Według gościa "Faktów po Faktach" Romana Giertycha obecność Jarosława Kaczyńskiego na spotkaniach z prezydentem i premierem ws. Ukrainy wynika z politycznych kalkulacji prezesa PiS. Tę opinię podziela doradca prezydenta Tomasz Nałęcz: - PiS czujnie wczytuje się w sondaże, z których wynika, że Polacy są zjednoczeni w sprawie Ukrainy, dlatego nie będzie w kontrze.
Roman Giertych ocenił obecność Jarosława Kaczyńskiego na spotkaniach z premierem i prezydentem jako dobry znak. Jednocześnie wytknął fakt, że na tych gestach prezesa PiS "cieniem kładzie się obrzydliwa krytyka, której ofiarą był Radosław Sikorski". - Skoro PiS nie potrafi trzymać języka za zębami, kiedy doprowadzano do zatrzymania przelewu krwi na Ukrainie, to zgodny narodowej nie będzie - skwitował Roman Giertych. Według niego ta chwilowa zgoda to jedynie pozór wynikający z wnikliwej analizy sondaży.
Tę opinię podziela Tomasz Nałęcz - PiS czujnie wczytuje się w sondaże, z których wynika, że Polacy są zjednoczeni w sprawie Ukrainy. Dlatego nie będzie w kontrze wobec władz polskich - powiedział doradca prezydenta.
Czarny scenariusz PiS?
Natomiast Roman Giertych zaznacza, że ten scenariusz jest dla PiS niewygodny, bo sprzeczny z obowiązującą linią partii opartą na twierdzeniu, że mamy do czynienia z "rządem zdrady narodowej". - Sytuacja, w której cały świat patrzy na Polskę, która skutecznie działa na Ukrainie i robi to przeciw Rosji, działa na niekorzyść PiS. Teraz realizuje się czarny scenariusz tej partii Kaczyńskiego, który delegitymizuje jego politykę - powiedział Giertych.
Tomasz Nałęcz wyraził życzenie, by wszyscy wytrwali w tym wspólnym działaniu, bo, jak zaznaczył, mimo tego, że nastąpi odprężenie, to nie będzie znaczyło, że będziemy mieli problem z głowy.
Jeśli chcemy pokoju musimy szykować wojnę
Na tą wypowiedź doradcy prezydenta Roman Giertych zareagował podkreślając, że Rosjanom działania Putina się podobają. - Ja bym nie oczekiwał, że ta sytuacja się załagodzi. Putin będzie podkręcał atmosferę. Wprawdzie do agresywnej wojny nie dojdzie, ale musimy myśleć długofalowo i zastosować rzymską zasadę "jeśli chcemy pokoju musimy szykować wojnę" - powiedział gość "Faktów po Faktach". Według niego formalnie wojna już jest. - Blokada portów to formalne wypowiedzenie wojny. Ale tego się nie mówi, bo przyjęło się, że prowadzimy misje pokojowe, a nie wojny - stwierdził Giertych.
- Polska ma jeden z najwyższych budżetów wojskowych w Europie. A Putin, który bacznie obserwuje sytuację w Polsce, nie ma wątpliwości, że gotowość NATO jest ogromna - uspokajająco zareagował na te słowa Nałęcz.
"Opinia publiczna wydała wyrok na Protasiewicza"
Politycy komentowali też sytuację europosła PO Jacka Protasiewicza, który poinformował, że nie będzie go na liście do PE. Taką decyzję podjął po burzy, jaką wywołała pod koniec lutego publikacja "Bilda". Niemiecki dziennik informował, że będący pod wpływem alkoholu polityk wywołał skandal na lotnisku we Frankfurcie nad Menem, kłócąc się z niemieckimi celnikami i używając słów nawiązujących do hitlerowskiej przeszłości Niemiec.
Roman Giertych żałuje posła Protasiewicza. Podkreślił, że nasza wiedza na temat sytuacji, jaka miała miejsce na lotnisku pochodzi jedynie z tabloidu. - W takiej sytuacji, gdy do polskiego polityka ktoś z obsługi lotniska mówi "Raus!", doszukiwałbym się obopólnej winy - powiedział gość "Faktów po Faktach", dodając, że ma jednak świadomość, iż polityk musi znieść nawet najgorsze chamstwo.
Natomiast według Tomasza Nałęcza kłopot Protasiewicza polega przede wszystkim na reakcji opinii publicznej. - Opinia publiczna nie ma najmniejszych wątpliwości w tej prawie. Ja raz zabrałem głos w tej sprawie, usiłowałem go zrozumieć, a później moja skrzynka, skrzynka skromnego urzędnika państwowego, została zawalona mailami pełnymi oburzenia - powiedział doradca prezydenta.
Autor: jl//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24