To była comiesięczna konferencja prasowa Rady Polityki Pieniężnej i inna od poprzednich. Obecny na niej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński odpowiadał na wiele pytań. Mówił o "seksizmie", "zimnym prysznicu" dla Jarosława Gowina i znalazł nawet czas na poprawianie "niewłaściwego słownictwa feministycznego". Prezentujemy jego najciekawsze wypowiedzi.
Glapiński odpowiadał w środę na pytania dziennikarzy kilkadziesiąt minut.
Próbowali oni uzyskać od niego odpowiedzi na kwestie związane m.in. z zarobkami jego współpracowników w NBP. Szef tej instytucji odpowiadał długo, poruszając wiele wątków i je rozwijając.
"Seksizm" i "hańba"
Odniósł się do zainteresowania zarobkami szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej i dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik.
Swoich współpracownic bronił.
Tłumaczył, że Martyna Wojciechowska jest "wśród czternastu dyrektorów w NBP, którzy zarabiają podobnie".
Szef NBP stwierdził, że "szczególnie się uczepiono dwóch pań dyrektorek... pań dyrektor, bo to też tak niewłaściwe jest, jakieś słownictwo feministyczne".
- Haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, które chodzą do szkoły i przedszkola, nad ich mężami, nad ich rodzicami - oceniał doniesienia o ich pensjach prezes Glapiński.
- Wszyscy są tym w Warszawie szalenie zbulwersowani jak się o tym rozmawia, ale publicznie nikt nie zabierze głosu, tylko powtarza jakieś prymitywne, chamskie odzywki - przekonywał.
Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch wspomnianych współpracowniczkach Adama Glapińskiego. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej mają wynosić ok. 65 tys. zł.
Odpowiedź na słowa Gowina
Glapiński na konferencji prasowej odnosił się też do kwestii politycznych komentarzy pod adresem NBP. Skrytykował m.in. wicepremiera Jarosława Gowina, który powiedział w poniedziałek, że gdyby informacje o zarobkach w NBP się sprawdziły, byłoby to "szokujące". Dodawał, że Glapiński - odmawiając odpowiedzi na te kwestie - "chowa głowę w piasek".
Glapiński stwierdził, że Gowin "powinien dwa razy wziąć głęboki oddech zanim się wypowie na temat NBP".
Kwestia ewentualnej dymisji
Na koniec konferencji prasowej, zapytany przez dziennikarza czy bierze pod uwagę podanie się do dymisji przed końcem jego kadencji upływającej za trzy lata, powiedział, że nie, po czym z uśmiechem stwierdził, że ma inną odpowiedź na to pytanie.
- Jak wrócę z Radomia, to się zastanowię - dodał.
O jawności płac w NBP
Adam Glapiński zapowiadał także, że pod ustawą o jawności wynagrodzeń w NBP "podpisze się obydwoma rękoma", jednak taki przepis prawa powinien się najpierw pojawić.
- Jak słusznie ktoś tam rozumie z tej opozycji - ktoś kto się tym zajmuje, zauważył - trzeba tej ustawy, żebym to mógł zrobić (ujawnić dane o wynagrodzeniach - red.) - stwierdził.
- Czy to dobre będzie dla banku? Fatalnie. To fatalne dla banku. To bardzo utrudni pracę bankowi, bardzo utrudni nabór - stwierdził.
O zarobkach swoich i poprzedników
Adam Glapiński mówił także o zarobkach na stanowisku prezesa NBP obecnie i w przeszłości. Wcześniej w środę NBP podał, że miesięczne przychody prezesów NBP ustalone na podstawie PIT (według ostatniego pełnego roku urzędowania) kształtowały się następująco, na przykład: Hanna Gronkiewicz-Waltz w roku 1999 - 45 073 zł, Marek Belka w 2015 roku - 74 136 zł, Adam Glapiński w 2018 roku - 63 531 zł.
- Swoje mogłem pokazać, i pokazałem w całości, bez żadnych ograniczeń. No niestety pokazałem też pana Belki (…), pokazałem też pani Gronkiewicz-Waltz - wyliczał Glapiński.
Mówił, że wynagrodzenie ówczesnej prezes NBP to było 20 lat temu "czterdzieści ileś razy średnie (wynagrodzenie - red.)". - To wynagrodzenie teraz, moje i Belki, jest o wiele mniejsze, odnosząc do średniej płacy. Bo ja mam tak jak prezes Belka, podobnie mamy - tłumaczył.
O areszcie dla Marka Chrzanowskiego
Na koniec konferencji jeden z dziennikarzy próbował zapytać Adama Glapińskiego o "Marka Ch.", czyli byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, który po ujawnieniu informacji o możliwej propozycji korupcyjnej z jego strony usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień. Obecnie przebywa w areszcie.
- Nie Marka Ch., tylko Marka Chrzanowskiego - poprawił dziennikarza Glapiński.
- Pan Chrzanowski wyjdzie niedługo, w tym miesiącu z aresztu. I bardzo chętnie panu na wszystko odpowie - dodał.
Decyzję o aresztowaniu Chrzanowskiego na dwa miesiące Sąd Rejonowy Katowice-Wschód ogłosił w nocy z 28 na 29 listopada. 14 grudnia Sąd Okręgowy w Katowicach, po rozpoznaniu zażalenia obrońców Chrzanowskiego, podtrzymał decyzję o tym, że były szef KNF pozostanie w areszcie.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24