W Polsce średnio co trzeci dzień policjant sięga po broń i naciska spust. Statystycznie co trzy tygodnie policjant strzela w kierunku człowieka.
Są to dane za pełny 2015 rok. W liczbach bezwzględnych wygląda to tak, że w ubiegłym roku polscy policjanci 18 razy użyli broni palnej, a 124 razy broń wykorzystali. W tym roku, który się jeszcze nie skończył, zanotowano 14 przypadków użycia broni i 94 przypadki wykorzystania. Chodzi tu o broń ostrą z ostrą amunicją. Statystyki nie obejmują broni hukowej i gładkolufowej.
Czym jest użycie, czym jest wykorzystanie
Między użyciem a wykorzystaniem broni jest bardzo istotna różnica. Użycie polega na oddaniu strzału w kierunku osoby. Bez względu na skutek (spudłowanie, zranienie, śmierć) jest to zawsze użycie. Wykorzystanie zaś to strzały oddane w innym kierunku niż człowiek. Zbiór o nazwie "wykorzystanie" zawiera m.in. strzały ostrzegawcze w powietrze, strzały w kierunku zwierząt (np. w celu unieszkodliwienia agresywnego zwierzęcia) lub strzały w kierunku przedmiotów (np. przestrzelenie zamków w zamkniętych drzwiach).
Liczba użyć i wykorzystania broni jest klasyfikowana zawsze jako liczba przypadków, niezależnie od tego ile w danej sytuacji policjant oddał strzałów. Na przykład gdy policjant oddaje trzy strzały w kierunku uciekającego samochodu, poprzedzając je dwoma strzałami ostrzegawczymi, przypadek ten liczy się jako jedno użycie i jedno wykorzystanie.
Policjant strzela zasadnie czy nie?
Każdy przypadek użycia bądź wykorzystania broni jest dokumentowany i analizowany przez policjanta. W przypadku gdy wskutek strzelaniny dochodzi do śmierci, zranienia człowieka, bądź strat materialnych, wszczynane jest wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, które ma ocenić, czy użycie bądź wykorzystanie broni było zasadne czy nie.
Niezależnie od wewnętrznych policyjnych postępowań, w przypadku gdy w wyniku strzelaniny ginie człowiek, zawsze z urzędu wkracza prokurator. Prokuratorskie postępowania często prowadzone są również, gdy postrzelony przez policję doznaje ciężkiego rozstroju zdrowia albo uszkodzenia ciała. Nie ma jednak kompletnych danych liczbowych, jak często policjanci w związku z użyciem broni zasiadają na ławie oskarżonych; albo nie zasiadają, bo postępowania prokuratorskie są umarzane.
Karty statystyczne przesyłane do Ministerstwa Sprawiedliwości przez prokuratury i sądy nie różnicują oskarżonych czy podejrzanych względem wykonywanego zawodu. Nie ma też jednego paragrafu na strzelającego policjanta - może być to nieumyślne spowodowanie śmierci, narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia, ciężki rozstrój zdrowia, albo zwykłe przekroczenie uprawnień.
Dane są więc bardzo rozproszone i niemożliwe do wychwycenia, bo policjanci nie są formalnie osobną kategorią oskarżonych. Policja również nie prowadzi statystyk w tym zakresie.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami policja powinna otaczać opieką psychologiczną i udzielać pomocy prawnej policjantom, którzy użyli broni. Pomoc prawna polega na tym, że policja finansuje adwokatów funkcjonariuszom sądzonym za użycie broni.
Finansowanie odbywa się jednak wstecz - dopiero po zapadnięciu prawomocnego wyroku uniewinniającego. Na podstawie liczby przypadków udzielonej pomocy prawnej również nie da się ustalić, jak często policjanci po użyciu broni wędrują na ławę oskarżonych. Z informacji udzielonych portalowi TVN24.pl przez Komendę Główną Policji wynika, że "szczegółowe dane liczbowe w tym zakresie nie są gromadzone w ramach odrębnych zestawień statystycznych".
Procesy po strzelaninach
O tym, że policjanci trafiają przed sąd po interwencjach z użyciem broni, opinia publiczna dowiaduje się zazwyczaj w przypadku głośnych medialnie spraw. Są to zwykle procesy długie, żmudne, mające na celu naświetlenie wielu szczegółowych okoliczności i wymagające drobiazgowych opinii biegłych. Często trwają latami, w różnych instancjach. Bywa, że trafiają aż do Sądu Najwyższego, po czym na nowo rozpoczynają się w pierwszej instancji.
Najdłużej bodaj trwającym procesem związanym z użyciem broni przez policję (choć sama zasadność użycia broni była w nim wątkiem pobocznym) była sprawa trojga oficerów Komendy Stołecznej Policji po interwencji antyterrorystów w podwarszawskiej Magdalence. Proces trwał czternaście lat. Trzy razy wracał do pierwszej instancji. Zakończył się uniewinnieniem oskarżonych.
Przez wszystkie możliwe instancje przeszedł również proces policjanta oskarżonego z trzech paragrafów po tym, jak w czasie strzelaniny za uciekającym samochodem w Tuchowie (Małopolska) śmierć poniosła przypadkowa osoba. Przechodzień, który najprawdopodobniej przyszedł popatrzeć, jak wygląda policyjna blokada, został trafiony podwójnym rykoszetem.
Policjant został uniewinniony w pierwszej instancji. W drugiej - również, choć jeden z sędziów złożył zdanie odrębne (w sprawach odwoławczych orzeka zawsze co najmniej trzech zawodowych sędziów). Prokuratura złożyła wniosek o kasację do Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy nakazał rozpoczęcie procesu od nowa.
W drugim procesie policjant został skazany, ale nie za spowodowanie śmierci przechodnia, lecz za nieuzasadnione strzelanie za uciekającym samochodem. Sąd, mimo że wydał wyrok skazujący, odstąpił jednak od wymierzenia kary. W sprawie śmierci przechodnia sąd orzekł, że nie można przypisać winy policjantowi, co jednak nie oznacza uniewinnienia.
Strzały nigdy nie są znikąd
Ten skomplikowany, choć i tak uproszczony opis procesu pokazuje, jak ciężkie decyzje musi podjąć policjant w ułamku sekundy. Od tego czy i jak użyje broni, zależy życie innych ludzi, jego życie i dalsza kariera.
Szkolenie strzeleckie i psychologiczne każdy policjant przechodzi w okresie służby przygotowawczej. Potem ma obowiązek co najmniej raz na pół roku odbyć trening strzelecki zakończony sprawdzianem. Są to wymagania minimalne. Dowódcy jednostek mogą zlecić intensywniejsze treningi i częstsze sprawdziany w zależności od charakteru służby. Zrozumiałą więc koleją rzeczy najrzadziej trenują strzelanie policjanci "zabiurkowi", a najczęściej grupy realizacyjne i pododdziały antyterrorystyczne.
Autor: jp/kk / Źródło: TVN 24