Ministerstwo Zdrowia na pytania o zwrot Szpitala Południowego odpowiada, że Warszawa ma wiele placówek i łóżek szpitalnych i bez Południowego sobie poradzi. - Co to w ogóle jest za argument? To jest kradzież i trzeba to nazwać po imieniu – skwitowała słowa rzecznika resortu zdrowia wiceprezydent stolicy Renata Kaznowska.
Od kilku tygodni Warszawa stara się odzyskać przejęty przez ministerstwo Szpital Południowy na Ursynowie. Pod koniec maja prezydent Rafał Trzaskowski wystosował do ministra zdrowia pismo z wnioskiem o zwrot placówki. Motywował go coraz większą liczbą osób zaszczepionych, zmniejszającą się liczbą pacjentów hospitalizowanych w Szpitalu Południowym oraz stopniowym wygaszaniem innych placówek tymczasowych. Władze Warszawy ponowiły wniosek w ubiegłym tygodniu. - Od tygodni w szpitalu przebywa około 30 pacjentów z COVID-19. Należy zostawić maksymalnie 100 łóżek jako zabezpieczenie, a w pozostałej części doposażać i uruchamiać oddziały dla pacjentów niecovidowych – argumentowała wiceprezydent stolicy Renata Kaznowska.
Do tego pisma odniósł się rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. - Pani prezydent chce zwrotu łóżek, których nigdy nie było, dla pacjentów, którzy nigdy nie byli tam leczeni, i dla lekarzy, których tam nie ma. Chodzi o to, że ten szpital przed epidemią nigdy nie działał, tam nie byli leczeni pacjenci, a w okresie epidemii miasto nie było w stanie przygotować łóżek dla pacjentów z covidem. Warszawa ma 10 szpitali, w których jest około trzech tysięcy łóżek i w tej chwili pani prezydent politycznie stara się walczyć o łóżka, na których nigdy nie leżeli pacjenci – powiedział Andrusiewicz.
Dodał, że placówka ma zapewnić łóżka dla mieszkańców Warszawy w przypadku nadejścia czwartej fali. - Jeżeli pani prezydent chce teraz wszem i wobec udostępnić wszystkie łóżka dla pacjentów niecovidowych, których to łóżek w Warszawie jest bardzo dużo i wygospodarować je można w każdym z 10 szpitali, to ja pytam: kto zabezpieczy mieszkańcom łóżka na wypadek czwartej fali? – podkreślił.
- Co to w ogóle jest za argument? To jest kradzież i trzeba to nazwać po imieniu – skwitowała słowa Andrusiewicza wiceprezydent stolicy Renata Kaznowska. - Warszawa, ogromnym wysiłkiem mieszkańców naszego miasta, z naszych podatków, wybudowała ten szpital za kwotę prawie 400 milionów złotych i ten szpital jest nam bardzo potrzeby właśnie na Ursynowie, bo to jest młoda dzielnica. Obok jest Wilanów i gminy na południe od Warszawy – tam nie szpitala. A teraz ministerstwo wychodzi i mówi: "nie, wam ten szpital nie jest potrzebny, to my sobie go zabierzemy. To może tamten też nie jest wam potrzeby, to też go sobie zabierzemy". Co to są za argumenty? Na pewno nieprawne, na pewno niefinansowe, wiec ja takich argumentów nie kupuję – podkreśliła Kaznowska.
Bez pomocy pacjentom z chorobami współistniejącymi
Przypomniała, że miasto, budując Szpital Południowy, planowało przenieść tam część oddziałów ze szpitala na Solcu. - To jest szpital, która wymaga bardzo kompleksowego remontu za kilkadziesiąt milionów złotych, więc uzgodniliśmy, że w pierwszej kolejności przeniesiemy do Południowego oddziały z Solca. Chodzi o SOR, chirurgię, internę, oddział ginekologiczno-położniczy, kardiologię. Ja więc nie przyjmuję argumentu, że Szpital Południowy będzie stał pusty. Jakie są miesięczne koszty jego utrzymania? Za chwilę będziemy mówili o niegospodarności – podkreśliła wiceprezydent.
Zwróciła również uwagę, że do Szpitala Południowego trafiają pacjenci covidowi, ale tylko bez chorób współistniejących. - Nawet jeśli ta czwarta fala miałaby przyjść, to nasze założenie było takie, że uruchamiany oddziały zwykle, po to również, by można je później przekształcić w oddziały covidowe. Ich otwarcie dałoby szansę na to, żeby pacjenci z chorobami współistniejącymi, byli leczeniu w Szpitalu Południowym. To jest możliwe tylko przy otwarciu oddziałów – podsumowała Kaznowska.
Tymczasem w poniedziałek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 140 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci jednej osoby chorej na COVID-19, która miała jednak choroby współistniejące. Najwięcej przypadków odnotowano w województwie mazowieckim, gdzie potwierdzono 29 infekcji. Jak z kolei wynika z danych opublikowanych na rządowej stronie, ostatniej doby w Warszawie pozytywny wynik testu na koronawirusa otrzymało 10 osób.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/ tvnwarszawa.pl