Sady Żoliborskie to nietypowy park, stworzony na miejscu dawnego sadu. Rosnące w nim drzewa owocowe to jeden z symboli dzielnicy. Ale też - zarzewie sąsiedzkiego konfliktu. Kolejną odsłonę przyniosło tegoroczne owocobranie.
Owocobranie to oddolna inicjatywa polegająca na wspólnym zbieraniu spadów i dojrzałych owoców z drzew rosnących w parku. Zbiórki cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Jabłka czy gruszki są przekazywane między innymi do zoo. Można je też oczywiście zabrać do domu.
A przynajmniej dotąd wydawało się, że można. Park od dłuższego czasu jest przedmiotem sporu. Niektórzy starsi mieszkańcy okolicy skarżyli się, że spadające owoce sprawiają, że chodniki są śliskie i niebezpieczne. Pojawiły się nawet pomysły, by z Sadów Żoliborskich... pozbyć się owocowych drzew. To zresztą odpowiedzi na te głosy pojawił się pomysł wspólnego zbierania owoców.
Ale w czwartek po południu organizator zbiórek, inicjatywa Owocowe Sady Żoliborskie, poinformował na Facebooku, że urząd dzielnicy zakazał organizowania owocobrań. Jak twierdzą mieszkańcy, urzędnicy nie tylko wydali zakaz, ale też poinformowali, że uczestnicy akcji mogą "liczyć się z interwencjami policji, a nawet prokuratury".
"Dlaczego? Bo są zalewani telefonami od niezadowolonych mieszkańców! Na pytanie kto to? Starsi mieszkańcy okolicznych bloków. Wg ich opinii owoce są KRADZIONE I bezprawnie WYWOŻONE... Owoce zalegały na Sadach i brudziły - było ŹLE. Mieszkańcy zagospodarowali owoce, żeby się nie marnowały - też jest ŹLE..." - piszą ci, którzy chcą zbierać owoce.
Zarzucają przy tym urzędnikom, że ci ignorują wyniki konsultacji społecznych, w których 96 procent mieszkańców miało stwierdzić, że "chce drzew sadowniczych i korzystania z ich dobrodziejstw".
"Nie ma zakazu"
Do informacji zamieszczonej przez stowarzyszenie odniosła się rzeczniczka prasowa dzielnicy Żoliborz Donata Wancel. W rozmowie z tvnwarszawa.pl stanowczo zaprzeczyła, aby dzielnica zakazywała organizowania owocobrania. - My jedynie poprosiliśmy, aby o organizowaniu takich zbiórek informować urząd dzielnicy, ponieważ zbiera się na nich coraz większa liczba osób. My musimy o tym wiedzieć i wydać zgodę na takie zorganizowane działanie - powiedziała Wancel. - Nie ma zakazu zbierania owoców - podkreśliła.
Przekazała też, że dzielnica jest zarządcą parku i musi dbać o dobrostan drzew. - Przychodzą tam zorganizowane grupy z podbierakami, narzędziami i ingerują w drzewa. Często zostawiają po sobie bałagan, drzewa mają połamane gałęzie. Chcielibyśmy temu zapobiec. Chcemy, aby była osoba, która odpowiada za tego typu wydarzenia i żeby dopilnowała, aby nie dochodziło do ingerencji w ten drzewostan i zniszczeń. Dlatego prosimy tylko, aby informowali nas o takich wydarzeniach. Tak, jak informują nas wszystkie inne grupy, które chcą coś w parkach na Żoliborzu organizować - przekazała Wancel.
Zaprzeczyła również, aby urząd dzielnicy zapowiadał wobec osób organizujących owocobrania interwencje policji. - Niektórym mieszkańcom nie podoba się między innymi to, że te drzewa są czasami niszczone podczas tych akcji. To ci mieszkańcy informują nas, że jeśli te działania nie będą z urzędem uzgadniane, to będę kierować zawiadomienia na policję. My tylko poinformowaliśmy, jakie sygnały do nas docierają - podkreśliła Wancel.
- Chcemy tę sprawę uporządkować, aby te akcje były do nas zgłaszane i przez nas zatwierdzane - zadeklarowała rzeczniczka Żoliborza. - Popieramy takie działania, jak owocobranie, ale chodzi o to, żeby współpracować i działać razem, a nie samowolnie - dodała.
Spór o drzewa
Spór o owocowe drzewa na osiedlu Sady Żoliborskie trwa od 2019 roku. W listopadzie informowaliśmy, że pod topór poszły 34 drzewa. Dzielnica uzyskała zgodę marszałka na wycięcie 41. Wtedy żoliborzanie - obawiając się, że park straci swój unikalny charakter - zaprotestowali przeciwko wycinkom. Pod petycją o zachowanie "owocowego dziedzictwa" zebrali 1500 podpisów. W rezultacie udało się uratować siedem drzew. Urząd przekonywał wówczas, że pozwoleniem na wycinkę objęte były te w złym "stanie fitosanitarnym: ze szczątkowymi lub uschłymi koronami, postępującą próchnicą oraz rozkładem drewna". Z kolei starsi mieszkańcy osiedla narzekali na zalegające na ziemi i gnijące owoce, na których łatwo się poślizgnąć.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl