We wtorek zapadnie decyzja, czy notatka z rozmowy Donalda Tuska z Andersem Fogh Rasmussenem zostanie upubliczniona. Ujawnienia dokumentu chce prezydent. Uważa, że zapis ma "kluczowe znaczenie" i da odpowiedź, czy premier poparł Rasmussena jako kandydata na szefa NATO.
Decyzja czy ujawnić notatkę zapadnie we wtorek po analizie prawnej w Kancelarii Premiera - zapowiedział rzecznik rządu Paweł Graś. Według niego warto byłoby pokazać dokument "choćby po to, by udowodnić po raz kolejny Piotrowi Kownackiemu (szefowi Kancelarii Prezydenta), że kłamie". Kownacki twierdzi, że to Donald Tusk jako pierwszy poparł premiera Danii w walce o fotel sekretarza generalnego Sojuszu.
"100-procentową odpowiedzialnością" za zamieszanie na szczycie NATO szefa rządu obarcza także Lech Kaczyński. - Po pierwsze Radosław Sikorski nigdy nie został zgłoszony przez rząd jako kandydat (na szefa NATO-red.). Po drugie, nie miałem żadnego oficjalnego stanowiska rządu na szczyt. Po trzecie, w rozmowie telefonicznej Anders Fogh Rasmussen powiedział mi, że ma poparcie Donalda Tuska - wyliczał po raz kolejny prezydent podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
Odtajnić notatkę
O upublicznienie notatki z rozmowy Tusk-Rasmussen zwrócił się szef prezydenckiej kancelarii. Lech Kaczyński pod prośbą podpisuje się obiema rękami. - Z tego dokumentu, który mam nadzieję rząd upubliczni, można odnieść wrażenie, że to, co mówił mi Rasmussen może było trochę przerysowane, ale też, że nie było żadnego pola do gry. Premier Danii cieszył się poparciem wszystkich najpotężniejszych członków NATO. Ona (notatka-red.) zamykała (nasze) pole gry - zaznaczał prezydent. Podkreślił też, że na szczycie NATO postąpił tak, jak wymagał tego interes Polski.
Ego Sikorskiego
Lech Kaczyński odniósł się również do krytycznych wypowiedzi Radosława Sikorskiego pod jego adresem. Sikorski powiedział m.in., że prezydent "nic nie ugrał", a szczyt NATO "oddał walkowerem". - One (wypowiedzi-red.) są bardzo niestosowne, ale na wysokie ego pana ministra nic nie poradzę. Przykro mi, że szef MSZ nie uwzględnia w wypowiedziach publicznych tego, że to ja jestem najwyższym przedstawicielem polskiej dyplomacji – przypominał. W ironiczny sposób odniósł się też do szans, jakie - jego zdaniem - Sikorski miał na wygranie walki o fotel szefa NATO. – Wygrana była tak realna jak to, że ja na najbliżej olimpiadzie w Londynie wygram konkurs skoku wzwyż – podsumował.
Wzruszenie ramion
W podobnym tonie o szansach Sikorskiego i "rządowym planie na szczyt" mówił szef kancelarii prezydenta Piotr Kownacki. - Kolejne przedsięwzięcie tego rządu na forum międzynarodowym spaliło na panewce. Oczywiste jest, że byłoby bardzo dobrze gdyby Polak został szefem NATO. Ale okazało się to zbyt trudne - podkreślał. Dodał, że w jego opinii nasz rząd "nie prowadził żadnej dyplomatycznej gry" (która miałaby doprowadzić do tego, by Polska dostała coś w zamian za poparcie Rasmussena - red.). - Gdyby prezydent zanegował kandydaturę premiera Danii i gdyby nas zapytano "po co?", odpowiedzią musiałoby by być wzruszenie ramion - tłumaczył poparcie kandydatury Rasmussena przez prezydenta.
ŁOs//mat
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP