"Wyrób kitu. W podwórzu w prawo" - informował szyld, który od kilkudziesięciu lat wisiał na elewacji jednej z wrocławskich kamienic. Był to ostatni ślad po nieistniejącym od kilku lat zakładzie zajmującym się wyrobem cennego dla szklarzy materiału. Niedawno zniknął. - Szkoda - kwitują przedstawiciele "ginących" zawodów.
Podniszczona i wyblakła od słońca tabliczka dumnie reklamowała usługi mężczyzny, który przez lata "wciskał" innym kit. Na co dzień zajmował się bowiem wyrobem kitu. Obsługiwał pobliskich szklarzy i rzemieślników zajmujących się tworzeniem luster czy ram. Pracujący dziś na ul. św. Wincentego we Wrocławiu szklarze nie pamiętają kiedy dokładnie powstał zakład pożądanego dawniej materiału.
- Nasz zakład zaczął działać w 1956 roku. Wytwórnia kitu powstała prawdopodobnie w tym samym czasie. Pamiętam, że w latach 60., gdy byłem małym dzieckiem, ten szyld już tu wisiał - wspomina Jan Cichuta, który do dziś zajmuje się oprawą obrazów.
Dawna potęga
Przez wiele lat zakład działał w maleńkiej oficynie. Jak wspominają okoliczni rzemieślnicy przestał istnieć ok. 10 lat temu. Później miejsce pracy wytwórcy kitu zostało wyburzone. - Przestało być potrzebne. Kiedyś to było zagłębie szklarskie, dzielnica handlowa. Wszystko można było tu załatwić - przyznaje Łukasz Szpytman z pobliskiego zakładu szklarskiego.
Rację przyznają mu mieszkańcy Nadodrza. - Na tej ulicy było dawniej wiele takich zakładów. Po wojnie mieszkał tu nawet niemiecki szklarz, który uczył naszych robić lustra. Takie miejsce było więc potrzebne - wspomina Jerzy Sznerch, wrocławski radny miejski, który od urodzenia mieszka w tej części stolicy Dolnego Śląska.
Wielu chciałoby szyld
Zakład zniknął, a ostatnim śladem po jego wieloletniej obecności na wrocławskim Nadodrzu był szyld, który wisiał na jednej z kamienic. Niedawno został zdjęty. W jego miejscu zawiśnie tabliczka z nazwą i strzałką prowadzącą do działającej w podwórku Fundacji EkoRozwoju. - Dostaliśmy na to zgodę wspólnoty. Podjęto stosowną uchwałę - mówią pracownicy organizacji. I przyznają, że do ich drzwi zapukał już pierwszy chętny, który szyld chciał kupić. Pojawiają się też artyści, którzy chcieliby relikt przeszłości przygarnąć. Na to nie ma jednak zgody.
"Wyrób kitu" częścią ekspozycji
Co stanie się z szyldem? - Szyld nie jest do wyrzucenia. Mamy wobec niego plany, chcemy stworzyć ekspozycję przypominającą o historii tego miejsca - zapewnia Krzysztof Smolnicki, prezes Fundacji EkoRozwoju. I tłumaczy, że powodem zdjęcia tabliczki było to, że zainteresowani nie mogli trafić do siedziby organizacji, ale także to że pojawiało się wiele osób, które szukały wytwórni. - Przychodzili i mówili, że tu był bardzo dobry kit. Najlepszy we Wrocławiu, bo świeży - mówi Smolnicki.
Fundacja EkoRozwoju oprócz szyldu ma także tabliczkę z dawną nazwą ulicy św. Wincentego - Obrońców Pokoju.
Szyld przez kilkadziesiąt lat wisiał na kamienicy przy ul. św. Wincentego we Wrocławiu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja EkoRozwoju