Rybnik to wśród polskich miast niechlubny rekordzista pod względem zanieczyszczenia powietrza. Stężenie pyłu przekracza normę o 600 procent. Jeden z mieszkańców postanowił wypowiedzieć wojnę państwu, które niedostatecznie dba o jakość powietrza i tym samym życia ludzi. To pierwszy taki pozew w Polsce.
Zdzisław Kuczma, mieszkaniec Rybnika, ma dość wszechobecnego pyłu. Jak mówi, są takie godziny, gdy nie można wyjść z domu ani otworzyć okien. I to mimo obowiązujących od dwóch lat unijnych przepisów. Dlatego postanowił pozwać Skarb Państwa. Domaga się 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia, choć, jak przyznaje, nie chodzi mu o pieniądze, ale o zasady, które są nagminnie łamane. W piecach pali się wszystkim: plastikiem, gumą, śmieciami, a straż miejska ma ograniczone możliwości kontrolowania kotłowni. Na jej wejście zgodę musi wyrazić właściciel. Poza tym normy dotyczące spalin nie dotyczą właścicieli domów jednorodzinnych. Największy problem z pyłem w powietrzu jest w województwach śląskim i małopolskim. W Rybniku w ubiegły piątek normy przekroczony były o 668 procent.
Konsekwencje dla zdrowia Lokalne władze przyznają, że problem istnieje. - Powinny być normy, które obligują wszystkich do ich przestrzegania - mówi Michał Śmigielski, wiceprezydent Rybnika. Ale takie zmiany oznaczałyby kłopot dla tych, których nie stać na dobrej jakości opał. Nawet jeśli zaczną obowiązywać, poprawa jakości powietrza potrwa wiele lat. To z kolei grozi poważnymi konsekwencjami dla zdrowia. Pył, który powstaje przy spalaniu, pozostaje w organizmie i może prowadzić do kłopotów z oddychaniem. - To kaszel, zapalenie płuc, a w konsekwencji ich włóknienie i ryzyko choroby nowotworowej - ostrzega dr Paweł Grzesiowski. Jeśli pozew Zdzisława Kuczmy okaże się skuteczny, może stanowić precedens dla przyszłych decyzji sądów i oznaczać, że to państwo będzie musiało wziąć na siebie odpowiedzialność za złą jakość powietrza.
Autor: jk/bgr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN