W tej chwili nie widzę takiej bezpośredniej niewydolności systemu, w sensie braku możliwości otrzymania pomocy przez pacjenta albo wyboru między pojechaniem do różnych pacjentów w ciężkim stanie - powiedział w "Faktach po Faktach" Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 24 692 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. Ministerstwo przekazało także informację o śmierci 373 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Jest to najwyższy dobowy bilans zakażeń i śmierci od początku epidemii.
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił w środę nowe obostrzenia związane z epidemią COVID-19. Klasy 1-3 przejdą na nauczanie zdalne, zamknięte będą teatry, kina i muzea, limity osób przebywających w kościołach i sklepach zostaną zaostrzone - to ich część.
Członek Rządowej Rady Medycznej ds. Epidemiologicznych prof. Andrzej Horban mówił na środowej konferencji prasowej, że "gdy dojdzie do znacznego zwiększenia liczby zachorowań – a jeśli nie zrobimy niczego, to do tego dojdzie – liczba chorych przekroczy możliwości realnej pomocy". - I wtedy zaczynamy mówić o 10 procentach zgonów – dodał.
Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie i lekarz rodzinny pytany, jak blisko tego momentu jesteśmy, powiedział, że "w tej chwili nie widzi takiej bezpośredniej niewydolności systemu, w sensie braku możliwości otrzymania pomocy przez pacjenta albo wyboru między pojechaniem do różnych pacjentów w ciężkim stanie i wybierania, tak jak słyszymy na przykład od szpitalników, który pacjent będzie pod respiratorem, a który nie".
Na uwagę, że były sytuacje, gdzie kolejki karetek czekały przed szpitalami, Krajewski powiedział, że w tym przypadku mówimy o sytuacji, "kiedy pacjent trafia już do systemu szpitalnego".
Zaznaczył, że on mówi o sytuacji, kiedy pacjent trafia do podstawowej opieki zdrowotnej. Dodał, że "jeżeli pacjent wymaga leczenia szpitalnego, między skierowaniem od lekarza podstawowej opieki zdrowotnej a trafieniem do szpitala nie ma informacji na temat tego, czy w szpitalu jest wolne łóżko, karetka błądzi i szuka miejsca dla pacjenta, albo stoi w długiej kolejce innych karetek, żeby pacjent mógł być zakwalifikowany do leczenia szpitalnego".
- Bardziej bym powiedział, że brakuje koordynacji niż to, że system już w tej chwili jest niewydolny – ocenił.
Profesor Anna Boroń- Kaczmarska, specjalista chorób zakaźnych powiedziała, że jeżeli chodzi o Małopolskę i Kraków, wie, że są podejmowane bardzo duże aktywności. - Są przemianowania określonych oddziałów, albo wręcz szpitali na szpitale covidowe. Liczba łóżek, które są dostępne dla pacjentów z rozpoznaniem COVID-19 i wymagających leczenia szpitalnego wydaje się być na dzisiaj, mówię o Krakowie i okolicach, wystarczająca - dodała.
- Nie słyszałam, żeby zabrakło gdziekolwiek respiratora dla pacjenta wymagającego leczenia tlenozastępczego - powiedziała prof. Boroń-Kaczmarska.
Pacjenci boją się zgłaszać na wizyty
Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się również do informacji, że wzrost liczby zgonów w Polsce w stosunku do października 2019 roku wyniósł prawie 40 proc.
Krajewski powiedział, że trzeba brać po uwagę to, że COVID-19 w dużej mierze angażuje więcej lekarzy i personelu medycznego. - Jest dodatkowym obciążeniem dla pracy systemu i może w jakimś stopniu powodować, że będąc w głównym nurcie pacjenci, którzy do tej pory mieli większą dostępność do placówek opieki zdrowotnej mają w tej chwili większy problem. Albo z drugiej strony obawiają się tego kontaktu. Wycofują się niejako z pewnego zgłaszania swoich problemów zdrowotnych – mówił.
Dodał, że to może doprowadzać do sytuacji, kiedy rozwijają się objawy, które bez monitorowania bez lekarza dochodzą do takiego poziomu, że może być już za późno na pomoc.
Prof. Boroń-Kaczmarska powiedziała, że "z jednej strony pacjenci boją się zgłaszać na wizyty, żeby się nie zakazić koronawirusem, ale z drugiej strony też liczba poradni specjalistycznych czy oddziałów, które są do dyspozycji dla pacjentów z inną jednostką chorobową niż COVID-19 wymagających leczenia szpitalnego, lub też poradnictwa ambulatoryjnego, jest zdecydowanie w tej chwili za mała".
Dodała jednak, że z jej informacji wynika, iż w świadczeniach dla pacjentów onkologicznych nie ma dużych opóźnień.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24