Marek Falenta - jak orzekł sąd - stał za nielegalnym nagrywaniem rozmów polityków, które wywołały tak zwaną aferę podsłuchową i wstrząsnęły Polską w 2014 roku. W poniedziałek okazało się, że z jego doniesienia warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień w 2014 roku przez ówczesnego szefa rządu Donalda Tuska. Przypominamy sylwetkę Marka Falenty.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prokuratura wszczyna postępowanie w sprawie Tuska. "Realizuje swoją określoną agendę" >>>
Marek Falenta pochodzi z Lubina, jest absolwentem zarządzania i marketingu w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy. Był akcjonariuszem blisko 30 spółek, znajdował się w gronie najbogatszych Polaków. W roku 2013 tygodnik "Wprost" umieścił go na 67. miejscu listy 100 najbogatszych Polaków, z majątkiem oszacowanym na 440 milionów złotych. - W pewnym okresie swojego życia obracał dużymi pieniędzmi i robił duże "deale" - zarówno w Polsce, jak i za granicą - opowiadał o Falencie były funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego w rozmowie z reporterami "Czarno na białym".
Biznesmen był też wieloletnim informatorem służb specjalnych - Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i CBA.
Marek Falenta - praca, wyrok, interesy
Karierę zaczął w wieku 22 lat w KGHM, trzy lata później otworzył swój własny biznes - spółkę Electus zajmującą się handlem długami. Zyskowny biznes po sześciu latach sprzedał za 450 milionów złotych.
W 2009 roku został prawomocnie skazany za pomoc w oszustwie polegającym na próbie wyłudzenia kredytu. Zgodnie z przepisami osoby skazane za takie przestępstwo nie mogą kierować spółkami. - Będąc właścicielem jakiejś spółki, musiał do jej władz delegować różnych ludzi. On tym ludziom nie ufał, stąd zaczął ich nagrywać. Zobaczył, że nieźle to wychodzi, więc zaczął to traktować biznesowo i zaczął nagrywać różnych ludzi z konkurencji, swoich partnerów biznesowych, żeby zdobyć informacje - mówił Grzegorz Rzeczkowski z "Newsweeka", który zajmował się sprawą afery podsłuchowej oraz osobą Marka Falenty.
- Wyszło z niego cwaniactwo - tak mówił o Falencie funkcjonariusz CBA, proszący o zachowanie anonimowości. - Uznał, że robienie interesów legalnie nie przeszkadza w tym, żeby robić jeszcze interesy na boku i próbował podsłuchiwać towarzystwo, które spędzało czas w różnych lokalach - wyjaśniał w rozmowie z reporterami "Czarno na białym".
- Nagle zobaczył, że oprócz biznesmenów, na których im zależało, zaczynali się wgrywać politycy, więc tej okazji nie mógł przegapić - dodawał funkcjonariusz.
Zarzuty przy handlu węglem dla Marka Falenty
Przez kolejne lata Falenta inwestował w inne przedsiębiorstwa. "Forbes" w 2014 roku wymieniał, że była to między innymi firma Lead-Bullet, zajmująca się pośredniczeniem w sprzedaży internetowej powierzchni reklamowej. W 2012 roku wspólnie z polskimi naukowcami założył firmę Umbrella Institute, która pozyskiwała i wdrażała nowe technologie dla przemysłu.
Jako akcjonariusz firmy telekomunikacyjnej Hawe - pisał "Forbes" - zrealizował "projekt życia". Była to budowa sieci światłowodowej do domów. Felenta, poprzez spółkę Real2B, wszedł w posiadanie nieruchomości znajdujących się w centrach największych polskich miast.
W 2014 roku Falenta za 100 milionów złotych kupił 40 procent udziałów w firmie Składy Węgla. Firma zajmowała się sprowadzaniem i sprzedawaniem węgla z Rosji i Kazachstanu. Prosperowała, ale upadła w czerwcu 2014 roku, po tym, jak weszli do niej prokuratorzy, stawiając zarzuty prania pieniędzy, wyłudzania VAT, oszustw.
Jeszcze w tym samym miesiącu wybuchła afera taśmowa. Jak ustalił sąd, Falenta w porozumieniu z kelnerami nagrywał najważniejszych ludzi polskiego świata polityki.
Dostał wyrok, unikał odsiadki. Ostatecznie trafił do więzienia
Za zlecenie nielegalnego nagrywania został w 2017 roku prawomocnie skazany na 2,5 roku więzienia.
Falenta unikał więzienia przez ponad rok, zasłaniając się złym stanem zdrowia. Pisał też do prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o ułaskawienie. We wniosku - jak ujawniła "Rzeczpospolita" - Falenta "przedstawia się jako osoba lojalna wobec PiS i CBA, której obiecano bezkarność za odsunięcie PO od władzy".
Kiedy w 2019 roku sąd nakazał odsiadkę, biznesmen uciekł za granicę, a policja wystawiła za nim list gończy.
Po dwóch miesiącach, w kwietniu niedaleko Walencji zatrzymała go hiszpańska policja. Falenta został przetransportowany do Polski i trafił do więzienia. Wyszedł we wrześniu 2021 roku.
"Newsweek" o "sensacyjnych zeznaniach" w sprawie afery podsłuchowej
Według "Newsweeka ", wspólnik Marka Falenty zeznał, że zanim taśmy z restauracji Sowa i Przyjaciele wstrząsnęły polską sceną polityczną trafiły w rosyjskie ręce, a prokuratura "unika wątku szpiegostwa" w sprawie afery podsłuchowej.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Sensacyjne zeznania" i nowy wątek afery podsłuchowej
Tusk o "scenariuszu pisanym cyrylicą"
W poniedziałek okazało się, że z jego doniesienia warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień w 2014 roku przez ówczesnego szefa rządu Donalda Tuska. Ma chodzić o przekroczenie uprawnień "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez podmioty zajmujące się obrotem węglem kamiennym poprzez zlecenie bez podstawy prawnej i faktycznej kontroli podmiotu prawa handlowego, tj. Składy Węgla spółka z o.o., w celu wymuszenia zaprzestania importu węgla z Federacji Rosyjskiej i działania tym samym na szkodę interesu prywatnego ww. spółki".
"PiS ściga mnie za walkę mojego rządu z importem rosyjskiego węgla. Prokuratura działa na wniosek skazanego za nielegalne podsłuchy importera tego węgla Marka Falenty. Użył on swych taśm, w porozumieniu z PiS, w celu obalenia rządu. Scenariusz pisany cyrylicą" - skomentował Donald Tusk.
Źródło: TVN24