Z relacji właściciela psa i świadków wynika, że 62-latek kierujący peugeotem umyślnie rozjechał psa na warszawskim Ursynowie. - Mimo przewiezienia zwierzęcia do weterynarza i walki o jego życie nie udało się go uratować. Zatrzymanemu mężczyźnie może grozić do trzech lat więzienia - przekazał rzecznik ursynowskiej policji podkomisarz Robert Koniuszy.
Do zdarzenia doszło w okolicach ulicy Zięby na warszawskim Ursynowie. - Z ustaleń policjantów wynika, że pokrzywdzony wyszedł ze swoim czworonogim przyjacielem na popołudniowy spacer. Jego pies o spokojnym usposobieniu chętnie bawił się z innymi psami, które spotykał po drodze - opisał Koniuszy.
Świadkowie twierdzą, że rozjechał psa celowo
Jak wskazał - tak też było w tym przypadku. Kiedy mężczyzna wyszedł poza teren zabudowany w miejsce, gdzie psy mogą biegać luzem, puścił swojego czworonoga ze smyczy tak, jak to zrobili inni właściciele. Psy bawiły się na terenie zielonym w pobliżu polnej drogi. W pewnym momencie tą właśnie drogą przejeżdżał samochód.
- Osoby, które wyprowadzały zwierzęta w tym miejscu, nie po raz pierwszy widziały, że mężczyzna siedzący za kierownicą osobówki lekceważy sobie fakt, że przy drodze spacerują ludzie z psami i zawsze tam przyspiesza. Zareagowali więc szybko i zabrali swoje psy - przekazał dalej rzecznik. I dodał: - Pokrzywdzony jednak nie zdążył. Według relacji świadków kierujący peugeotem widział cocker spaniela na poboczu, przyspieszył jednak samochodem i umyślnie go potrącił. Wszyscy jednogłośnie mówią, że zrobił to celowo. Zatrzymał się dopiero po kilkudziesięciu metrach. Wyszedł, spojrzał na cierpiące zwierzę, wymienił kilka zdań z właścicielem i niewzruszenie odjechał - poinformował policjant.
Obrażenie psa były zbyt rozległe
Jak opisał dalej Koniuszy, pokrzywdzony podbiegł do swojego psa. Jedna z kobiet zaproponowała pomoc w przewiezieniu cierpiącego czworonoga do weterynarza. - Mimo wielu zmagań o jego życie nie udało się go uratować. Obrażenia były zbyt rozległe. Pokrzywdzony zawiadomił o wszystkim policjantów. W całej dramatycznej dla wszystkich sytuacji nikt nie zapamiętał numerów rejestracyjnych samochodu, pod kołami którego zginał cocker spaniel - podkreślił policjant.
Na podstawie zebranych informacji dzielnicowi ustalili, kim był kierowca peugeota. Następnie zatrzymali go i dowieźli do komisariatu policji, gdzie usłyszał zarzuty popełnienia przestępstwa z ustawy o ochronie zwierząt. - Teraz o dalszym toku postępowania zadecyduje ursynowska prokuratura, pod której nadzorem prowadzone jest postępowanie. Mężczyzna może zostać skazany przez sąd na trzy lata więzienia - podsumował Koniuszy.
Informowaliśmy też o testach aplikacji Animal Helper, która ma działać jak numer alarmowy 112 dla zwierząt:
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP II