Prokuratura sama pokazuje zeznania ekspertów Macierewicza. "Mając na względzie wagę śledztwa"

Prokuratura sama postanowiła pokazać zeznania świadków związanych z komisją MacierewiczaTVN24

Wojskowa prokuratura publikuje protokoły z przesłuchań ekspertów związanych z komisją Antoniego Macierewicza. To jej reakcja na publikację wtorkowej "Gazety Wyborczej", która zacytowała część tych zeznań. Śledczy nie ujawniają nazwisk tych świadków.

"W związku z treścią dzisiejszej publikacji w Gazecie Wyborczej pt. 'Trzej zamachowcy' informujemy, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie udostępniła mediom protokołów przesłuchań świadków, o których mowa w treści ww. artykułu" - napisali w pierwszych słowach komunikatu prokuratorzy.

Przesłuchani eksperci

Następnie przyznali, że "w maju i czerwcu br. przesłuchała w charakterze świadków trzy osoby wypowiadające się na forum Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154 M na temat przyczyn i przebiegu katastrofy".

Prokuratorzy zaznaczyli, że wszystkie trzy osoby były przesłuchane w obecności pełnomocnika stron postępowania lub pełnomocnika świadka, a protokoły z przesłuchań zostały włączone do akt śledztwa. WPO podkreśla, że "nieograniczony wgląd" do tych akt mają "wszystkie strony postępowania, w tym pokrzywdzeni oraz ich pełnomocnicy procesowi".

Ujawniają, ale rozważają śledztwo ws. ujawnienia

Co ciekawe prokuratorzy zapowiadają, że rozważą możliwość wyłączenia materiałów do odrębnego postępowania w kierunku art. 241 par. 1 kk. (ujawnienia materiałów ze śledztwa, zanim zrobi to sąd). Zaraz potem jednak wojskowi śledczy dodają, że "mając na względzie wagę śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej dla polskiej opinii publicznej – zgodnie z decyzją prokuratora referenta śledztwa" publikują protokoły przesłuchania świadków, o których mowa w artykule "Gazety Wyborczej".

Gazeta napisała we wtorek o przesłuchaniach trzech ekspertów Macierewicza - według jej ustaleń - prof. Wiesława Biniendy z Uniwersytetu w Akron w USA, prof. Jana Obrębskiego z Politechniki Warszawskiej oraz prof. Jacka Rońdy z Akademii Górniczo Hutniczej.

Z przytoczonych cytatów z zeznań wynikało, że żaden z nich nie przedstawił prokuratorom dowodów na poparcie lansowanych przez zespół Macierewicza hipotez, że w Smoleńsku samolot rozpadł się po wybuchach, a skrzydło nie mogło oderwać się w zderzeniu z brzozą.

40 minut z elementem

Prokuratorzy zamazali dane osobowe świadków. Jednak z treści przesłuchań można rzeczywiście wywnioskować, że przesłuchani zostali eksperci komisji posła PiS Antoniego Macierewicza - profesorowie Jacek Rońda, Jan Obrębski i Wiesław Binienda. Takie wnioski można wysnuć z detali dotyczących ich życiorysów, o których sami mówią w zeznaniach.

Pierwszy (9 maja) zeznawał najpewniej profesor Obrębski. W zeznaniach świadek mówi m.in. "Jestem profesorem zwyczajnym (zamazane - przyp. red.). Zajmuję się problematyką wytrzymałości materiałów oraz mechaniką prętów cienkościennych. (...) Jestem autorem książek na te tematy".Obrębski jest profesorem zwyczajnym i autorem m.in. publikacji "Cienkościenne sprężyste pręty proste", specjalistą od mechaniki materiałów.Prokuratorzy zapytali go m.in., czy "świadek uważa, że istnieją dowody wskazujące na wybuch bądź wybuchy, jako przyczynę katastrofy"? Profesor odpowiedział: "W moim przekonaniu, poza doniesieniami gazetowymi nie mam żadnej wiedzy na ten temat. Nie posiadam żadnych materiałów tego dotyczących".Wcześniej Obrębski zeznawał, że przez 40 minut miał "kontakt z elementem" z Tu-154 M 101, który ma być dowodem na wybuch.Skąd pochodził ów obiekt? "Obiekt, o którym mowa miał wymiary rzędu czterdzieści na dwadzieścia kilka centymetrów. Był nieregularnego kształtu, porozrywany, porozginany i osmalony (...). Element ten został mi przedstawiony jako pochodzący z miejsca wrakowiska w Smoleńsku. Element ten nie znajduje się w mojej dyspozycji, posiadałem go przez około 40 minut, o ile dobrze pamiętam w drugiej połowie sierpnia 2012 roku. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, gdzie ten obiekt się teraz znajduje".Profesor zeznał, kto mu przyniósł tę rzekomą część z wraku, ale prokuratura zamazała to nazwisko. Otrębski dodał, że poseł Macierewicz miał mu powiedzieć, że on wie "gdzie ten element się znajduje". Profesor wyjaśniał, że może wypowiadać się o katastrofie "Tutki" bowiem dużo latał samolotami i przyglądał się pracy silników.Protokół zeznań świadkaSpawanie podwodneJako drugi świadek zeznawał najprawdopodobniej profesor Jacek Rońda z Akademii Górniczo-Hutniczej. Został przesłuchany 10 maja. Jako jeden z przykładów na to, że chodzi o Rońdę można podać fragment zeznania, w którym świadek mówi, że w 1979 r. zrobił doktorat w zakresie dynamiki materiałów (tytuł rozprawy autorstwa Rońdy, pochodzący z 1979 r. to "Rozwiązania dynamicznych zagadnień początkowo-brzegowych w teorii lepkoplastyczności"). Świadek mówi także, że w latach 80 miał kontrakt na "Uniwersytecie Technicznym (zamazane - red.). Był to uniwersytet mający być konkurencją dla uczelni w Rostock". Prof. Rońda pracował na UT Hamburg-Harburg, w sąsiadującym z Rostockiem Hamburgu.Jest też balistykiem, a świadek w zeznaniach mówi: "Zeznaję, że z pierwszego wykształcenia jestem balistykiem wewnętrznym, ukończyłem (zamazane przez prokuraturę - przyp. red.), specjalność: budowa amunicji i rakiet. W 1979 r. skończyłem pracę doktorską (zamazane przez prokuraturę - przyp. red.), w zakresie dynamiki materiałów (...)".Następnie Rońda opowiedział o swoich doświadczeniach ze współpracy z niemiecką uczelnią, na której zajmował się "spawaniem podwodnym", a także później opracowaniem programów komputerowych "na symulacje przemian fazowych w stopach stałych (...)". Profesor zainteresował się katastrofą smoleńską bowiem w relacjach telewizyjnych zauważył "(...) brak dużego pożaru, brak bruzdy i bardzo duże rozczłonkowanie obiektu"."Po jakimś czasie, gdy usłyszałem, że samolot ten zawadził skrzydłem o drzewa, to wziąłem ołówek i policzyłem sobie udział energii cięcia skrzydła do energii kinetycznej obiektu. Było to bardzo proste obliczenie, powiedziałem sobie, że długość cięcia to 2 metry, siła cięcia 10 to oraz wagę samolotu 100 ton lecący z prędkością 300 km/h i wynik jaki otrzymałem to 1:1000 000. Jestem balistykiem, wiem jak latają pociski i żadną miarą nie mogłem uwierzyć, że ta katastrofa zdarzyła się na skutek zderzenia z przeszkodą stałą i że przeszkodą było drzewo".Protokół zeznań świadka Myślowa analizaNastępnie Rońda wytłumaczył prokuratorom w jaki sposób dokonał swoich kolejnych ustaleń: "Wykonałem taką myślową analizę: gdyby samolot ten faktycznie zawadził o brzozę i dalej zszedł i jego skrzydło miało kontakt z ziemią, to wówczas złamałoby się w ten sposób, że powstałby moment, powodujący, że skrzydło złamałoby się do przodu (...)".W następnych słowach profesor tłumaczył co i jakie dowody go przekonały do teorii wybuchu na pokładzie Tu-154 M 101. Podsumowując zeznał: "To są takie eksperymenty myślowe mechanika, który zna się na konstrukcjach."Kurs medycyny sądowejProkuratorzy zapytali Rońdę jakie ma doświadczenie naukowe, badawcze w sprawach katastrof lotniczych bądź innych? "Jeżeli chodzi o katastrofy lotnicze to ich nie badałem. Przez kilka lat byłem rzeczoznawcą sądowym (zamazane przez prokuraturę - przyp. red.) i zajmowałem się badaniem katastrof budowlanych, a zwłaszcza analizą defektów materiałowych bądź błędów technologicznych, jako przyczyn wystąpienia katastrofy. Jeżeli chodzi o moje doświadczenia z materiałami wybuchowymi, to zeznaję, że jestem specjalistą od balistyki wewnętrznej, czyli mówiąc inaczej od termodynamiki wybuchu (...)".Oskarżyciele zapytali czy Rońda brał udział w badaniach w sprawach zamachów z użyciem materiałów wybuchowych? "Nie, nie uczestniczyłem w takich czynnościach. Informacje na ten temat znam tylko z kursu medycyny sądowej, o którym zeznawałem".Konstruowanie modeluTrzeci z ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza to – jak może wskazywać treść zeznań ujawnionych przez prokuratorów wojskowych – Wiesław Binienda. Inżynier i wykładowca akademicki Uniwersytetu w Akron w USA to chyba najgłośniejszy zwolennik tezy zamachu wśród wszystkich ekspertów zespołu.W protokole świadek mówi m.in. "Jestem profesorem uczelni, na której jestem zatrudniony, jestem dziekanem wydziału na tej uczelni - wydziału inżynierii cywilnej. Jestem redaktorem naczelnym pisma technicznego (zamazane - red.)". Prof. Binienda jest dziekanem Wydziału Inżynierii Cywilnej na Akron i redaktorem naczelnym kwartalnika "Journal of Aerospace Engineering".Binienda został przesłuchany w charakterze świadka przez prokuratora WPO w Warszawie ppłk. Jarosława Seja 28 czerwca. Spotkanie nie trwało długo, bo godzinę i dwadzieścia minut. W tym czasie profesor szczegółowo opowiadał prokuratorowi o swoim inżynierskim doświadczeniu, które pozwoliło mu sformułować tezę o wybuchu. Binienda zeznał między innymi, że prace naukowe dotyczące "zachowania materiałów, w szczególności pod wpływem uderzeń wysokiej energii" prowadzi od 25 lat.Jak wyjaśnił dalej, prace te polegają na "konstruowaniu modelu samolotu i modelu drzewa bądź modelu ziemi", wprowadzaniu szeregu danych matematycznych do komputera i uzyskania dzięki nim informacji na temat "zachowania się obiektów". Binienda bardzo szczegółowo wyjaśniał prokuratorom jak działa program komputerowy, który pozwala mu na przeprowadzanie eksperymentów. Wylicza też instytucje, które zajęły się rozwijaniem tej metodologii. Ekspert chwali się, że w laboratorium, w którym przeprowadza badania, znajduje się sprzęt o wartości 10 mln dolarów."Warto zaznaczyć, że ta sama metodologia była użyta do wytłumaczenia w jaki sposób aluminiowy samolot był w stanie przeciąć grupę stalowych kolumn w czasie ataku terrorystycznego na WTC. (…) Jest to ciekawe, że aluminiowe skrzydło przecięło stalowe kolumny a stal jest trzykrotnie mocniejsza i sztywniejsza od aluminium. W przypadku Tu-154M drzewo jest 10-krotnie słabsze i bardziej giętkie w porównaniu do aluminium” - zeznaje świadek.Cały czas prof. Binienda nie wskazuje jednak w jaki sposób wszedł w posiadanie danych niezbędnych do przeprowadzenia symulacji lotu prezydenckiego samolotu do Smoleńska, a jeśli już je zdobył, to jakie były to dane. Na pytanie prokuratora, czy jest w stanie udostępnić wszystkie "znajdujące się w jego dyspozycji materiały wytworzone i przetworzone, w tym ich zapisy cyfrowe, będące podstawą oraz stanowiące wyniki badań związanych z katastrofą Tu-154M", świadek odpowiada, że nie jest to możliwe."Nie mam dostępu do wszystkich obliczeń""Nie mogę powiedzieć, że wszystkich, ponieważ pracę wykonywała grupa moich doktorów, nie mam dostępu do wszystkich obliczeń, nie wszystkie były dla mnie wartościowe. W swoich prezentacjach mam najbardziej reprezentacyjne przykłady i każdy może sobie ściągnąć je ze strony internetowej" - tłumaczy świadek. Dopytywany o dane osób, z którymi współpracował, a które mogą to posiadać interesujące prokuratorów dane, prof. Binienda stwierdził, że nie może ich przekazać. Jak wytłumaczył, "został o to poproszony przez pracowniczkę ambasady USA", ale nie pamiętał jej nazwiska.Binienda przyznaje za to, że nie posiadał ani nie przyjmował od żadnego z członków rodzin ofiar jakiegokolwiek przedmiotu pochodzącego z miejsca katastrofy. Zaprzecza też by pomagał szukać ośrodek, który podjąłby się przeprowadzenia badań takich przedmiotów.Co istotne, świadek stanowczo podkreśla, że "na pewno nie dysponuje i nie dysponował" żadnymi materiałami, które mogłyby w jego ocenie pochodzić z akt śledztwa smoleńskiego. W dalszym ciągu nie wiadomo zatem, skąd ekspert miał dane, które pomogły mu w stworzeniu symulacji. Na koniec profesor wyjaśnia prokuratorom, że jego badania dotyczące katastrofy TU-154M były prowadzone "w ramach pracy naukowej na uczelni, która go zatrudnia". I dlatego – jak wskazuje – to ona "jest dysponentem praw do wyników tej pracy".Protokół zeznań świadka

