Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wystąpienia na Campusie Polska Przyszłości powiedział, że jeżeli Trzecia Droga nie uzyska "dobrego wyniku, to nie ma szans na odsunięcie tych, którzy dzisiaj rządzą". - Jeżeli my nie uzyskamy ośmiu procent, to znaczy, że dalej będzie rządził PiS - dodał. - Idziemy po wygraną, a nie po przegraną - mówił Szymon Hołownia, przewodniczący Polski 2050.
We wtorek liderzy Trzeciej Drogi - Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz - wystąpili na trwającym w Olsztynie Campusie Polska Przyszłości. To trzecia edycja wydarzenia organizowanego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Potrwa do środy.
Jedno z pytań dotyczyło tego, czy liderzy Trzeciej Drogi nie obawiają się, że nie przekroczą ośmioprocentowego progu wyborczego, który muszą pokonać koalicyjne komitety wyborcze. - Czy to nie jest trochę samolubne? - zapytał jeden z uczestników spotkania.
- Jeżeli my nie uzyskamy ośmiu procent, to znaczy, że dalej będzie rządził PiS w Polsce, bo to jest niestety matematyka i polityka, która się ze sobą wtedy łączy - odpowiedział Kosiniak-Kamysz.
- Jeżeli my nie dostaniemy dobrego wyniku, to nie ma szans na odsunięcie tych, którzy dzisiaj rządzą, niszczą wspólnotę narodową, grabią skarb państwa, wyjaławiają emocjonalnie, intelektualnie, często kolejne grupy społeczne, dzielą sąsiadów, rodziny, nas wszystkich. Oni będą dalej po prostu rządzić - kontynuował.
Jednocześnie dodał, że "są różne wrażliwości" i - jak stwierdził - "ich się nie da zebrać na jednej liście".
Hołownia: musimy mieć dzisiaj mentalność zwycięzców
- Dzisiaj my musimy mieć mentalność zwycięzców. To jest dzisiaj ta rzecz, której oczekuje (się) od każdego polityka i działacza i wyborcy - mówił z kolei Szymon Hołownia.
- Idziemy po wygraną, a nie po przegraną. My nie musimy smęcić - dodał.
Porównywał też szansę Trzeciej Drogi i Konfederacji na zajęcie trzeciego miejsca w wyborach.
- My musimy być tym trzecim (w wyborach - red.), a nie oni. Jesteśmy kotwicą już nawet nie demokratycznej Polski, a człowieczeństwa - stwierdził.
Pytanie o kandydaturę Małgorzaty Zych. "Temat, który jest żywy, szczególnie dzisiaj"
Jedno z pytań dotyczyło tego, dlaczego PSL rekomendowało do kandydowania w ramach paktu senackiego Małgorzatę Zych, która - jak stwierdził pytający - "ma skrajnie prawicowe, antyukraińskie i prorosyjskie poglądy".
Prezes PSL odpowiedział, że "to jest temat, który jest żywy, szczególnie dzisiaj". - Szukaliśmy kandydata w okręgu Stalowa Wola. To nie jest łatwe, wszyscy się wykruszali, nikt tam za bardzo nie chce kandydować, szczególnie do Senatu, bo szanse są niewielkie - tłumaczył.
- Jeżeli ktoś może przejść ze złej strony na dobrą, moim zdaniem trzeba go zaprosić. Trzeba mu dać taką szansę. Trzeba powiedzieć, że stał po złej stronie mocy i jeżeli zmienia poglądy, przechodzi na dobrą. Widzę na listach innych komitetów wyborczych wiele przykładów, (...), osób, które zmieniły swoje poglądy i teraz stoją po dobrej stronie mocy - kontynuował lider ludowców.
Przekonywał, że "to nie jest jedyny argument, żeby dać szansę na bycie po zielonej czy dobrej stronie mocy". - To jest też szansa, żeby odbić jakąś część wyborców, którzy dzisiaj idą w stronę Konfederacji. Jeżeli chcemy wygrać wybory, to nie możemy się zamknąć w swojej bańce, bo ta bańka jest za wąska. Jeżeli nie przejmiemy części wyborców, którzy cztery lata temu głosowali na PiS, a może tych, którzy teraz rozważają głosowanie na Konfederację, to nie wygramy tych wyborów i z pięknym hasłem nie uczynimy tego - mówił dalej. - Ale z jedną sprawą na sto procent chcę się zgodzić. Jeżeli nie będzie ze strony pani Zych jasnej deklaracji potępienia Putina, tego, co robi na Ukrainie, potępienia ludobójstwa, czyli nie będzie bycia po stronie naszych wartości i jasnego tego wypowiedzenia, to nie będzie naszą kandydatką - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24