W listopadzie trudno dostrzec wyjątkowość Sadów Żoliborskich. Najlepiej widać ją wiosną, gdy kwitną owocowe drzewa pamiętające czas, gdy teren ten naprawdę był sadem, a nie parkiem między osiedlami. Dziś drzewa owocowe stanowią tylko 40 procent z blisko tysiąca rosnących w parku. Na całym świecie tego typu miejsca, malownicze i nietypowe, są dla miast skarbami wartymi ochrony, choćby dlatego, że przyciągają turystów.
"Do całkowitego wycięcia kwalifikuje się ledwie kilka"
Spór o wycinkę drzew wybuchł właśnie wiosną. Żoliborski wydział ochrony środowiska przeprowadził kontrolę i wytypował 43 drzewa do wycięcia (marszałek województwa mazowieckiego zredukował później tę liczbę do 41). 35 z nich to te owocowe. - Zezwolenie dotyczy 35 sztuk (jabłoń, grusza, śliwa, czereśnia - red.) oraz sześciu drzew innych - precyzuje rzeczniczka dzielnicy Donata Wancel.
Odpowiedzią na plany urzędu była petycja mieszkańców, pod którą podpisało się już ponad 1400 osób. Czytamy w niej: "Protestuję przeciwko decyzji o wycince drzew owocowych w Parku Sady Żoliborskie, podjętej bez żadnych konsultacji społecznych przez Urząd Dzielnicy Żoliborz".
Zdaniem autora petycji, wiele drzew można było uratować. "Większość drzew wytypowanych do wycięcia, powinna - według eksperta z Ogrodu Botanicznego w Powsinie i pracownika PAN - zostać jedynie odpowiednio przycięta, a do całkowitego wycięcia kwalifikuje się ledwie kilka" – przekonywał Maciej Holko, mieszkający na Żoliborzu od kilkunastu lat. Specjalista od starych odmian drzew owocowych Ryszard Rawski zaangażowany został w sprawę przez grupę Owocowe Sady Żoliborskie, walczącą o zachowanie charakteru parku.
Co na to odpowiedział urząd? "Drzewa objęte zezwoleniem Marszałka na usunięcie są obumarłe, silnie zamierające, w złym stanie fitosanitarnym: ze szczątkowymi lub uschłymi koronami, postępującą próchnicą oraz rozkładem drewna, w związku z czym nie rokują szans na przeżycie albo stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi i mienia" - tłumaczyła w piśmie do naszej redakcji Wancel.
Do sprawy odniósł się też dzielnicowy architekt krajobrazu, na swoim facebookowym profilu ZielonyŻoliborz: "Drzewa […] były ocenianie i typowane nie przez przypadkowe osoby. Czterdzieści na 900-kilkadziesiąt to liczba pozwalająca na płynną gospodarkę i bieżące odmładzanie drzew bez odczuwalnych strat przyrodniczych" – przekonywał.
Problemem jest jednak nie tylko sama wycinka, ale też to, co urząd planuje później. "Od kilku lat postępuje proces niszczenia unikalnego charakteru Parku Sady Żoliborskie. Niepoprawnie "pielęgnowane" drzewa owocowe wymierają i są wycinane" – twierdzi Holko. I dodaje, że w parku "sadzone są wyłącznie drzewa ozdobne oraz drzewa liściaste, które bądź są gatunkami inwazyjnymi, bądź nie pasują do charakteru tego miejsca".
W tej ostatniej kwestii urząd dzielnicy przyznaje mu rację, informując, że w miejsce wyciętych drzew posadzone mają zostać 43 nowe rośliny z gatunków: lipa drobnolistna, klon pospolity, jabłoń Royalty, wiśnia piłkowana i grusza drobnoowocowa lub odmiany tych drzew, czyli mieszanka drzew owocowych, liściastych i ozdobnych.
Radna Donata Rapacka zwraca uwagę na argument starszych mieszkańców okolicy. - Drzewa gubią owoce i jest to niebezpieczne dla starszych osób. Stąd pomysł, żeby drzewa niebrudzące sadzić bliżej ciągów komunikacyjnych, a w głębi te z owocami - tłumaczy w rozmowie z naszą redakcją. Na ten problem uwagę zwrócili przedstawiciele Stowarzyszenia Ochrony Parku Sady Żoliborskie - innej grupy mieszkańców walczącej o park.
To jednak nie przekonuje tych, którzy sprzeciwiają się wycince. "Za chwilę kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt osób, którym przeszkadzają jabłka, gruszki czy śliwki spadające na alejki, będące potencjalnym zagrożeniem wpadnięcia w poślizg […] zrobi nam z Sadów Dęby czy Klony czy generalnie parko/las" - irytują się członkowie Facebookowej grupy Owocowe Sady Żoliborskie.
Mieszkańcy mają głos. Ale czy mają wpływ?
Holko zarzuca też urzędowi dzielnicy, że decyzję o wycince podjęto bez konsultacji społecznych. Przedstawicielka urzędu informuje jednak, że konsultacje odbywają się... teraz (choć kontrola drzew odbyła się na wiosnę, a postanowienie o wycince zapadło 9 sierpnia). - Decyzja dotycząca nasadzeń zastępczych została podjęta przez marszałka województwa, jednak nic nie jest przesądzone. Chcielibyśmy zachować owocowy charakter parku - tłumaczy Donata Wancel.
I dodaje, że urząd dzielnicy do 25 listopada zbiera opinie w formie ankiet. Mieszkańcy mogą się w ten sposób wypowiedzieć o przyszłości parku. - Jeśli powiedzą, że chcą zmiany, wtedy wystąpimy z wnioskiem do marszałka, żeby decyzję zmodyfikować - informuje.
Przedstawiciele Owocowych Sadów Żoliborskich twierdzą, że próbowali nawiązać dialog z urzędnikami. Pierwsze spotkanie odbyło się we wrześniu. - Zapewniali nas, że niezwykle zależy im na utrzymaniu tego unikalnego miejsca – mówi Jarosław Walczuk, jeden z aktywistów. Kolejne rozmowy miały miejsce na początku listopada. - Wynikało z nich, że opinie mieszkańców będą brane pod uwagę. To było dwa tygodnie temu, a w ciągu tych kilkunastu dni odbyła się wycinka - uśmiecha się smutno Maria Janiak, kolejna przedstawicielka stowarzyszenia.
Bo z parku - jak informuje "Gazeta Stołeczna" - zniknęły już 34 drzewa. Z dnia na dzień. "Siedem ocalało, ponieważ w trakcie prac firma realizująca zlecenie ich usunięcia natrafiła na problemy z oznakowaniem” – czytamy w "Gazecie".
Żoliborzanie walczą o zachowanie roślin, które nie zostały jeszcze wycięte. Jak podaje "Stołeczna", w sobotę zorganizowali spotkanie robocze. We wtorek rano - już oficjalny protest pod urzędem dzielnicy. - Postulujemy o zatrzymanie wycinki, podjęcie dialogu na temat zachowania owocowego charakteru parku i właściwego prowadzenia dialogu w dzielnicy - mówili w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Tymczasem rzecznik dzielnicy przekonuje, że miastu zależy, aby "utrzymać unikalny na skalę europejską charakter Parku Sady Żoliborskie".
ab/ec/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl