Sąd orzekł, że Krystian O. nie zostanie skazany za zabójstwo pieszego na ulicy Sokratesa. Kluczowe było udowodnienie, że przewidywał i godził się z tym, że pędząc ponad 130 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym może doprowadzić do czyjejś śmierci. Dowody nie przekonały sądu. Według pełnomocniczki rodziny ofiary, wyrok jest sygnałem: łamanie przepisów można tłumaczyć lekkomyślnością.
Wyrok w sprawie śmiertelnego potrącenia pieszego na Sokratesa zapadł w poniedziałek rano w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Krystian O. miał początkowo odpowiadać za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz narażenie pieszych znajdujących się na przejściu na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Maksymalny wymiar kary to osiem lat więzienia.
W trakcie śledztwa zmieniono jednak zarzut na zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Osoba skazana za ten czyn może otrzymać karę od ośmiu do 15 lat więzienia, a nawet 25 lat lub dożywocie.. Prokuratura wnioskowała, by kierowca bmw trafił na do więzienia na 15 lat. Oskarżając go o dokonanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym, prokurator chciał udowodnić, że przewidywał on i godził się na to, że swoją jazdą może doprowadzić do śmierci innych osób. Świadczyć miało o tym przekroczenie dozwolonej prędkości o 84 kilometry na godzinę (według biegłych O. jechał z prędkością 134 km/h) oraz przerobienie bmw w taki sposób, że - zdaniem ekspertów - nie powinno być dopuszczone do ruchu.
Sądu nie przekonała argumentacja oskarżyciela. Kwalifikacja nie utrzymała się, a Krystian O. został ostatecznie skazany za spowodowanie wypadku. Orzeczona wobec niego kara jest bliska maksymalnej za tego typu przestępstwo - siedem lat i dziesięć miesięcy więzienia.
Dlaczego kierowca bmw nie odpowie za zabójstwo z zamiarem ewentualnym?
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Marzena Tomczyk-Zięba wyjaśniała, dlaczego sąd nie mógł uznać Krystiana O. winnego zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jak podkreślała, owego zamiaru nie można domniemywać i domyślać się, a jakiekolwiek wątpliwości należy rozstrzygać zgodnie z zasadą in dubio pro reo, czyli na korzyść oskarżonego. - W orzecznictwie wskazuje się, że sama powinność i możliwość przewidzenia skutków nie wystarczają do przypisania zamiaru ewentualnego - podkreśliła sędzia. - Przyjęcie "zamiaru" musi opierać się na pewnym ustaleniu, że określony skutek był rzeczywiście wyobrażony przez konkretnego sprawcę i akceptowany, a nie jedynie możliwy do wyobrażenia - dodała.
Dalej tłumaczyła, że istotą nieumyślności jest brak zamiaru. - Nieumyślność polega na zachowaniu nieostrożnym w danych okolicznościach. Nawet skrajnie lekkomyślnym - podkreślała. - Różnica między zamiarem wynikowym, a więc ewentualnym, a świadomą nieumyślnością, czyli lekkomyślnością, uwidacznia się w sferze wolicjonalnej. W przypadku zamiaru ewentualnego i nieumyślności sprawca ma świadomość, że swoim zachowaniem może wyczerpać znamiona czynu zabronionego. Różnica polega na tym, że w przypadku zamiaru ewentualnego sprawca godzi się z tą konsekwencją, natomiast w przypadku lekkomyślności tej konsekwencji nie chce i się na nią nie godzi. Znamiona strony przedmiotowej czynu zabronionego realizuje dlatego, że bezpodstawnie sądzi, że jego popełnienia uniknie - opisywała Tomczyk-Zięba.
- Granica między zamiarem ewentualnym a nieumyślnością jest zatem niezwykle wąska - wskazała sędzia. Podkreśliła przy tym, że właśnie z tego powodu, wątpliwości niedające się usunąć w drodze czynności dowodowych sąd powinien rozstrzygać na korzyść oskarżonego oraz bardzo wnikliwie badać wszelkie aspekty sprawy. A w tym konkretnym przypadku, ujawnione okoliczności nie pozwalają na przyjęcie, że oskarżony pomimo "rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa" godził się na śmierć pieszego. Sąd powołał się tu między innymi na opinię biegłego oraz zabezpieczony monitoring, z których wynikało, że mężczyzna podjął manewry obronne (hamowanie, skręt kół), by uniknąć potrącenia pieszego.
Oskarżanie sprawców wypadków drogowych o najcięższą zbrodnię opisaną w prawie karnym nie jest częstą praktyką. Ale są sprawy, w których prokuratura zdecydowała się na taki krok, a sądy to podtrzymywały. Za zabójstwo pieszego na przejściu został prawomocnie skazany Wojciech P. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze wymierzył mu karę 20 więzienia, a w drugiej instancji wyrok zmniejszono do lat 15. Mężczyzna uciekał przed policją. Wjechał na pasy, gdy pieszy miał zielone światło. Wcześniej wjeżdżał na skrzyżowania na czerwonym i pędził z prędkością przekraczającą 100 km/h. O tym, jak potoczyły się podobne postępowania pisała w tekście "Kiedy godzisz się na czyjąś śmierć, możesz zostać skazany za zabójstwo" Klaudia Ziółkowska, dziennikarka tvn24.pl i tvnwarszawa.pl.
Pełnomocniczka rodziny: nie jest to dobry przekaz dla społeczeństwa
Odnosząc się do wyroku sądu, pełnomocniczka rodziny ofiary Marta Zakrzewska przyznała, że o kwalifikacji czynu przesądziła właśnie "ta wąska granica pomiędzy zamiarem ewentualnym a nieumyślnością". - Faktycznie jest to kwestia dosyć trudna. I sąd uznał, że brak jest dowodów na to, aby uznać, że sprawca działał w takim, a nie innym zamiarze - powiedziała. - Naszym zdaniem, na podstawie zachowania kierującego, czy choćby tego, jakim autem jechał, nie sposób uznać, że dorosły, myślący człowiek, "atakowany" na co dzień informacjami z mediów o tym, do czego prowadzi nadmierna prędkość, nie ma świadomości i nie godzi się na to, że doprowadzi do czyjeś śmierci - zaznaczyła.
Mecenas Zakrzewska oceniła, że choć sąd orzekł wysoką karę za przestępstwo drogowe, to w odbiorze społecznym nie będzie ona wystarczającą przestrogą. - Uważam, że do piratów drogowych, do wielbicieli wyścigów idzie przekaz: cokolwiek zrobicie na drodze, i tak nie jesteśmy wam w stanie udowodnić, czy mieliście zamiar pozbawienia kogoś życia, bo tak naprawdę działaliście lekkomyślnie. W sposób, rażący, karygodny, ale nadal lekkomyślnie. Nie jest to dobry przekaz dla społeczeństwa - podkreśliła.
Wiceminister sprawiedliwości: to niesprawiedliwy wyrok
Z treścią poniedziałkowego orzeczenia nie zgadza się także wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. "Niesprawiedliwy wyrok. Zabójstwo z zamiarem ewentualnym jest tu oczywiste 'Można przypisać je sprawcy, gdy obejmował on świadomością możliwość urzeczywistnienia przestępnego stanu rzeczy, a świadomość ta nie powstrzymała go od podjęcia zachowania'" - napisał Warchoł na Twitterze.
Aktywiści: społeczny odbiór tej kary jest taki, że jest ona zbyt niska
Wyrok negatywnie odbierają również aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Zwracają uwagę na to, jak będzie oddziaływał na kierowców. - Efekt tego wyroku jest taki, że jeżeli on się utrzyma, sprawca za dwa lata wyjdzie na wolność - stwierdził w rozmowie z TVN24 Marcin Chlewicki ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. - Mamy poczucie, że można zabijać ludzi na pasach, bo odpowiedzialność za to to kilka lat więzienia - dodał.
Aktywiści nie mają wątpliwości, że Krystian O. powinien zostać skazany za zabójstwo z zamiarem ewentualnym. - Tam mamy również możliwość orzekania kar niższych. My nie postulujemy i nie robił tego prokurator, by sprawca poszedł do więzienia na 25 lat czy dożywocie. Społeczny odbiór tej kary jest taki, że jest ona zbyt niska, czego zresztą dowodzą stanowiska dwóch ławników, czyli strony społecznej, którzy wnieśli zdania odrębne - powiedział Chlewicki.
Źródło: tvnwarszawa.pl