15 lat temu w województwie świętokrzyskim zagościły bizony i szybko stały się lokalną atrakcją Kurozwęk. Teraz jednak całe stado ma zniknąć – tak zadecydowała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Swoją decyzję uzasadnia faktem, że bizony mają zagrażać żubrom. Tylko, że tych w województwie świętokrzyskim nie ma. Właściciel stada bizonów nie zamierza się poddać, wspierają go samorządowcy. - To wizytówka tego miejsca. Bez bizonów nie ma Kurozwęk – podkreśla Leszek Kopeć, burmistrz gminy Staszów.
Piętnaście lat temu bizony do Polski sprowadził Marcin Popiel. Pozwolenie na założenie hodowli najpierw wydane zostało na 4 lata, później przedłużone bezterminowo. Bizony stały się lokalną atrakcją – rocznie odwiedza je 140 tys. turystów.
Teraz jednak nad stadem bizonów zebrały się czarne chmury. Regionalny dyrektor ochrony środowiska wydał decyzję o zaprzestaniu hodowli, a liczące 170 osobników stado do 2019 roku ma zniknąć. Zgodnie z jego postanowieniem dorosłe osobniki mają być sterylizowane i kastrowane. Niektóre młode mają zostać zabite.
Wyrok śmierci na bizony
Dlaczego na zwierzęta wydano wyrok śmierci? Według RDOŚ zagrażać mają innym parzystokopytnym – żubrom.
- Stanowisko Międzynarodowej Unii Ochrony Zwierząt czy Państwowej Rady Ochrony Przyrody było podstawą do przyjęcia przez Ministerstwo Środowiska krajowej strategii gospodarowania populacją żubra. Ta zakłada eliminowanie czynnika, który stanowi zagrożenie - czyli bizona amerykańskiego – tłumaczy Jarosław Pajdak, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Kielcach.
Żubry dopiero w Bieszczadach
Problem jednak polega na tym, że w województwie świętokrzyskim żubrów nie ma. Jak mówi reporter TVN24 Marcin Kwaśny, osobniki tego gatunku znaleźć można dopiero w oddalonych od Kurozwęk o 200 km Bieszczadach. Szukać można ich też w Białowieży, a ta od woj. świętokrzyskiego oddalona jest o blisko 400 km.
Z decyzją RDOŚ nie zgadza się jednak właściciel hodowli. Najpierw złożył odwołanie do generalnej dyrekcji środowiska, ta jednak decyzję podtrzymała. Marcin Popiel nie składa jednak broni, a sprawa trafiła teraz do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten na razie rozpatruje pismo.
Pracownicy hodowli również nie rozumieją decyzji RDOŚ. - To uderzy we wszystkich, ludzie stracą pracę. Dużo ludzi tutaj przyjeżdża, codziennie są wycieczki szkolne - mówi pracująca w hodowli kobieta.
"To poroniony pomysł"
Popiel tłumaczy, że bizony to zwierzęta łagodne, które nikomu nie zagrażają. Jak podkreśla, nigdy nie zdarzyło się im uciec. – To są zwierzęta stadne, które do stada wracają. Nie wejdą też do lasu, bo las ich nie interesuje – zaznacza.
Decyzja RDOŚ dziwi też lokalnych samorządowców, bo jak zaznaczają, hodowla bizonów jest ważną dla okolicy atrakcją, a także miejscem, w którym zatrudnienie znalazło 80 osób.
– Ta decyzja do poroniony pomysł. Bizony są rozsławione nie tylko w województwie czy w kraju, ale w całej Europie. To wizytówka tego miejsca. Bez bizonów nie ma Kurozwęk – oburza się Leszek Kopeć, burmistrz gminy Staszów.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków