Jedni kąpią się beztrosko w Wiśle inni przyjechali... samochodem terenowym. Nie wszyscy na poważnie biorą zakaz poruszania się po rezerwacie Wyspy Zawadowskie.
W niedzielę rano wodomierz w Wiśle wskazał 25 centymetrów. Tak źle nie było, odkąd prowadzone są pomiary. Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl pojechał zobaczyć, jak wygląda rzeka w okolicy rezerwatu Wyspy Zawadowskie. Tam nie tylko niski stan Wisły zwrócił jego uwagę.
- Od strony Józefowa do rezerwatu wjechała para autem terenowym. Najpierw jeździli po piaszczystej wyspie, na koniec podjechali do lustra wody, zaczęli robić zdjęcia. Oczywiście wzdłuż brzegu są informacje, że jest to rezerwat przyrody, a jednocześnie teren chroniony - opisuje Węgrzynowicz.
- Nad Wisłą widziałem też osoby, który skusiły się na kąpiel w rzece. Niski stan wody wykorzystują w sposób nieodpowiedni, zapominając, że Wisła to wciąż niebezpieczna rzeka o silnym nurcie. Z kolei jeżdżenie po rezerwacie autem terenowym jest skandaliczne - ocenił nasz reporter.
"Nie wszyscy są gotowi na zrezygnowanie z przyjemności"
Rezerwat przyrody Wyspy Zawadowskie powstał aby chronić ekosystemy wodne w korycie środkowej Wisły. To miejsce gniazdowania i żerowania rzadkich gatunków ptaków oraz ostoja wodnych zwierząt. Ma też walory krajobrazowe i, niestety, wiele osób skupia się tylko na nich, o zwierzętach zapominając.
Jak czytamy na stronnie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie, pomimo oznakowania wejść do rezerwatu wciąż wiele osób mija tabliczki z zakazami i beztrosko wchodzi na piaszczyste ławice i wyspy tego obszaru.
"W rezerwacie regularnie prowadzone są patrole przez wolontariuszy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, którzy edukują, tłumacząc dlaczego obecność ludzi w rezerwacie stanowi tak poważne zagrożenie dla przyrody tego miejsca. Niestety nie wszyscy są gotowi na zrezygnowanie z przyjemności spaceru na rzecz ochrony przyrody" - informują urzędnicy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl