Dyżurny Komisariatu Policji w Szprotawie uratował życie dziecka przez telefon. Informował przerażoną matkę jak udzielić pomocy chłopcu, który przestał oddychać.
Wczoraj kilka minut po godz. 6.00 rano, dyżurny Komisariatu Policji w Szprotawie, starszy sierżant Robert Wawryn, odebrał telefon od zrozpaczonej kobiety. Jej syn stracił przytomność i nie oddychał.
- Jezu, nie oddycha! Nie oddycha mi dziecko! - krzyczała do telefonu przerażona matka.
- Niech pani uciska, niech pani uciska. Trzydzieści uciśnięć i dwa wdechy - spokojnie instruował sierżant Wawryn. - Niech pani ściska na brzuszek. Już pogotowie jedzie proszę pani. Niech pani cały czas uciska na brzuszek i proszę klepać w tył, w plecy delikatnie - dodawał.
Nie zagraża mu niebezpieczeństwo
Kobieta płacząc przekazywała mężowi wszystkie polecenia dyżurnego, dotyczące sposobu reanimacji dziecka. Do momentu przyjazdu karetki pogotowia chłopiec zaczął samodzielnie oddychać. Został przewieziony do szpitala, jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
W zeszłym tygodniu w podobny sposób dziecko uratował strażak z Białegostoku Krzysztof Zahorowski. Dostał za to nagrodę od szefa MSW.
Źródło: policja, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot: Policja