Autor: mdo, ŁOs//kdj / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Publicznie wszyscy mówią, że to jest świetna decyzja, ale już nieoficjalnie jest na razie wyczekiwanie - mówiła dziennikarka "Faktów" TVN Arleta Zalewska o reakcji polityków PiS na kandydaturę Karola Nawrockiego na prezydenta. - "Bez szału, ale do ukształtowania" - to jedna wiadomość od znanego polityka. "Mogło być lepiej, ale i mogło być gorzej" - to drugi SMS - cytowała Zalewska w programie "W kuluarach".

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

Źródło:
TVN24

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się po wylądowaniu na lotnisku w Antalyi w Turcji. Wszystkich 89 pasażerów i 6 członków załogi zostało bezpiecznie ewakuowanych.

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Źródło:
Reuters

"Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów - przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy" - napisał Donald Tusk. Wpis premiera został zamieszczony po ogłoszeniu, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Karol Nawrocki.

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W swoim przemówieniu w trakcie konwencji w Krakowie odniósł się między innymi do kwestii bezpieczeństwa, gospodarki czy rządów prawa. Oto najważniejsze punkty jego wystąpienia.

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki - prezes Instytutu Pamięci Narodowej, były bokser i piłkarz, a z wykształcenia historyk - będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Oto, co wiemy o 41-letnim kandydacie.

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Źródło:
tvn24.pl

Na stacji benzynowej przy ulicy Radzymińskiej w Warszawie jeden z samochodów uderzył w dystrybutor gazu, który zaczął się intensywnie wydobywać. Łącznie w wypadku uczestniczyło pięć samochodów. Jak przekazał młodszy brygadier Artur Kamiński z warszawskiej PSP, dwie osoby zostały poszkodowane. Strażacy ewakuowali ludzi przebywających na stacji oraz w pobliskiej restauracji, a także odcięli gaz i prąd.

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Źródło:
TVN24

Początek tygodnia przyniesie nam sporą zmianę w pogodzie. Na termometrach pojawią się znacznie wyższe wartości niż te obserwowane od kilku dni. Co będzie źródłem tej anomalii? Synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wakszyński przeanalizował prognozy sytuacji barycznej, która może przynieść nam nawet 10 stopni więcej niż zazwyczaj o tej porze roku.

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Źródło:
tvnmeteo.pl

Policjanci zatrzymali dwuosobową załogę prywatnego pogotowia, która próbowała wwieźć na mecz materiały pirotechniczne. Jechali na stadion karetką na sygnale. Grozi im do pięciu lat więzienia. Jak poinformował Robert Szumiata z Komendy Stołecznej Policji, kierowcą był student medycyny bez uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Źródło:
Policja Warszawa

Ulewny deszcz i grad nawiedził w piątek stolicę Madagaskaru. Warunki pogodowe zaskoczyły mieszkańców Antananarywy - do opadów doszło w suchym okresie, na długo przed początkiem pory deszczowej. Zjawisko miało dość nietypowe wyjaśnienie.

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Źródło:
PAP, Madagascar-Tribune.com

Samochód z trzema osobami w środku przebił barierkę na moście i wpadł do wody. Patrol policji, który przejeżdżał obok, wyciągnął auto na brzeg. W aucie znajdował się kierowca, pasażer i dwuletnia dziewczynka. Dziecko zostało przewiezione do szpitala.

