Minister zdrowia Zbigniew Religa ledwie tydzień temu przeszedł ciężką operację wycięcia guza z płuca, a już spaceruje, a nawet wędkuje. W pierwszej rozmowie po operacji opowiedział "Faktowi" o tym, jak dochodzi do zdrowia i o tym... że nadal zamierza palić.
To niebywałe, że człowiek po tak ciężkiej operacji zachowuje się, jak gdyby był na wakacjach, a nie na rekonwalescencji - pisze "Fakt". Profesora Religę spotkał "Fakt" na działce rekreacyjnej pod Wyszkowem niedaleko Warszawy. Przebywa tam od wczoraj wraz z żoną Anną. Minister spaceruje, podlewa trawę, a nawet łowi ryby. Sprawia wrażenie jakby operacja, którą przeszedł, była zwykłym wyrwaniem zęba, a przecież lekarze otworzyli mu klatkę piersiową i skalpelami wycięli połowę płata lewego płuca, na którym wykryto komórki rakowe.
"Fakt": Panie profesorze, jak się pan czuje po operacji?
Zbigniew Religa: Jestem na działce od wczoraj, a dziś rano byłem już ze spinningiem na rybach. Sam nie mogę w to uwierzyć, bo operacja była poważna. Pierwszego dnia po zabiegu bóle były tak dramatyczne, że stwierdziłem, iż nie dam rady. Ale potem się uspokoiło.
"F": Bał się pan krojenia...?
Źródło: "Fakt"