W sobotę w alei Szucha doszło do kolizji. Była niewielka, ale kierujący nie mogli się dogadać co do winy. W dodatku prowadząca jednego z aut stwierdziła, że kierownicą drugiego samochodu siedział mężczyzna pod wpływem alkoholu. Wezwała policję. Ostatecznie oboje odpowiedzą za jazdę "po kieliszku".
Do zdarzenia doszło po godzinie 14 w alei Szucha. - Doszło do kolizji hondy oraz mini coopera. Kierowcy nie mogli się dogadać co do sprawstwa, co więcej kobieta prowadząca jedno z aut podejrzewała, że drugi kierowca jest pod wpływem alkoholu. Dlatego wezwała policję - ustalił Artur Węgrzynowicz.
Jak dodał, kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że jej przypuszczenia kobiety były słuszne. - Mężczyzna był pijany. Jednak policjanci sprawdzili również trzeźwość kobiety, okazało się, że ona również prowadziła pod wpływem alkoholu - opisał nasz reporter.
Ten przebieg zdarzeń potwierdziła nam Gabriela Putyra z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji. Doprecyzowała, że mężczyzna "wydmuchał" ponad trzy promile, kobieta pół. - Sprawa zostanie skierowana do sądu. Nikt nie ucierpiał - mówi policjantka.
W miejscu zdarzenia nie ma już utrudnień w ruchu.
W sobotę informowaliśmy również o pożarze dużego domu w Wawrze:
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl