Jeszcze w piątek Radosław Sikorski podkreślał w Sejmie, że Niemcy muszą być naszym "strategicznym sojusznikiem". Do tego, że dziś relacje obu krajów nie układają się najlepiej, nikogo nie trzeba przekonywać. Władysław Bartoszewski przekonuje natomiast, że może być znacznie gorzej. Stanie się tak, jeśli nazwisko Eriki Steinbach znajdzie się w radzie ośrodka poświęconego niemieckim wysiedleniom. Decyzję w tej sprawie podejmie Angela Merkel.
Profesor Bartoszewski spotka się z niemiecką kanclerz w poniedziałek. To właśnie te rozmowy mają przynieść spodziewany przez polski rząd owoc. Ma nim być "nieobecność" szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach wśród 12 członków Rady Muzeum Historii Niemiec, która będzie nadzorować budowę w Berlinie "Widomego Znaku", ośrodka upamiętniającego przesiedlenie ludności niemieckiej m.in. z terenów dzisiejszej Polski.
Premier zdeterminowany
Jeśli Władysław Bartoszewski nie przekona do tego Merkel, nasz rząd ma ponoć wcielić w życie czarny scenariusz, czyli radykalne ochłodzenie stosunków z Niemcami. Źródła w otoczeniu premiera przyznają, że Donald Tusk jest zdeterminowany bardzo ostro zareagować na ewentualną nominację Steinbach. Swojej irytacji nie kryje też prof. Bartoszewski, który jako sekretarz stanu w kancelarii premiera, jest odpowiedzialny za stosunki z Niemcami.
- To tak, jakby Watykan mianował pełnomocnikiem ds. stosunków z Izraelem biskupa Williamsona, który zaprzecza istnieniu Holokaustu - mówi były szef MSZ "Dziennikowi". I ostrzega, że jeśli Merkel nie uda mu się przekonać, to polskie władze rozważą odwołanie szeregu wspólnych, polsko-niemieckich imprez zaplanowanych na ten rok.
Według "Dziennika" na pierwszy ogień pójdą: planowane pod koniec lutego w Hamburgu spotkanie premiera Tuska z kanclerz Merkel oraz utworzenie w marcu przez ministrów kultury obu krajów tzw. sieci pamięci europejskiej dla zacieśnienia współpracy naukowców i ludzi kultury. - Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Rząd Donalda Tuska odsunął od kierowania polsko-niemieckimi instytucjami germanofobów. Oczekujemy tego samego od strony niemieckiej - tłumaczy profesor.
Ostatnia misja?
Polskie źródła dyplomatyczne ostrzegają z kolei, że w razie niepowodzenia rozmów prof. Bartoszewski mógłby nawet zrezygnować ze stanowiska sekretarza stanu. Kanclerz Niemiec jest między młotem a kowadłem. Z jednej strony chce poprawy stosunków z Polską, z drugiej jednak liczy na poparcie jej partii (CDU) przez wpływowy Związek Steinbach. I dlatego chce kompromisu.
Według informacji "Dziennika", w trakcie niedawnego spotkania z premierem Tuskiem w Monachium, kanclerz sama zwróciła się z prośbą o rozmowy w tej sprawie z Władysławem Bartoszewskim. - Rozumiem przedwyborczy kontekst polityczny w Niemczech, ale polski rząd nie może z tego powodu zmienić swoich najbardziej podstawowych przekonań" - zaznacza jednak profesor.
Źródło: "Dziennik", PAP