W ubiegłym roku kierowcy rozjechali osiem hektarów trawników. Ich odtworzenie kosztowało 370 tys. złotych. Strażnicy miejscy interweniowali ponad 12 tys. razy. Na początku roku zapowiedzieli dalszą walkę z dewastującymi te tereny, zamieniając je w nieformalne parkingi. Informowaliśmy czytelników na portalu tvnwarszawa.pl.
Mimo wzmożonych działań, kierowcy wciąż traktują część stołecznych trawników jak miejsca do pozostawiania aut. Skutkiem jest ich wygląd przypominający klepiska, a w porze deszczowej rozjeżdżone bajora, przedzielone koleinami.
Ze statystyk udostępnionych przez straż miejską wynika, że sytuacja jest jeszcze gorsza niż w roku ubiegłym. Tylko od lutego do czerwca interweniowali prawie 11,5 tys. razy i wypisali 1235 mandatów. Najgorzej sytuacja wygląda na Mokotowie (1987 interwencji), Woli (1354 interwencji) oraz na Ochocie (1026 interwencji).
Najlepiej jest w Rembertowie i Wesołej. Tam strażnicy interweniowali odpowiednio 37 i 67 razy.
- Ze względu na postępującą degradację trawników i brak reakcji ze strony części kierowców podjąłem decyzję o zaostrzeniu działań w tym obszarze. Nie tylko częściej będą kontrolowane miejsca, w których kierowcy notorycznie pozostawiają samochody na trawnikach, ale również podejmowane będą czynności wobec tych, którzy samochody zostawili na tzw. klepiskach. Kierowcy będą surowo karani. Wszystkim nam powinno zależeć na ochronie przestrzeni publicznej – podkreśla Zbigniew Leszczyński, komendant warszawskiej straży miejskiej.
Zobacz jak parkują stołeczni kierowcy:
Tak parkują stołeczni kierowcy
skw/r