Instytut Pamięci Narodowej nie zamierza na razie zwracać oświadczeń lustracyjnych, które do niego trafiły. Co więcej - niewykluczone, że przystąpi do ich sprawdzania, informuje "Newsweek".
Po rozprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym panowało przekonanie, że lustracja w wersji proponowanej przez prezydenta i PiS trafiła do kosza, a złożone oświadczenia lustracyjne wrócą do osób, które je złożyły. Nie jest to jednak wcale pewne. Jak dowiedział się "Newsweek", IPN ma opinie prawne, które nakazują mu poczekać z decyzją w tej sprawie do wydania pisemnego uzasadnienia przez TK.
Potwierdza to prezes IPN Janusz Kurtyka: - Orzeczenie ustne było w wielu kwestiach niejasne. W tej chwili czekamy na pisemne uzasadnienie. Na tej podstawie stwierdzimy, czy możemy przystąpić do weryfikacji oświadczeń złożonych przed wejściem w życie decyzji TK, tłumaczy Kurtyka. - Te oświadczenia były składane w dobrej wierze. W prawie jest to bardzo ważne pojęcie, podkreśla. Czyli - według IPN - lustrowani zakładali, że przepisy są zgodne z konstytucją i że ich oświadczenia będą weryfikowane. Dlatego jeśli TK wyraźnie tego nie zabroni, IPN jest gotów przystąpić do sprawdzenia złożonych oświadczeń.
Źródło: "Newsweek"