Kilkudziesięciu przedsiębiorców zablokowało kilka ulic w centrum Warszawy. To protest przeciwko propozycjom rządu w ramach tarczy antykryzysowej. Skończył się nałożeniem przez policję mandatów na protestujących.
Z uwagi na epidemię COVID-19 i zakaz gromadzenia się, demonstracja przedsiębiorców przebiegła w niecodziennej formie. Na miejscu był nasz reporter, Artur Węgrzynowicz. - Na placu Teatralnym zgromadziło się kilkadziesiąt samochodów. Kierowcy jeżdżą wokół placu i trąbią. Mają plakaty z hasłem "Strajk przedsiębiorców". Na miejscu jest sporo policji - opisywał.
Jak przekazał, policjanci przez system nagłaśniający wzywali do opuszczenia placu ze względu na stan epidemii. Około godziny 13 protestujący przejechali Marszałkowską w kierunku placu Trzech Krzyży, co skutecznie utrudniło poruszanie się po centrum Warszawy. Zablokowane były między innymi Bracka, Nowogrodzka i Żurawia.
Policjanci spisali niektórych kierowców. Dalej, zgodnie zapowiedziami, protestujący Alejami Ujazdowskimi pojechali w kierunku budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Chciał spotkać się z premierem
Relacja na żywo z akcji prowadzona była na grupie na Facebooku o nazwie "Strajk przedsiębiorców". Jeden z organizatorów Paweł Tanajno - polityk startujący między innymi w wyborach na prezydenta Warszawy w 2018 roku - dotarł pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, gdzie około godziny 13.30 opuścił pojazd i powiedział, że chce się spotkać z premierem Mateuszem Morawieckim. Podchodził do przedstawicieli służb i pytał, którędy może wejść do urzędu.
Funkcjonariusze wylegitymowali go i poinformowali, że zostanie ukarany mandatem. Mandatu nie przyjął, twierdząc, że nie bierze udziału w zgromadzeniu. Wniosek o ukaranie zostanie skierowany do sądu.
Policja nałożyła mandaty
Rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak poinformował, że w związku z protestem nałożonych zostało kilkadziesiąt mandatów karnych dla osób biorących udział w zgromadzeniu, według artykułu 54 kodeksu wykroczeń (łamanie przepisów o zachowaniu się w miejscach publicznych - red.). Grozi im grzywna do 500 złotych lub nagana. - Część osób po zakończeniu zgromadzenia udała się w różne części Warszawy, gdzie albo tamowała ruch, albo nadużywała sygnałów dźwiękowych. Również wobec tych osób nakładane są mandaty karne – dodał Marczak.
Jak wyjaśnił, w przypadku odmowy przyjęcia mandatu, wnioski o ukaranie są kierowane do sądu.
- Nie jest to czas na protesty, nie jest to czas na zgromadzenia, jest to czas na odpowiedzialne działanie. W dobie koronawirusa jakiekolwiek działania, które naruszałyby obowiązujące rozporządzenie ministra zdrowia niestety zwiększają prawdopodobieństwo rozprzestrzeniania się wirusa, dlatego nasze działanie są zdecydowane – podkreślił rzecznik.
Nie zgadzają się z rozwiązaniami "tarczy antykryzysowej"
Przed godziną 15 ulice w centrum były już przejezdne. Protest został zakończony.
Protestujący nie zgadzają się z rozwiązaniami zaproponowanymi przez rząd w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. Ich zdaniem, nie jest ona zabezpieczeniem dla zagrożonych kryzysem wywołanym epidemią firm.
Jednym z organizatorów protestu był Paweł Tanajno, niezależny kandydat w wyborach prezydenckich. O elekcję na najważniejszy urząd w kraju ubiegał się również pięć lat temu. Zajął ostatnie miejsce, zdobywając 0,2 procenta głosów.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl