Film "Wszystko, co kocham" w reżyserii Jacka Borcucha, będzie reprezentował nasz kraj w wyścigu o najbardziej prestiżową nagrodę filmową - Oscara. Zdecydowała o tym specjalna komisja pod przewodnictwem Agnieszki Holland.
Obraz, jeśli zdobędzie nominację, będzie rywalizował z dziewięcioma innymi w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". Oprócz Agnieszki Holland w komisji Oscarowej głosowali Michał Chaciński, Agata Dominik, Dariusz Jabłoński, Andrzej Jakimowski, Waldemar Kalinowski, Jan A.P. Kaczmarek, Bartek Konopka, Borys Lankosz i Allan Starski.
"Szczere wypowiedzi utalentowanych filmowców"
Kontrkandydatem "Wszystko, co kocham" było "Jutro będzie lepiej" w reż. Doroty Kędzierzawskiej. - Oba filmy są osobistymi, szczerymi wypowiedziami utalentowanych filmowców. Obydwa mówią o sprawach ważnych i uniwersalnie zrozumiałych: o potrzebie wolności, solidarności, miłości - stwierdza w oficjalnym komunikacie jury.
Film Borcucha uznali jednak za "najpełniejszą wypowiedź". - Ma on w sobie wiele wigoru i ciepła, jest też ciekawą próbą zmierzenia się z naszą skomplikowaną, i tak trudno przekładalną na ekran, niedawną przeszłością - czytamy.
Zdaniem komisji "Wszystko, co kocham" "przeszedł pozytywnie próbę publiczności, był też już pokazywany w USA i spotkał się tam z bardzo ciepłym przyjęciem. A to daje gwarancję, że nawet jeśli nie uda się i w tym roku polskiemu filmowi zdobycie nominacji do Oskara, wzbudzi on sympatię, zainteresowanie i będzie godnie reprezentować nasze kino"
Punk w PRL
"Wszystko, co kocham", to historia grupy przyjaciół, którzy w burzliwych latach '80, nad polskim wybrzeżem korzystają z młodości. Ich pasją jest muzyka, a środkiem wyrazu punk. Nie brakuje wątku miłosnego - jego bohaterowie - Janek i Basia przeżywają dylematy niczym Romeo i Julia.
Tłem do całości jest rzeczywistość ówczesnej Polski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały dystrybutora