Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży w Szpitalu Wolskim od ponad roku świeci pustkami, ale w końcu ma się to zmienić. Narodowy Fundusz Zdrowia ogłosił długo wyczekiwany konkurs. - Przez pandemię nasiliły się zaburzenia depresyjne, lękowe, a za tym idą samookaleczenia i myśli samobójcze - przyznaje szef poradni w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Remont pawilonu szóstego w Szpitalu Wolskim, przeznaczonego na Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży, zakończył się na początku ubiegłego roku. Miasto wydało na to 200 tysięcy złotych, ale oprócz uruchomienia jednego oddziału dziennego, placówka świeci pustkami. Dlaczego centrum nie może działać pełną parą? Bo Narodowy Fundusz Zdrowia przez długi czas wstrzymywał niezbędne do uruchomienia poradni konkursy dla podmiotów medycznych. Winna miała być pandemia.
- Nie da się przeprowadzić postępowań konkursowych zdalnie. Owszem, można ogłosić konkurs, a następnie złożyć oferty elektronicznie, ale już negocjacje, czy wizytacja, wymagają bezpośrednich kontaktów - wyjaśniał nam w listopadzie rzecznik mazowieckiego NFZ Andrzej Troszyński.
O niezwłoczne podpisanie umów apelował burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski, apelowali też radni. I w końcu coś ruszyło. - W połowie marca Narodowy Fundusz Zdrowia ogłosił wyczekiwany przez nas przetarg. Poradnia przygotowuje papiery, bo oczywiście będzie startować w konkursie - przekazał nam rzecznik wolskiego urzędu Mateusz Witczyński.
- 15 marca został ogłoszony konkurs na poradnię psychiatryczną dla dzieci i młodzieży. Oferty można składać do 29 marca, a rozstrzygnięcie planowane jest na 30 kwietnia - potwierdził Troszyński. Jak zaznaczył, umowy zawarte na podstawie tego postępowania będą obowiązywać od 1 czerwca, co oznacza, że tego dnia poradnia może rozpocząć działalność.
Terminy dopiero po wakacjach
- W naszym centrum będzie można skorzystać z poradni psychoterapeutycznej, dwóch oddziałów dziennych dla starszych i młodszych, centrum koordynacji i hostelu. Uruchomimy też centrum profilaktyki, które będzie współpracowało ze szkołami - zapowiada szef Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży przy Szpitalu Wolskim dr Cezary Żechowski.
Oddział dzienny to takie miejsce, gdzie młode osoby przechodzą specjalistyczną, ciągłą terapię, tyle że bez izolacji. - To nie jest całodobowa hospitalizacja, tylko dziecko przychodzi tutaj codziennie jak do szkoły, uczestniczy w terapii, a po południu wraca do domu. Jednocześnie spotykamy się też z rodzicami czy rodzeństwem, żeby pracować w większej grupie osób z otoczenia dziecka. Dzięki takiej formie terapii nie ma przerwania ciągłości, spotkań z kolegami na przykład, dzieci pozostają w swoim środowisku - zaznacza Żechowski.
Mieszkańcy od miesięcy telefonują z pytaniem o możliwość uzyskania pomocy. Jak mówi dr Żechowski, chętnych jest tak wielu, że wolne terminy ma dopiero po wakacjach. Prywatnie taka wizyta kosztuje kilkaset złotych, w Centrum Zdrowia Psychicznego będzie za darmo. Rozpiętość wiekowa osób, które będą mogły uzyskać tu pomoc, jest spora - będą przyjmowani pacjenci od niemowlęctwa do 21. roku życia.
Wpływ pandemii na młodych
- To jest bardzo wyczuwalne, jak pandemia pogłębiła problemy ze zdrowiem psychicznym. Skutki izolacji społecznej są potężne. Widzimy, że nasilają się zaburzenia depresyjne, lękowe, a za tym idą samookaleczenia i myśli samobójcze. Pogarsza się stan osób, które mają zaburzenia odżywiania, bo ich codziennie rutyny są zaburzone. Ważnym tematem jest też przemoc domowa, bo mnóstwo dzieci zniknęło z systemu i właściwie nie wiadomo, jaka jest ich sytuacja. Możemy się tylko domyślać, że się pogarsza - mówi dr Żechowski.
Zwraca też uwagę na nadmierne używanie smartfonów i internetu przed młodych: - Z jednej strony media społecznościowe zastępują nam teraz realne kontakty, ale często jest tak, że młoda osoba ma depresje lub silne lęki i zajmuje swoje myśli, oglądając seriale, grając w gry czy korzystając z social mediów. W ten sposób stara oderwać się od trudnych przeżyć, ale często wchodzi tym samym w jakiś rodzaj zależności od internetu.
Lekarz podkreśla jednak, że najbardziej dramatyczne są skutki braku kontaktu z rówieśnikami i braku codziennej rutyny. - Ten brak stymulacji, którą daje młodym codzienny kontakt z grupą rówieśniczą, otwiera pole do wielu innych problemów. A oprócz tego trzeba radzić sobie z załamaniem się codziennej rutyny, czyli na przykład tego, że trzeba wstać o konkretnej godzinie, ubrać się, zjeść. Przez lekcje zdalne część dzieci w ogóle się nie przebiera i cały dzień spędza w pidżamach czy dresach. To jest zachwianie rutyny i wypadnięcie z życia - podsumowuje lekarz.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl