Angela Merkel grzmi o aneksji Krymu, a niemiecka prasa pisze o "podpalaczu" Putinie. Tymczasem gazowy biznes obu krajów kwitnie, na dodatek kosztem nie kogo innego, jak Ukrainy. Nord Stream to tylko element większej układanki. Prywatne koncerny patrzą na własny interes, ale też rząd Merkel nawet nie sugeruje im zmiany podejścia do Gazpromu. Przeciwnie, np. w rozmowach z Komisją Europejską sprzyja Rosjanom.