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Źródło:
tvn24.pl

We wpisie Instytutu Pamięci Narodowej - zdaniem europosła Krzysztofa Brejzy - zamieszczono wpis o charakterze "czysto partyjnej i politycznej agitacji na rzecz jednego z kandydatów na prezydenta". Post pojawił się niespełna dwie godziny po ogłoszeniu Karola Nawrockiego na prezydenta PiS. W związku z tym Brejza zwrócił się do IPN z "pilną interwencją".

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Źródło:
tvn24.pl

Karol Nawrocki ma swój dorobek, ale nie jest związany z partyjną nawalanką - tak o kandydacie PiS-u na prezydenta mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł tej partii Janusz Cieszyński. Europoseł Koalicji Obywatelskiej Andrzej Halicki, odnosząc się do przemówienia kandydata, spuentował to słowami - "Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes Kaczyński. Dziękuję za to, że mnie wybrał".

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

Źródło:
TVN24
"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ogromne stado żubrów przebiegło przez drogę w okolicach Szudziałowa w województwie podlaskim. Materiał otrzymaliśmy na Kontakt24. Na nagraniu widać grupę zwierząt w różnym wieku, od młodych osobników po majestatyczne, dojrzałe zwierzaki.

Stado żubrów zatrzymało ruch

Stado żubrów zatrzymało ruch

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl, bia24.pl

Sztab generalny armii ukraińskiej poinformował o ataku na stację radarową przeciwlotniczego systemu rakietowego S-400 w obwodzie kurskim w Rosji. Według ekspertów wojskowych w Kijowie, zaatakowany sprzęt "terroryzował" przygraniczne tereny Ukrainy, ponieważ był wykorzystywany do ostrzałów celów na ziemi.

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

Źródło:
NV, tvn24.pl

Najpierw zapowiedzieli zwolnienie 5,5 tysiąca osób, a teraz tną pensje dla 10 tysięcy pracowników. Tak Bosch próbuje znaleźć pieniądze w obliczu dużej konkurencji z Chin.

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Źródło:
Reuters

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że policjant, który postrzelił swojego kolegę podczas interwencji na ulicy Inżynierskiej w Warszawie, pełnił służbę od ponad roku. W związku ze śmiercią funkcjonariusza prokuratura wszczęła śledztwo. Według ustaleń dziennikarza tvn24.pl, policjant, który strzelał, był bardzo dobrze oceniany przez przełożonych.

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP
Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do tragicznego wypadku trzech aut doszło w Przyłubiu (woj. kujawsko-pomorskie). Dwie osoby zginęły na miejscu, trzy trafiły do szpitala.

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Źródło:
tvn24.pl

Mija 30 lat od tragicznego pożaru w hali Stoczni Gdańskiej. Zginęło wtedy siedem osób. To było podpalenie, jednak do dziś nie wiadomo, kto za nie odpowiada. Gdy po koncercie w hali pojawił się ogień, widzowie na początku myśleli, że to efekty świetlne.

Mija 30 lat od tragedii w Stoczni Gdańskiej. "Myśmy byli przekonani, że nas spali żywcem"

Źródło:
Fakty TVN

Stała, cotygodniowa rehabilitacja i perspektywa jeszcze co najmniej siedmiu operacji. Do tego specjalne ubranie, dzięki któremu życie z potężnymi bliznami jest życiem bez bólu. Po koszmarnym wypadku 9-letni Olek ma tylko jedno marzenie: chce wyzdrowieć. Można mu w tym pomóc.

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Źródło:
Fakty TVN

Centymetr kwadratowy - tyle zostało wymierającego w Polsce gatunku mchu na torfowisku na Lubelszczyźnie. Samorządowcy wciąż wydają zgody na eksploatację torfu, nieraz mimo sprzeciwów regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, bo wartość torfowisk w kontekście zmian klimatycznych i zapobieganiu powodziom jest nie do przecenienia. W Starym Stręczynie sprawą zajmuje się już prokuratura.

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Źródło:
tvn24.pl

890 błędów, z czego ponad 200 o charakterze krytycznym zawierała dokumentacja projektowa rozbudowy szpitala we Włocławku. W efekcie dwa nowe budynki, które miały być gotowe w 2023 roku do teraz znajdują się w stanie surowym i nie zostaną oddane do użytku wcześniej niż za trzy lata. A cała inwestycja zamiast planowanych 155 milionów będzie kosztować ponad 400 milionów złotych.

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Źródło:
tvn24.pl