do prezydenta w tej sprawie się nie wybiera. Zaproszenia od Lecha Kaczyńskiego jeszcze w czwartek trafią do premiera, ministra sprawiedliwości oraz prezydium Sejmu i Senatu - potwierdził Paweł Wypych z Kancelarii Prezydenta.
"Rzeczpospolita" ujawniła w czwartek kulisy afery, przez którą budżet państwa mógł stracić 469 mln zł na zmianach w tzw. ustawie hazardowej. Jak ustalił dziennik, w sprawę zamieszani są czołowi politycy PO: szef Klubu Platformy Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki, którzy mieli lobbować w interesie firm hazardowych. CBA zaalarmowało też prezydenta o przecieku, który miał nastąpić po tym, jak Biuro powiadomiło o aferze premiera Donalda Tuska. Prezydent postanowił zwołać spotkanie w tej sprawie.
- Zaproszonych do Pałacu Prezydenckiego zostanie 10 osób, które otrzymały ten materiał od CBA – prezydia Sejmu, Senatu, premier i minister sprawiedliwości - wymieniał na antenie TVN24 prezydencki minister Paweł Wypych. Dodał, że spotkanie to odbędzie się w najbliższych dniach – jutro, w weekend lub w poniedziałek. - Ważne, by to spotkanie doszło do skutku, bo chodzi o przemyślenia tych osób - mówił Wypych. Zapewnił, że Lech Kaczyński "był poruszony treścią tego materiału".
Niesiołowski: Nie pójdę
- Do mnie niech prezydent nie wysyła zaproszenia, niech się nie fatyguje, bo ja nie przyjdę - zadeklarował Niesiołowski. - Nie chcę prezydenta stawiać w niezręcznej sytuacji - wyjaśnił. Jak argumentował, spotkanie jest częścią "propagandowej akcji, w której branie udziału służy PiS". - Ja widzę tu propagandę i awanturę. Uważam, że poza Putrą nikt tam nie pójdzie - dodał.
Zdaniem Niesiołowskiego, prezydent "oczywiście włącza się w to, bo to jest korzystne dla PiS". - To szkodzi rządowi i Platformie. Ja w tej PiS-owskiej awanturze udziału nie wezmę - zapowiedział.
"Detonowano pozorną sprawę w mediach"
Niesiołowski był oburzony, że stenogramy rozmów nagranych przez CBA wyciekły do mediów. Jak przypomniał, dokumenty mają klauzulę "ściśle tajne". - To powinno iść do prokuratury, a nie robić awanturę polityczną - ocenił. - Mam pretensję o to, że detonowano pozorną sprawę w mediach i że robi się wokół tego szum medialny - stwierdził.
Przyznał, że - jego zdaniem - nie jest to żadna afera i "nie widzi w tym cech przestępstwa", chociaż - jak podkreślił - ma pretensje do wulgarnego języka. Według niego, spór dotyczył tego, czy podnieść opłaty czy nie, bo w tym drugim przypadku napłynie więcej pieniędzy. - To jest stary spór o podatki - dodał. - Jeżeli Mariusz Kamiński uważa, że złapał przestępców, niech skieruje sprawę do prokuratury.
Dodał też, że - w jego ocenie - fragmenty rozmów zostały odpowiednio spreparowane.
"To był lobbing, ale nieskuteczny"
Natomiast minister ds. korupcji Julia Pitera przyznała, że rozmawiała wcześniej ze Zbigniewem Chlebowskim na temat ustawy hazardowej. - Mówił, że ustawa jest niedobra, bo służy korupcji - powiedziała. Wyjaśniła jednak, że nie mogła zapytać szefa klubu PO o szczegóły sprawy, które dziś opisała "Rzeczpospolita", bo to było opatrzone klauzulą "ściśle tajne", a ona nie miała dostępu do tych informacji. Zapewniła jednak, że sprawą zajmie się prokuratura.
Całą "aferę" minister określiła jako "fatalną". - Od dawna przestrzegam polityków przed kontaktami z biznesmenami i lobbystami. Sam fakt, że przebiegało to w takim trybie, budzi podejrzenia i spekulacje - oceniła.
Przestrzegła jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków. Jak tłumaczyła, z korupcją mamy do czynienia wtedy, gdy z działania płynie korzyść, a w tym przypadku nie wiadomo czy do tego doszło. - Zakładam, że nie było takiej sytuacji - dodała. Przyznała jednak, że doszło do lobbingu, ale - jak podkreśliła - nieskutecznego, bo ustawa hazardowa nie przeszła.
Co dalej z Drzewieckim i Chlebowskim?
Pitera była też pytana o możliwy przeciek informacji. Według CBA, premier, który został poinformowany o śledztwie, mógł następnie powiadomić o tym Drzewieckiego i Chlebowskiego. Pitera zdecydowanie zaprzecza, by mogło dojść do takiej sytuacji. - Premier nie robiłby takich rzeczy. Służby wewnętrzne państwa muszą dotrzeć do tego, jak doszło do przecieku.
Na pytanie o przyszłość szefa klubu PO oraz ministra sportu, stwierdziła, że o tym zadecydują odpowiednio - premier w sprawie Drzewieckiego oraz władze klubu - w sprawie Chlebowskiego.
"To naganne i kompromitujące"
W ocenie Ryszarda Kalisza (SLD) postępowanie ministra sportu i szefa klubu PiS było "naganne" i "kompromitujące" i ma znamiona złamania ustawy lobbingowej. Zastrzegł jednak, że "sprawę trzeba zbadać, zanim będzie się wyrokować". Dodał, że pilnie oczekuje wyjaśnień od posłów PO, a sprawą musi zająć się prokuratura.
- Czynności operacyjne podlegają tajemnicy państwowej - tak stanowi ustawa o ochronie informacji niejawnych. Ale jeżeli ta sprawa stała się publiczna, to już władze prokuratury, bądź prokurator prowadzący muszą tutaj wszystko wyjaśnić opinii publicznej - stwierdził były minister sprawiedliwości. Dodał, że to samo musi zrobić Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki.
mon//mat/k
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24