- Na rozgrywanie meczu Polska - Anglia przy zasuniętym dachu nie zgodziła się żadna ze stron - mówi w rozmowie z tvn24.pl rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska. Dlatego kwestia ta nie była nawet rozważana przez delegata FIFA. Według przepisów mecz powinien zostać rozegrany w takich samych warunkach, w jakich odbył się oficjalny trening. - Ale to jest sytuacja ekstremalna - dodaje Olejkowska.
- Na zasunięcie dachu muszą zgodzić się delegat meczu, obserwatorzy i obie drużyny. Ani polska, ani angielska strona nie chciała jednak takiego rozwiązania - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl rzeczniczka PZPN.
Jak dodaje, zgodnie z przepisami spotkanie powinno odbyć się w tych samych warunkach, w jakich odbył się oficjalny trening. - Jednak w obecnej sytuacji mamy ekstremalną sytuację i w takich przypadkach kwestia zamknięcia dachu jest rozpatrywana indywidualnie - zaznacza Olejkowska.
Zamknięcie dachu jest możliwe w obecności kibiców, ale muszą pozwolić na to warunki pogodowe. - Obecnie obciążenie dachu jest zbyt duże, by go zamknąć - przyznaje Olejkowska.
Miało nie być duszno Otwarty dach miał zagwarantować, że podczas meczu nie byłoby duszno. Już wcześniej było wiadomo, że nawet gdyby deszcz przestał padać, murawa byłaby bardzo nasiąknięta.
Mecz grupy H miał rozpocząć się o godz. 21. Ma szczególne znaczenie dla obu drużyn. W przypadku zwycięstwa, Anglicy umocnią się na prowadzeniu. Zespół Trzech Lwów uzbierał dotąd siedem punktów. Biało-czerwoni z Wyspiarzami wygrali tylko raz - w 1973 r.
- Zdajemy sobie sprawę, z kim gramy, ale wiemy też, na co nas stać - zapewnia jednak selekcjoner Polaków Waldemar Fornalik.
W przypadku naszego zwycięstwa, angielskie fatum przejdzie do historii, w dodatku zdobycie trzech punktów na Narodowym pozwoli dogonić w tabeli piłkarzy Hodgsona.
Autor: twis/k / Źródło: tvn24.pl